"Dzień dobry, zakład pogrzebowy Radość, w czym mogę służyć?".. czyli jak xMidziak rozłożył mnie na łopatki komentarzem :)
Była prośba o Aoihę.. więc wrzucam króciutki rozdział "Pokażę ci moją przeszłość". Z mojej strony to ostatni rozdział, gdyż nie cierpię pisać opowiadań z samym Gazette (aczkolwiek jest pewna komedia, jeszcze nie dokończona). Nie będzie więcej rozdziałów tego opowiadania, jeśli ktoś chce je dokończyć, chętnie na to pozwolę, jednak proszę o uprzednie skontaktowanie się ze mną.
- Dziadek?!
Kouyou patrzył szeroko otwartymi oczami na osobę
przed sobą i nie mógł uwierzyć w to co widzi. To mu się śniło. To nie mogła być
prawda!
- Aż tak stary to jeszcze nie jestem – zaśmiał się
czarnowłosy chłopak. – Nic ci nie jest?
- Nie, raczej nie – odparł Takashima wciąż będąc w
wielkim szoku, żeby zbudować dłuższą wypowiedź.
- Ledwo zaczął się dzień, a już straszysz ludzi –
zaśmiał się kolega chłopaka. – Boi się ciebie. Lepiej pomóż mu wstać jak
normalna ludzka istota.
Młody Takashima otwierał i zamykał usta jak ryba
wyciągnięta z wody na brzeg. W całym swoim krótkim życiu nie spotkał się
jeszcze z tak dziwną sytuacją. Jak to było możliwe? Przecież chwilę temu był w
zupełnie innym miejscu? Zresztą… czy naprawdę ta osoba przed nim…? Może to był
podobny chłopak? Ale jeśli jednak to był dziadek?
- Przepraszam, ale który mamy rok? – spytał, łapiąc
wyciągniętą w jego stronę dłoń i wstając na równe nogi. Wiedział, że to pytanie
musi wydawać się dziwne, ale jak inaczej miał zdobyć potrzebne informacje?
- Nie uderzyłeś się za mocno w głowę? – zmartwił się
szatyn. – Mamy dwutysięczny pierwszy. Nie pamiętasz?
Dwutysięczny pierwszy? Kouyou zamrugał parę razy.
Przeniósł się w czasie ponad pięćdziesiąt lat?! Jak? Kiedy? Jakim cudem?
Takashima nie przypominał sobie, żeby komuś udało się podróżować w czasie. Może
nie było to w stu procentach nieprawdopodobne, lecz naukowcom nie udało się
nigdy tego dokonać. Przecież nie był jakimś cholernym bohaterem książki
Herberta Wellsa, nie był nawet specjalnie mądry!
- Dobrze się czujesz?
Kouyou z zaskoczeniem odkrył, że kręci głową w geście
zaprzeczenia. Był sam w obcym czasie w dodatku bez pieniędzy i nie miał jak
wrócić. Jak się miał czuć? Skakać z radości i rzygać tęczą? Rozrzucać wokół
siebie płatki róż i podskakiwać jak sarenka?
- Yuu, może zabierzmy go do szpitala?
- Yuu? – powtórzył powoli Kouyou.
- Tak – potwierdził czarnowłosy chłopak. – Shiroyama
Yuu – przedstawił się i ukłonił. – A to jest Yutaka Tanabe – przedstawił
swojego kolegę.
Czyli przed Kouyou naprawdę stał jego dziadek, młodszy
i o wiele przystojniejszy! Teraz chłopaka ogarnęła wielka panika i przycisnął
ze strachu ręce do siebie.
- Yutaka, zaczynam się o niego martwić... – mruknął
Yuu. – Idź otworzyć auto.
Tanabe posłuchał przyjaciela i poszedł przygotować
samochód, zaś Shiroyama wziął roztrzęsionego Kouyou pod rękę, do drugiej wziął
futerał i zaprowadził go do starej Toyoty stojącej na parkingu przy
supermarkecie. W trakcie jazdy obaj mężczyźni próbowali nawiązać kontakt z
Takashimą, który najwyraźniej zamknął się w swoim własnym świecie.
- Jak się nazywasz? – spytał łagodnie Yutaka.
- Takashima. Takashima Kouyou – odparł cicho chłopak,
ściskając w ramionach swoją gitarę.
- Takashima? Nie znasz może Tamakiego Takashimy? –
Yuu spojrzał z nadzieją na Kouyou, ale ten tylko pokręcił przecząco głową.
Dopiero potem chłopakowi przypomniało się, że tak
miał na imię jego drugi dziadek, którego nigdy nie było dane mu poznać. Tak czy
inaczej, Kouyou był teraz w martwym punkcie i doszedł do wniosku, że musi grać.
Bez pieniędzy, bez znajomych i bez dachu nad głową nie był w stanie wiele
zrobić, więc postanowił się trzymać wersji, że nic nie pamięta. Bo kto normalny
uwierzyłby mu, że odbył podróż w czasie? Prędzej zostałby zamknięty w pokoju
bez klamek.
Dojechali do szpitala, a tam Takashimę obejrzał
lekarz. Zadał mu parę pytań, na które chłopak odpowiedział, i orzekł:
- Ma amnezję.
- I co teraz? – zmartwił się Yutaka. – Nie możemy go
tak zostawić.
- Sugeruję, żeby zajęła się nim rodzina. Minie trochę
czasu zanim odzyska pamięć.
Cała trójka wyszła ze szpitala. Yuu przysiadł na
murku, a Yutaka i Kouyou stanęli naprzeciw niego.
- Doprawdy, dziwny początek dnia – mruknął do siebie
młody Shiroyama. – Co mamy z tym wszystkim zrobić? – jęknął sfrustrowany.
Yutaka podrapał się po głowie i spojrzał niepewnie na
Kouyou, który w tym momencie wydawał się tak biedny i zagubiony, że aż żal było
go zostawiać na ulicy. I nie mógł być raczej groźny, prawda?
- Mogę go przygarnąć do siebie, póki nie znajdziemy
jego rodziny – zaproponował.
Takashima uśmiechnął się z wdzięcznością, ale w głębi
duszy aż chciało mu się powiedzieć, że przecież jest teraz z częścią swojej
rodziny.
- Trudno, powiem reszcie, że nie przyjedziesz – Yuu
wstał z murka i poklepał Yutakę po ramieniu. – Podwiozę was do domu.
Jakieś dwadzieścia dwie minuty później Tanabe i
Takashima siedzieli w niezręcznej ciszy na kanapie w niewielkim pokoju
gościnnym nie bardzo wiedząc, jak zabrać się za rozmowę.
- Więc nic nie pamiętasz… - odezwał się w końcu
Yutaka.
- Na to wygląda – odparł Kouyou nadal grając.
Zastanawiał się, jak długo będzie musiał ciągnąć tę grę i czy kiedykolwiek
wróci do domu. Czy kiedykolwiek zobaczy swoją matkę.
- To może pokażę ci, gdzie będziesz spał.
Tanabe wstał z miejsca i poprowadził Kouyou do
swojego pokoju, gdzie były dwa łóżka.
- Nocują czasem u mnie dwaj znajomi, gdy właścicielka
znowu ich wywali, więc wstawiłem o jedno łóżko więcej – wyjaśnił. – Będziesz
spał pod oknem, odpowiada ci?
- Jasne. Ale..
- Tak?
- Nie chcę robić problemu – wyjaśnił Kouyou.
- To żaden problem – uśmiechnął się Yutaka. –
Naprawdę, nie masz się czym przejmować.
- Mimo wszystko.. chciałbym znaleźć pracę. Nie mogę
żyć na twoim utrzymaniu, póki nie znajdzie się moja rodzina.
Tanabe pokiwał głową. W gruncie rzeczy chłopak mówił
sensownie.
- Jutro czegoś poszukamy, dobrze?
Kouyou z zadowoleniem skinął głową. Tylko jak wrócić
do siebie?
Po co wracać... Prześpij się z własnym dziadkiem! xD
OdpowiedzUsuńTzn. Yuu... ^.^ zobaczysz jak fajnie xd
//Yuuko-san
To takie fajne opowiadanie. Wierze, że dasz radę je napisać. Ma naprawdę ciekawą fabułę i jestem ciekawa jak się skończy.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że to nie Yuu wziął do siebie Kouyou, wtedy to by się mogło dziać ^ ^
No nareszcie :D Byłam ciekawa, czy to opowiadanie kiedyś będzie kontynuowane :D Chce jeszcze :D
OdpowiedzUsuńJejku.. tyle czasu na to czekałam *.* Mam nadzieję, że kolejna część pojawi się jak najszybciej bo to jest świetne, czuję niedosyt. XD
OdpowiedzUsuńNapisz coś z defspiral!!
OdpowiedzUsuń~sh.
Przeczytałam i... przyznam, że nic nie pamiętam z pierwszej części... To było już tak dawno temu... ;_;
OdpowiedzUsuńDobra, żart, nie będę płakać - wcale nie z powodu, że mi się to opowiadanie nie podoba tylko zespół mi się nie podoba. Nie, teraz nie najeżdżam na Gazetto ani nic z tych rzeczy, ale wiem co czujesz, sama wolę pisać o innych zespołach (bo przecież jest ich tak wiele, tak wiele puchatych mordek do sparowania i kontrowersyjnych zdjęć jako napęd dla weny, że aż grzechem by było tego nie wykorzystać~!), bo ficki o The GazettE wydają mi się być już takie... oklepane? Mam wrażenie, że co by o nich ktokolwiek nie napisał to już było; i choć wiem, że takiego opowiadania jak "Pokarzę ci moją przeszłość" z pewnością jeszcze nie było to dla mnie byłoby dużo lepiej gdyby to było o jakimś innym zespole - i już nawet nie upieram się przy D'espach, mogłoby być Dir en Grey, defspiral, Nocturnal Bloodlust, CelL, Delacroix...
Przeczytałam to tylko dlatego, że to właśnie ty jesteś tego autorką, bo na ogół to unikam ficzków o Gazetto jak ognia. Przejadło mi się to...
Niemniej, mimo iż zespół nie pasuje ani tobie, ani mnie to czuję w nim ten twój klimat - kryminał. Lubisz kryminały, prawda? :) Dobrze, że mimo iż niekoniecznie czułaś się dobrze w tym opowiadaniu i postanowiłaś je porzucić to zawarłaś w nim cząstkę siebie - dzięki temu mogłam to przeczytać, a nie wciąż wzdychać, wywracać oczyma i zastanawiać się, kiedy koniec :D
Dlaczego blogger jest tak okropny i nie pokazał mi na czas tego ficka :>
OdpowiedzUsuńNo mniejsza o niego... ficek zapowiada sie zajefantatsycznie >D w dodatku aoiha.. moje klimaty. Aww...
Mimo ze do fickow z gazetami czuje juz obrzydzenie tak aoiha chyba nigdy mi sie nie znudzi ... dziwne nie?
Czekam na ciag dalszy :D mimo ze prawdopodbnie nigdy niepowstanie...
Aa...
I ciesze sie ze cie rozbawilam :D
Weny! Do wszystkich ficków
Sciskam cieplutko ( dzis bylo u mnie straszliwie zimno... to dlatego)
XMidziak
PS wybacz brak polskich znakow, pisalam z telefonu... tu niewygodnie sie je wklepuje... strasznie niewygodnie ._.