Wyjechałeś.
Zostawiłeś mnie. Nie ważne, że już nie byliśmy razem. Po prostu… Po prostu
nadal uważałem, że mam do ciebie prawo. Póki cię widziałem, jeszcze jakoś się
trzymałem. Jeszcze…
Minął
miesiąc. Długi okropny miesiąc. Przecież to nie pierwszy raz, gdy któryś z nas
miał trasę. A jednak ta różniła się czymś od poprzednich… Dokładnie dwa lata. Dwa
lata nie byliśmy już razem. Upływ czas uderzył mnie obuchem w głowę. Tyle czasu
zmagałem się z własnymi uczuciami. Tyle czasu nie mogłem zrobić kroku naprzód.
Ciągle byłem sam. Tak potwornie samotny…
Sen.
Senny
koszmar, który ma początek, lecz nigdy nie widać końca.
Tak
właśnie się czułem. Lecz teraz przyszła pora, by coś zmienić. Odrzucić to co
było i ruszyć przed siebie. Tak przynajmniej powiedział Maya.
W
drugim miesiącu twojego wyjazdu zacząłem się starać. Życie zaczęło nabierać
ponownie ciepłych kolorów. I… poznałem kogoś. Tetsuya całkowicie akceptował
mnie takim, jakim byłem. Rozumiał, ze potrzebuję czasu. Mimo to nie mogłem się
powstrzymać, żeby cię z nim nie porównywać…
W
trzecim miesiącu wydawałeś już mi się tylko złym wspomnieniem, które można
zamknąć w szufladce na klucz i nigdy nie otwierać. Tetsuya nadal był ze mną
przez co uwierzyłem, że mogę być szczęśliwy. Bo to w gruncie rzeczy nie było
takie trudne. Lecz potem przyszedłeś. Myślisz, że cię nie widziałem?
Po
co?
Dlaczego?
Czemu
w jednej chwili zburzyłeś cały mój wewnętrzny spokój, o który tak długo się
starałem? I dlaczego twoja twarz była tak boleśnie wykrzywiona?
-
Kirito!
Obróciłeś
się, gdy cię zawołałem. Szczerze powiedziawszy wolałbym, żebyś tego nie robił.
Żebyś odszedł bez słowa zostawiając mnie za sobą. Bo teraz nie byłbym w stanie
spojrzeć Tetsuyi w twarz.
-
Aiji…
Dlaczego
mi to robisz? Jedno słowo powodujące szybsze bicie serca… Nienawidzę cię. Nienawidzę
i jednocześnie kocham. Nie ma już nikogo, kto mógłby mi pomóc. Nie ma już
nikogo, kto by zabrał te uczucia… Czy to takie złe, że cię jeszcze kocham?
Jesteś jak synapsa w moim mózgu. Miejsce komunikacji między komórkami. Bez
ciebie nie jestem w stanie prawidłowo funkcjonować.
Podchodzisz.
Jeden
krok, drugi.
Co
masz zamiar zrobić?
Dobrze
się zastanów. I nie żałuj decyzji… Na to już nie będzie czasu. Daję ci pełną
kontrolę. Nie chcę tej odpowiedzialności. Nigdy jej nie chciałem.
Masz
dwa wyjścia: zakończyć to całkowicie lub starać się naprawić.
Które
wybierzesz?
Wybierz to drugie! Druga opcja jest idealna :D Kurcze, przestań kończyć w takich momentach!! Pisz szybko ciąg dalszy. Zmiataj do pisania, a nie oglądasz full metal alchemist!!
OdpowiedzUsuń