Pairing: Tora x Saga
Gatunek: fantasy
Ostrzeżenia: przemoc, morderstwo, wampiry, zombie i inne
– Panie…
– Sakamoto.
– Panie Sakamoto,
dlaczego chce pan dla mnie pracować? – spytał otyły, siwiejący lekko mężczyzna,
przerzucając na biurku jakieś papiery.
Chłopak zerknął na
zegarek. Zostało mu jeszcze 20 sekund.
– Potrzebuję
pieniędzy.
Mężczyzna spojrzał
badawczo na siedzącego przed nim Sagę.
– Właściwie to posada
barmana jest wolna – powiedział powoli. – Jeśli chcesz…
– O nie – przerwał mu
chłopak uśmiechając się szeroko i widząc, że tarcza zegarka świeci na
niebiesko. – Już nie trzeba.
Błyskawicznym ruchem
wyciągnął zza paska pistolet z tłumikiem i strzelił w głowę mężczyzny. Po
chwili została po nim tylko kupka prochów. Saga wstał z krzesła, poprawił
czarną skórzaną kurtkę i wyszedł z biura.
– I jak poszło
Takashi?
– Hiroto, nie po
imieniu! Nikt niepowołany nie może wiedzieć, jak się naprawdę nazywamy.
– A jemu to
powiedziałeś swoje nazwisko – Hiroto naburmuszył się. – Sam słyszałem.
– Wampira nie
oszukasz, młody – Saga pokręcił głową. – Przynajmniej nikomu się nie udało.
Chodź, wracamy do szefa.
Chłopacy wyszli z
budynku, starając się nie ściągać na siebie żadnych spojrzeń i skierowali się w
stronę samochodu. Hiroto wsiadł za kierownicę, a jego kolega zajął miejsce
pasażera na przednim siedzeniu. Droga do klubu nocnego Exclusive zajęła im niecałe dwadzieścia minut. W tym czasie żaden z
chłopaków nie przerwał ciszy panującej w aucie. Hiroto zaparkował samochód
przed budynkiem i wyciągnął kluczyki ze stacyjki, spoglądając ukradkiem na
przyjaciela.
– Czy Nao skończył
pracować nad nową wersją zegarka? – spytał Saga, odpinając pasy.
Ogata spojrzał na
chłopaka ze strachem w oczach. Zarumienił się lekko i wbił wzrok w kierownicę.
Saga znał to zachowanie.
– O czym zapomniałeś
mi powiedzieć?
– Ja… - Hiroto zaciął
się, ale widząc wyczekujące spojrzenie kolegi na sobie, wydusił wreszcie z
siebie: – Zobacz do schowka.
Saga otworzył
schowek, z którego wypadło małe pudełko. Chłopak podniósł je i otworzył,
znajdując w środku nowy zegarek. Nie miał nawet siły krzyczeć na Hiroto, więc
tylko westchnął i założył urządzenie na rękę, ściągając uprzednio stare.
– Jakie poprawki
wprowadził Nao?
– Czas sprawdzenia,
czy dana osoba jest wampirem, został skrócony z jednej minuty do dziesięciu
sekund. Ma też wmontowany nadajnik. W razie niebezpieczeństwa możesz go
włączyć, a twoja lokalizacja wyświetli się w głównym komputerze. No i można
nagrywać rozmowy w promieniu do dziesięciu metrów.
Saga spojrzał na
zegarek na ręce. Był stanowczo lepszy od poprzedniego, a poza tym Nao pomyślał
nawet o wyglądzie. Urządzenie znajdowało się na cienkiej, ale mocnej
bransolecie, a nie, jak poprzednio, na gumowym pasku.
– No no no – gwizdnął
Sagashi. – Postarał się tym razem.
Hiroto przytaknął.
Chłopacy wysiedli z samochodu i weszli do klubu. Przeciskali się między
tańczącymi ludźmi w stronę baru, co było to trochę uciążliwe, szczególnie, gdy
co chwila Saga czuł jak przypadkowe dziewczyny ocierają się o niego, a kiedy na
nie spoglądał, mrugały ‘zalotnie’ do niego. Żałosne.
– Cześć – Sagashi
powitał barmana, gdy udało im się wyjść z tłumu.
– Yo Saga, Hiroto – Shou
uśmiechnął się ukazując ostre kiełki. – Misja się udała?
Shou był bardzo
przystojnym, dosyć wysokim brunetem. No i zaliczał się do półwampirów. Nie był
z tego powodu jakoś specjalnie dumny, zwłaszcza że wampiry chciały go zabić.
Uważały go za wybryk natury, monstrum, które nie powinno istnieć, a nie za
jednego z nich. Ostatnim razem, gdy został zaatakowany, uratował go Saga. Od
tej pory był jego dłużnikiem według kodeksu wampirów, do którego się stosował i
dlatego dołączył do łowców. Wszystko po to, by spłacić dług.
– Poszło gładko –
odparł Hiroto. – Jak zwykle. Możemy zobaczyć się z szefem?
– Tak, jest w swoim
biurze – odpowiedział Shou.
Chłopacy podziękowali
i poszli na zaplecze. Było to dosyć małe pomieszczenie z dwiema parami drzwi. Jedne
prowadziły do piwnicy, gdzie znajdowało się całe zaopatrzenie, a drugie, które
były masywne i metalowe ze względu na bezpieczeństwo, do biura szefa. Saga
podszedł do tych drugich drzwi i chwycił za klamkę. Rozległo się szczęknięcie
metalu, a zawiasy lekko zaskrzypiały długo nienaoliwione.
– Cześć szefie –
Hiroto powitał radośnie osobę siedzącą przy biurku.
Młody mężczyzna
spojrzał na niego znad papierów, które przeglądał, odgarniając jasne włosy za
ucho i przyłożył palec do ust nakazując mu milczenie. Saga najpierw nie
rozumiał o co chodzi, ale gdy usłyszał podniesione głosy dochodzące z pokoju
obok, wszystko stało się jasne.
– Shinya, nie mów mi
że znowu podsłuchujesz kłótnię Nao z Kaiem – stwierdził rozbawiony i pokręcił
głową.
– Nie z Kaiem –
odparł Shinya uśmiechając się szeroko.
– Nie? – zdziwił się
chłopak. – To z kim?
– Przyszedł do nas
pewien mężczyzna z prośbą o azyl. Wampiry prowadzą na niego nagonkę i nie ma
się gdzie schować.
Saga zmarszczył brwi.
Jeśli do tego doszło to mogło oznaczać tylko coś poważnego. Te istoty na ogół
stroniły od ludzi poza kontaktami jedzący-zjadany.
– Musiał coś
najwyraźniej zrobić. Bez powodu nie jest się ściganym – Hiroto stwierdził to,
co młody łowca zauważył w myślach.
– Szczegółów na razie
nie znam, dlatego któryś z was będzie musiał zająć się ochroną naszego gościa –
Shinya popatrzył wyczekująco na chłopaków.
– Chyba najlepiej
będzie jak ja to zrobię – powiedział w końcu Saga. – Hiroto nie jest nawet w
pełni łowcą i nie będzie w stanie obronić siebie, a tym bardziej kogoś.
– Ej!
– Wiesz przecież, że
to jest prawda – Takashi poklepał mniejszego chłopaka po głowie w
przyjacielskim geście. – Lepiej nie ryzykować.
Ogata skrzyżował
ramiona naburmuszony i nic już nie odpowiedział.
– Zabierzesz Torę ze
sobą do domu – zarządził najstarszy mężczyzna. – Masz go pilnować i się nim
zająć, rozumiesz Saga? Przynajmniej do czasu, gdy wszystko się wyjaśni.
Łowca kiwną głową i
poszedł usiąść na kanapę stojącą niedaleko. Zaczął się zastanawiać nad tym,
jaki jest ten Tora, czy będzie sprawiać kłopoty, a przede wszystkim kim tak
naprawdę jest.
– Mam dość! – drzwi
otworzyły się z hukiem i wyskoczył zza nich Nao z wyraźną rządzą mordu w oczach.
– Zabierzcie go stąd?
Saga spojrzał
zaciekawiony w kierunku wskazywanym przez chłopaka i przyjrzał się mężczyźnie
stojącym za nim. Był młody, wysoki i cały spowity w czerń. Ciemne włosy opadały
mu na niebieskie oczy patrzące z rozbawieniem na Nao. Wyglądał całkiem
niegroźnie. Przynajmniej jak dla Sagi.
– Amano Shinji –
przedstawił gościa Shinya, ignorując oburzone krzyki Muraiego.
– Saga.
– Hiroto.
Dwaj chłopacy
przedstawili się kłaniając lekko i nie spuszczając czujnego spojrzenia z obcego
przybysza, który wydawał się nimi niezainteresowany.
– Muszę mieć pewność,
że będziesz dobrze chroniony, dlatego przydzieliłem cię pod opiekę Sagi. Jest
moim najlepszym łowcą, więc będziesz z nim bezpieczny.
Takashi uśmiechnął
się lekko na ten komplement i podszedł do Nao.
– Będę potrzebował
więcej sprzętu – powiedział cicho.
– Nie dam ci nic co
ma pomóc go chronić! – odszepnął zły Naoyuki. – Zdążył mi już zepsuć parę
prototypów!
– Ach – Saga
nareszcie zrozumiał rozdrażnienie kolegi. – A może wolisz narazić się Shinyi?
Chłopak nic nie
odpowiedział, rozdarty między chęcią popełnienia morderstwa na Torze, a tym co
powinien zrobić. Pokonany, skinął w końcu głową na znak zgody.
– Przyjdę po niego
jutro – łowca uśmiechnął się przyjaźnie, a do reszty powiedział: – To ja idę. Mam
jeszcze parę spraw do załatwienia.
– Czekaj! – Shinya
zawołał za Sagą, zatrzymując go w pół kroku. – Tora idzie z tobą.
– Już teraz? – ta
decyzja była trochę nie na rękę, lecz chłopak wolał jej nie kwestionować. –
Zabierz swoje rzeczy i chodź – zwrócił się do mężczyzny.
– Uważajcie na siebie
– krzyknął za nimi Hiroto gdy wychodzili, ale w głębi serca nie opuszczało go
przeczucie, że zdarzy się coś złego…
Zapowiada się bardzo ciekawie :D
OdpowiedzUsuńNieźle się zaczyna
OdpowiedzUsuń