Drugi rozdział tego krótkiego tworu. Ciekawe, jak go przyjmiecie.
-
Dzięki za dzisiaj, Aiji – mówi Maya, a ja uśmiecham się lekko i żegnam się z
nim.
Patrzę,
jak wokalista zatrzaskuje drzwi i idzie w stronę swojego domu; dopiero wtedy
stąd odjeżdżam.
Maya
jest dobrym człowiekiem. Miłym, radosnym, trochę nadpobudliwym… Czasem ciężko
mi z nim wytrzymać, lecz takich chwil jest mało. Tak, Maya to dobry wokalista.
Co innego niż ty, Kirito. Całkowita jego odmienność. Dlatego cieszę się, że nie
jestem już w Pierrot, że zespół się rozpadł. To nie miało przyszłości. Nie
byłem w stanie pracować z kimś, kto tłamsił moje pomysły. Byłeś dla mnie zbyt
despotyczny. Za bardzo wymagałeś perfekcji, przez co ciężko było cię zadowolić.
Wracam
do pustego mieszkania, rzucam klucze na stolik w holu, a swoje kroki kieruję w
stronę kuchni, by postawić wodę na kawę. Kiedyś nie było tu tak cicho… Kiedyś
mieszkałeś ze mną. Nie było idealnie, to fakt, lecz było przyjemniej niż teraz.
Mniej samotnie. Wiesz Kirito, że nadal pamiętam większość dobrych chwil? Sam
sobie się dziwię, bo gdy odchodziłem, istniały dla mnie tylko te złe. A tych
trochę było…
Powiedziałeś
mi kiedyś, że będę żałować pewnych decyzji. Nie żałuję odejścia od zespołu,
lecz odejścia od ciebie. Wiem, że brzmię jak hipokryta, bo z jednej strony
pragnąłem się od ciebie uwolnić, a teraz to czego pragnę, to ty, lecz przecież
miłość nie wybiera. Gdybym tylko mógł się od ciebie uwolnić, zrobiłbym to z
chęcią. Ale nie potrafię. Nie potrafię i
nie chcę. Dlatego poszedłem wtedy na wasz koncert. Może to dziecinne, ale
staram się być tam, gdzie ty. Naprawdę tak nisko upadłem? Sam cię odrzuciłem, a
teraz byłbym gotów błagać cię na kolanach o to, byś pozwolił mi wrócić…Nie
jestem jednak pewien, czy tego chcesz. Bo co mam zrobić? Podejść do ciebie i
powiedzieć „chcę wrócić”? Skąd mam wiedzieć, że już nie ułożyłeś sobie życia?
Jakkolwiek wizja, że mnie w nim nie ma, jest bolesna.
Co
mam zrobić? Jak naprawić to, co zostało popsute? Może rozmowa by pomogła, lecz
za bardzo boję się konfrontacji. Nie wiem, czego się spodziewać, czego
oczekiwać. Byłeś jedyną osobą, której chciałem pozwolić poznać prawdziwego
siebie. Ostatecznie byłeś tym, który wiedział najmniej i to z mojej winy. Bałem
się, że mnie nie zaakceptujesz, że nie będę spełniał twoich wymagań… Lecz moje
obawy okazały się płonne. To ja nie akceptowałem cię w pełni. Nie podobały mi
się skarpetki, które leżały rozrzucone na podłodze. Nie podobała mi się rosnąca
sterta naczyń w zlewie, bo nigdy nie miałeś czasu pozmywać. Ale rzeczą, która
najbardziej mi przeszkadzała, był twój brak zrozumienia dla moich decyzji.
Każda z nich, której nie aprobowałeś, tłamsiłeś w zarodku. Nie było już mnie.
Byłeś tylko ty, a ja twoim dopełnieniem, całkowicie ci poddanym.
Psychologowie
twierdzą, że póki się czegoś nie straci, nie można tego całkowicie docenić. Tak
bardzo irytuje mnie świadomość, że mają rację… Cholerną, pierdoloną rację!
Pożądam cię i pragnę. Nie potrafię już dłużej udawać, że wszystko jest w porządku.
Więc Kirito, powiedz mi.. co mam zrobić?
Proszę,
powiedz mi.
Bo
sam już nie dam rady.
Bardzo ciekawy rozdział. Czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńPs. Nie przejmuj się tym love me or hate me. Jeszcze jeden rozdział i mamy koniec :*
Przepraszam, ale musiałam jeszcze raz przeczytać 1 cz i o tej zapomniałam xd
OdpowiedzUsuńFajne... Sorki, ja o tej porze nie myślę e.e
//Yuuko-san
Stahp... Mi blogger nawet nie pokazał tego rozdziału X.x byłam pewna, że ostatnie co wrzuciłaś to pierwszy rozdział tego cosia... A tamto komentowałam na pewno > <"
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa kiedy oni wreszcie na siebie wpadną O.o bo czuję, że będziesz chciała ten moment odwlekać jak najdłużej ;.; a przynajmniej ja bym tak robiła xD
Dopiero teraz nadrobiłam te dwie części. Sumimasen ._. Ale bardzo mi się podobało, czekam na kontynuacje. ^^
OdpowiedzUsuń~Kizu
Paring bardzo niestandardowy, ale to dobrze. Niekonwencjonalność to wielki plus :)
OdpowiedzUsuńDobra, zanim zacznę swój wywód to może się wytłumaczę, dlaczego mnie nie było... A zresztą, co ja mam się tłumaczyć, moje powody są takie same jak wszystkich innych - szkoła ect. Mimo wszystko, jak zwykle nadrabiam zaległości i uczciwie komentuje ;D
Trochę (czyt. bardzo) krótko, ale mam nadzieję, że przynajmniej ilość tekstu w jednym rozdziale zrekompensujesz nam ilością części, bo zapowiada się naprawdę ciekawie.
Podoba mi się "realizm" (piszę to w cudzysłowie, bo przecież w istocie szanse na to, że Kirito i Aiji zajdą się są takie same jak to, że zostanę księdzem); w każdym razie podoba mi się to, że postawiłaś na różnicę charakterów i poglądów, bo w końcu płaszczyzna znajomości opiera się także na kłótniach, a różnorodność jest wpisana w nasze usposobienie. To, że dwaj główni bohaterowie fanficka rozumieją się bez słów za każdym razem i w każdej sytuacji jest mocno naciągane, dlatego cieszę się, że odeszłaś od tego stereotypu (który króluje wśród yaoi o The GazettE).
Mam nadzieję, że zmusisz wenę, żeby podpowiedziała ci jakiś pomysł i niedługo coś wstawisz :)