Miałam nic nie publikować, ale dzisiaj było mi bardzo źle i powstał ten tekst. Nie podoba mi się, no ale cóż. Nie betowany, bo nie dam mojej becie tego czegoś do sprawdzania -_-
Pairing: Shinya x
Toshiya
Gatunek: angst (?)
16
kwietnia 20** roku
Minęło parę lat, a my
się zmieniliśmy. Czyż nie? Ja, z moim altruistycznym podejściem do ludzi i ty,
wiecznie pomocny realista. Kiedyś byłeś bardziej szczęśliwy, więcej się
uśmiechałeś. Co prawda, teraz też to robisz, lecz myślisz, że nie widzę w tym
niczego sztucznego?
Teraz, po szesnastu
latach znajomości, czuję ból. Patrząc na to z perspektywy czasu, chyba zawsze
go czułem, lecz nigdy tak silnie. I nie wiesz, że masz z tym coś wspólnego. Ha,
niby skąd byś miał? Nigdy ci nie powiedziałem tych najważniejszych rzeczy,
które leżały mi na sercu, bo głównie chodziło o ciebie. To twoje szczęście
stanowiło dla mnie pierwszeństwo. Chociaż raz, w chwili słabości, powiedziałem
ci coś więcej. Powiedziałem ci o mojej samotności, o moich kontaktach z
rodzicami, nawet o moich marzeniach. I nie wyśmiałeś mnie, tylko cierpliwie
pocieszałeś. Ale nie licząc tego epizodu… Zawsze chodziło o ciebie.
Kiedy wszystko się
zmieniło i zacząłeś coraz bardziej cierpieć? Ach, przypominam sobie. To przez
nią. Przez twoją byłą dziewczynę. Otworzyłeś się przed nią, powiedziałeś
wszystkie swoje sekrety, a ona cię zdradziła. Porzuciła jak śmiecia, który już
do niczego się nie przyda. I wtedy pierwszy raz zwróciłeś się do mnie. Chciałeś
wiedzieć dlaczego to zrobiła, co czuła. W końcu przyjaźniłem się z tą
dziewczyną. Jeszcze tego samego dnia porozmawiałem z nią i dowiedziałem się, że
cię nie kochała. Że wolała innego. I właśnie dlatego twoje późniejsze związki
kończyły się zanim zdążyły się zacząć.
Od tamtej chwili
zaczęliśmy spędzać ze sobą trochę więcej czasu. Zbliżyliśmy się do siebie,
jeśli można to tak nazwać. Bo gdy przebywaliśmy w towarzystwie innych ludzi,
nie zwracałeś zbytnio na mnie uwagi. I to wcale nie było celowe. Po prostu
byłeś duszą towarzystwa, wszyscy cię lubili. Lubiłeś rozmawiać z ludźmi,
żartować, wygłupiać się.. Tyle że w większości przypadków to nie było ze mną.
Powiedz mi, wiesz czym
jest zazdrość? Bo wydaje mi się, że to chyba czułem, gdy inni mieli z tobą
więcej kontaktu niż ja. Ale czego się spodziewać po introwertyku i outsiderze.
Wolałem trzymać się z boku i patrzeć na ciebie, czuwać nad tobą i pomagać ci
zbierać szczątki twego złamanego serca, gdy ktoś znowu cię zranił. Bo tylko od
tego byłem – przyjacielem od zwierzeń. Szkoda tylko, że nie pomyślałeś, że
czułem twój ból razem ze swoim. Że na swój sposób niszczyłeś mnie od środka.
Nie obwiniam cię o nic.
Chyba nawet nie potrafiłbym. Tylko…tylko czasem chciałbym z tobą być, ale nie jako
znajomy, przyjaciel, czy kolega z zespołu. Lecz to raczej nierealne, prawda?
Jakże bym mógł równać się z kobietami, które cię otaczają? Nie jestem już taki,
jaki byłem prawie dwadzieścia lat temu. Przybyło mi zmarszczek, straciłem coś
ze swojej urody. Nie przyciągam już tak wzroku jak dawniej. Na tobie czas
również odbił swoje piętno, lecz mam wrażenie, że wyglądasz coraz lepiej.
Toshimasa Hara – łamacz niewieścich serc..
Mimo że prawie zawsze
było mi źle, uśmiechałem się dla ciebie. Wiedziałem i nadal wiem, jak to na
ciebie działa. Że czujesz się spokojniejszy. Ale przecież tak nie będzie
wiecznie. Wiem, że kiedyś założysz własną rodzinę; będziesz miał cholernie
ładną żonę i dzieci. Myślisz, że nie jestem tego świadomy? Jeśli doczekam tej
chwili, najprawdopodobniej wyjadę. Nie wytrzymałbym tego widoku i tej myśli, że
nie jesteś mój. W końcu jestem tylko przyjacielem. Nikim więcej… Nikim…
To tak boli. Wiesz co
Toshi? Dzisiaj doszedłem do wniosku, że nie wiem do czego zmierzam. Przecież
nic nie zostawię po sobie. Nikt za mną nie zatęskni, nie zapłacze. Może Kyo
napisze o mnie smutny tekst i zaśpiewa, ale coś mi mówi, że reszty by to nie
obeszło. Jestem na środku ścieżki prowadzącej donikąd. Żyję przeszłością i
teraźniejszością, bo przyszłość jest dla mnie zbyt przerażająca. Wiem co ze
sobą niesie, nie jestem taki głupi za jakiego mnie uważacie. Nie obchodzi mnie
wasze zdanie. I tak przychodzicie do mnie tylko wtedy, kiedy czegoś
potrzebujecie. Tylko Kyo tego nie robi. On nigdy mnie nie obarczał swoimi
problemami.
Może czas już odejść?
Pomyśleć nareszcie o sobie i pojechać na zasłużony odpoczynek z dala od ludzi?
Ciekawe czy ktoś by mnie szukał… To raczej nierealne. Bo przecież jestem nikim.
In the middle
of nowhere
With no reason
to live
The increasing
pain
Makes it hard
to breathe
Love
Pain
Loneliness
And hate*
***
Toshiya
zwinął swoją kurtkę w kłębek i podłożył pod głowę, sadowiąc się wygodniej na
siedzeniu. Czekała ich kilkugodzinna podróż autokarem do następnego miejsca ich
koncertowania, więc należało się wyspać. Zanim zamknął powieki, spojrzał
jeszcze na Kaoru, który tłumaczył coś zaciekle Daiowi na czele, na Kyo, który siedział ze
słuchawkami na uszach i oglądał coś na swoim telefonie, i na Shinyę który pisał
i kreślił w swoim zeszycie.
Shin-chan…Toshiya
uśmiechnął się do siebie. Podziwiał Shina za jego siłę ducha i gotowość do
pomocy innym. Wiedział, że mógł liczyć na perkusistę, który zawsze potrafił go
wysłuchać, choć z drugiej strony strasznie się martwił o niego. Ostatnimi czasy
Shinya trochę schudł i zmizerniał. Pod jego oczami pojawiły się sine cienie, a
oczy straciły dawny blask. Zupełnie jakby przeżywał jakieś wewnętrzne
cierpienie. Za każdym razem, gdy usiłował się dowiedzieć, czy coś się stało,
dostawał w odpowiedzi: Ale o co ci chodzi, Totchi? Gdy Shin chciał, potrafił
być uparty.
Zanim
Toshiya się spostrzegł, zasnął zmęczony dzisiejszym dniem. Obudził się dopiero
po dwóch godzinach, gdy autokar zatrzymał się na parkingu, a reszta wyszła się
przewietrzyć, by mieć siły do dalszej podróży. Wstał z miejsca i skierował się
do wyjścia. Mijając miejsce Shina, zauważył na siedzeniu zamknięty zeszyt.
Wiedział, że nie powinien, ale ciekawość była silniejsza. Wziął go do ręki i
otworzył. Nie znajdowało się w nim wiele; parę rysunków i wklejonych zdjęć.
Kartkując zeszyt, dotarł do czegoś, co wyglądało jak wpis z pamiętnika. Miał
dzisiejszą datę. Przepraszając w duchu Shina, zaczął czytać. Wyraz jego twarzy
zmieniał się z każdym zdaniem. Gdy padło imię basisty, nie mógł uwierzyć w to
co widzi. Czuł się tak, jakby dostał czymś ciężkim w głowę.
-
Nie czytaj! – krzyknął rozpaczliwie Shinya, który właśnie wszedł do autokaru.
Rzucił
się szybko w stronę Toshiyi i wyrwał mu zeszyt z ręki.
-
Jak mogłeś… - powiedział roztrzęsionym głosem i wybiegł na zewnątrz.
Basista
stał jeszcze przez chwilę w miejscu, przetwarzając w głowie to, co właśnie
zaszło, póki z transu nie wyrwał go głos Kyo pytający, gdzie pobiegł Shinya,
skoro zaraz mieli ruszać.
-
Widziałeś, w którą stronę się udał? – spytał wokalisty, a ten wskazał palcem
kierunek.
Wyszedł
z autokaru i udał się śladem Shina, rozglądając się dookoła, aby go przypadkiem
nie pominąć. Znalazł dopiero perkusistę w ślepej uliczce między dwoma domami.
Shinya płakał i rozrywał zeszyt na części rozrzucając kawałki papieru wokół
siebie.
-
Shin-chan…
-
Nie podchodź do mnie – mężczyzna zauważając basistę, zaczął się cofać, aż jego
plecy natrafiły na ścianę. – Wiem co sobie teraz myślisz.
-
Wcale nie wiesz – zaczął Toshiya, ale Shinya mu przerwał.
-
Przepraszam! Przepraszam, że nie jestem kobietą! Przepraszam, że cię zawiodłem
jako przyjaciel, przepraszam, że nie wyglądam już tak jak kiedyś i przepraszam,
że nie potrafię zmienić swoich uczuć!
Toshiya
prawie westchnął. Wszyscy w zespole wiedzieli, że Shinya ma bardzo niską
samoocenę, choć wyglądał świetnie.
-
Więc to wszystko… To wszystko jest prawdą? – spytał.
-
Tak – odparł Shin, zwieszając głowę.
-
Wybacz, o niczym nie wiedziałem – przeprosił basista.
-
I lepiej by było, gdyby tak zostało. Przecież to i tak nic nie wniesie –
prychnął perkusista.
-
A więc chcesz czekać następne szesnaście lat?
Shinya
popatrzył na niego wielkimi oczami, niepewny czy usłyszał dobrze.
-
Czasem nachodziły mnie pewne myśli. O tobie – przyznał Toshiya.
-
Daj spokój. Nie rujnuj sobie życia przeze mnie. Ożeń się, załóż rodzinę.. Tak
będzie lepiej.
-
Pozwól mi być z tobą pośrodku tej nicości. Pozwól mi nadrobić wszystkie lata
cierpienia.
______________________________________________________________________________
W
środku pustkowia
Bez
powodu do życia
Wzrastający
ból
Sprawia,
że ciężko oddychać
Miłość
Ból
Samotność
I nienawiść*
Krótki wierszyk mojego autorstwa. Wymyślony i napisany po angielsku i wg mnie lepiej brzmi właśnie w tym języku :)
Mi się bardzo podobało :D
OdpowiedzUsuńFajne. Podobało mi się, jednak czuję niedosyt xD tak szybko zakończyłaś, a Kizu by sobie jeszcze poczytała ;33
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kolejna notka pojawi się niedługo \(^.^)/ Pozdrawiam i weny życzę!
Końcówka tam mnie wzruszyła, że zakręciły mi się łzy w oczach. Tekst jest piękny. Przyznam, że opowiada o moich uczuciach, ale z dawna bo już będzie mijało 3 lata, kiedy tak czułam. Ciekawy pomysł na dialog i wyznanie miłosne, naprawdę to było genialne.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam swoją obecność xD
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką ficków z Diru. W ogóle dopiero całkiem niedawno przekonałam się do ficków z postaciami osób żywych. Ale powiem szczerze, że klimat tego opowiadania mi się podoba. To chyba pierwsze napisane przez Ciebie w takiej formie... A przynajmniej mi się wydaje, że jest nieco inne od Twoich wcześniejszych tworów. W sumie na plus :) tylko... Prawdę mówiąc do samego końca mimo, iż czekałam na happy end to miałam nadzieję, że go jednak nie będzie ; ; byłoby całkiem dramatycznie i w ogóle... wiesz o co mi chodzi xD cierpię na niedosyt opowiadań bez szczęśliwego zakończenia xD
P.S. bardzo podoba mi się ostatni zdanie wypowiedziane przez Toshiye~
No bo... no bo ja miałam zrypany nastrój i nie miało być happy endu, ale ktoś to skutecznie popsuł.. Tak, chodzi o was Nina z Reilą >_< prawie padłam ze śmiech przez was xDPowiem Ci że pierwsza część opowiadania opowiada o faktycznych zdarzeniach, nie licząc dat, lat itd. Mi też to ostatnie zdanie się podoba :DA tak wgl to twoje pierwsze zdanie w komentarzu wywołało u mnie śmiech xD pozytywnie!
UsuńPowiem tak:szykujcie się wszyscy na całą serię podobnych rozmów, ale ze scenariuszem już xD
UsuńNie o to chodziło.. chodziło o tą przeróbkę jrockersów.. bum szaka laka xD
UsuńNo to jak posluchasz naszych audycji, to Twój mózg się rozkurwi całkowicie :)
UsuńBardzo mi się podobało. Lubię czytać o Diru, uwielbiam ich. To takie wzruszające było, przynajmniej dla mnie. Dlaczego Shin cierpiał? Chyba się nie dowiem...
OdpowiedzUsuńw każdym razie, bardo mi się podobało, i czekam, na inne teksty^^
Pozdrawiam, i życzę wielu momentów inspiracji^.~
Rena X
wyruszyłam się.... *taki długi komentarz xD*
OdpowiedzUsuń