wtorek, 8 stycznia 2013

Łowca 1


Pairing: Tora x Saga
Gatunek: fantasy
Ostrzeżenia: przemoc, morderstwo, wampiry, zombie i inne


– Panie…
– Sakamoto.
– Panie Sakamoto, dlaczego chce pan dla mnie pracować? – spytał otyły, siwiejący lekko mężczyzna, przerzucając na biurku jakieś papiery.
Chłopak zerknął na zegarek. Zostało mu jeszcze 20 sekund.
– Potrzebuję pieniędzy.
Mężczyzna spojrzał badawczo na siedzącego przed nim Sagę.
– Właściwie to posada barmana jest wolna – powiedział powoli. – Jeśli chcesz…
– O nie – przerwał mu chłopak uśmiechając się szeroko i widząc, że tarcza zegarka świeci na niebiesko. – Już nie trzeba.
Błyskawicznym ruchem wyciągnął zza paska pistolet z tłumikiem i strzelił w głowę mężczyzny. Po chwili została po nim tylko kupka prochów. Saga wstał z krzesła, poprawił czarną skórzaną kurtkę i wyszedł z biura.
– I jak poszło Takashi?
– Hiroto, nie po imieniu! Nikt niepowołany nie może wiedzieć, jak się naprawdę nazywamy.
– A jemu to powiedziałeś swoje nazwisko – Hiroto naburmuszył się. – Sam słyszałem.
– Wampira nie oszukasz, młody – Saga pokręcił głową. – Przynajmniej nikomu się nie udało. Chodź, wracamy do szefa.
Chłopacy wyszli z budynku, starając się nie ściągać na siebie żadnych spojrzeń i skierowali się w stronę samochodu. Hiroto wsiadł za kierownicę, a jego kolega zajął miejsce pasażera na przednim siedzeniu. Droga do klubu nocnego Exclusive zajęła im niecałe dwadzieścia minut. W tym czasie żaden z chłopaków nie przerwał ciszy panującej w aucie. Hiroto zaparkował samochód przed budynkiem i wyciągnął kluczyki ze stacyjki, spoglądając ukradkiem na przyjaciela.
– Czy Nao skończył pracować nad nową wersją zegarka? – spytał Saga, odpinając pasy.
Ogata spojrzał na chłopaka ze strachem w oczach. Zarumienił się lekko i wbił wzrok w kierownicę. Saga znał to zachowanie.
– O czym zapomniałeś mi powiedzieć?
– Ja… - Hiroto zaciął się, ale widząc wyczekujące spojrzenie kolegi na sobie, wydusił wreszcie z siebie: – Zobacz do schowka.
Saga otworzył schowek, z którego wypadło małe pudełko. Chłopak podniósł je i otworzył, znajdując w środku nowy zegarek. Nie miał nawet siły krzyczeć na Hiroto, więc tylko westchnął i założył urządzenie na rękę, ściągając uprzednio stare.
– Jakie poprawki wprowadził Nao?
– Czas sprawdzenia, czy dana osoba jest wampirem, został skrócony z jednej minuty do dziesięciu sekund. Ma też wmontowany nadajnik. W razie niebezpieczeństwa możesz go włączyć, a twoja lokalizacja wyświetli się w głównym komputerze. No i można nagrywać rozmowy w promieniu do dziesięciu metrów.
Saga spojrzał na zegarek na ręce. Był stanowczo lepszy od poprzedniego, a poza tym Nao pomyślał nawet o wyglądzie. Urządzenie znajdowało się na cienkiej, ale mocnej bransolecie, a nie, jak poprzednio, na gumowym pasku.
– No no no – gwizdnął Sagashi. – Postarał się tym razem.
Hiroto przytaknął. Chłopacy wysiedli z samochodu i weszli do klubu. Przeciskali się między tańczącymi ludźmi w stronę baru, co było to trochę uciążliwe, szczególnie, gdy co chwila Saga czuł jak przypadkowe dziewczyny ocierają się o niego, a kiedy na nie spoglądał, mrugały ‘zalotnie’ do niego. Żałosne.
– Cześć – Sagashi powitał barmana, gdy udało im się wyjść z tłumu.
– Yo Saga, Hiroto – Shou uśmiechnął się ukazując ostre kiełki. – Misja się udała?
Shou był bardzo przystojnym, dosyć wysokim brunetem. No i zaliczał się do półwampirów. Nie był z tego powodu jakoś specjalnie dumny, zwłaszcza że wampiry chciały go zabić. Uważały go za wybryk natury, monstrum, które nie powinno istnieć, a nie za jednego z nich. Ostatnim razem, gdy został zaatakowany, uratował go Saga. Od tej pory był jego dłużnikiem według kodeksu wampirów, do którego się stosował i dlatego dołączył do łowców. Wszystko po to, by spłacić dług.
– Poszło gładko – odparł Hiroto. – Jak zwykle. Możemy zobaczyć się z szefem?
– Tak, jest w swoim biurze – odpowiedział Shou.
Chłopacy podziękowali i poszli na zaplecze. Było to dosyć małe pomieszczenie z dwiema parami drzwi. Jedne prowadziły do piwnicy, gdzie znajdowało się całe zaopatrzenie, a drugie, które były masywne i metalowe ze względu na bezpieczeństwo, do biura szefa. Saga podszedł do tych drugich drzwi i chwycił za klamkę. Rozległo się szczęknięcie metalu, a zawiasy lekko zaskrzypiały długo nienaoliwione.
– Cześć szefie – Hiroto powitał radośnie osobę siedzącą przy biurku.
Młody mężczyzna spojrzał na niego znad papierów, które przeglądał, odgarniając jasne włosy za ucho i przyłożył palec do ust nakazując mu milczenie. Saga najpierw nie rozumiał o co chodzi, ale gdy usłyszał podniesione głosy dochodzące z pokoju obok, wszystko stało się jasne.
– Shinya, nie mów mi że znowu podsłuchujesz kłótnię Nao z Kaiem – stwierdził rozbawiony i pokręcił głową.
– Nie z Kaiem – odparł Shinya uśmiechając się szeroko.
– Nie? – zdziwił się chłopak. – To z kim?
– Przyszedł do nas pewien mężczyzna z prośbą o azyl. Wampiry prowadzą na niego nagonkę i nie ma się gdzie schować.
Saga zmarszczył brwi. Jeśli do tego doszło to mogło oznaczać tylko coś poważnego. Te istoty na ogół stroniły od ludzi poza kontaktami jedzący-zjadany.
– Musiał coś najwyraźniej zrobić. Bez powodu nie jest się ściganym – Hiroto stwierdził to, co młody łowca zauważył w myślach.
– Szczegółów na razie nie znam, dlatego któryś z was będzie musiał zająć się ochroną naszego gościa – Shinya popatrzył wyczekująco na chłopaków.
– Chyba najlepiej będzie jak ja to zrobię – powiedział w końcu Saga. – Hiroto nie jest nawet w pełni łowcą i nie będzie w stanie obronić siebie, a tym bardziej kogoś.
– Ej!
– Wiesz przecież, że to jest prawda – Takashi poklepał mniejszego chłopaka po głowie w przyjacielskim geście. – Lepiej nie ryzykować.
Ogata skrzyżował ramiona naburmuszony i nic już nie odpowiedział.
– Zabierzesz Torę ze sobą do domu – zarządził najstarszy mężczyzna. – Masz go pilnować i się nim zająć, rozumiesz Saga? Przynajmniej do czasu, gdy wszystko się wyjaśni.
Łowca kiwną głową i poszedł usiąść na kanapę stojącą niedaleko. Zaczął się zastanawiać nad tym, jaki jest ten Tora, czy będzie sprawiać kłopoty, a przede wszystkim kim tak naprawdę jest.
– Mam dość! – drzwi otworzyły się z hukiem i wyskoczył zza nich Nao z wyraźną rządzą mordu w oczach. – Zabierzcie go stąd?
Saga spojrzał zaciekawiony w kierunku wskazywanym przez chłopaka i przyjrzał się mężczyźnie stojącym za nim. Był młody, wysoki i cały spowity w czerń. Ciemne włosy opadały mu na niebieskie oczy patrzące z rozbawieniem na Nao. Wyglądał całkiem niegroźnie. Przynajmniej jak dla Sagi.
– Amano Shinji – przedstawił gościa Shinya, ignorując oburzone krzyki Muraiego.
– Saga.
– Hiroto.
Dwaj chłopacy przedstawili się kłaniając lekko i nie spuszczając czujnego spojrzenia z obcego przybysza, który wydawał się nimi niezainteresowany.
– Muszę mieć pewność, że będziesz dobrze chroniony, dlatego przydzieliłem cię pod opiekę Sagi. Jest moim najlepszym łowcą, więc będziesz z nim bezpieczny.
Takashi uśmiechnął się lekko na ten komplement i podszedł do Nao.
– Będę potrzebował więcej sprzętu – powiedział cicho.
– Nie dam ci nic co ma pomóc go chronić! – odszepnął zły Naoyuki. – Zdążył mi już zepsuć parę prototypów!
– Ach – Saga nareszcie zrozumiał rozdrażnienie kolegi. – A może wolisz narazić się Shinyi?
Chłopak nic nie odpowiedział, rozdarty między chęcią popełnienia morderstwa na Torze, a tym co powinien zrobić. Pokonany, skinął w końcu głową na znak zgody.
– Przyjdę po niego jutro – łowca uśmiechnął się przyjaźnie, a do reszty powiedział: – To ja idę. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia.
– Czekaj! – Shinya zawołał za Sagą, zatrzymując go w pół kroku. – Tora idzie z tobą.
– Już teraz? – ta decyzja była trochę nie na rękę, lecz chłopak wolał jej nie kwestionować. – Zabierz swoje rzeczy i chodź – zwrócił się do mężczyzny.
– Uważajcie na siebie – krzyknął za nimi Hiroto gdy wychodzili, ale w głębi serca nie opuszczało go przeczucie, że zdarzy się coś złego…

2 komentarze: