UWAGA! OGŁOSZENIE!
Szukam bety! Moje wymagania nie są za wielkie xD Wystarczy, że dana osoba będzie miała czas, znała język polski i sprawdzała opowiadania w miarę sprawnie (nie znaczy to, że ma je przesyłać w ten sam dzień, bez przesady, ale żeby to nie zajmowało 2 tygodnie). Jak ktoś jest zainteresowany, proszę pisać na mój numer gg 46240984 lub na maila aoikonoe@vp.pl. Może być też w komentarzu, ale wolałabym kontakt przez mail lub gg >.>
Nemesis Morte: Jeśli chodzi o No.6 to przeczytałam tę mangę od ciebie i skończyłam na internetach xD Oddam ci, jak się spotkamy.
xMidziak: Nie wymagam długich komentarzy, więc nie przepraszaj. Zresztą sama dłuuugo zabieram się za twojego bloga i nie wychodzi...
Kukushka: Specjalnie dla ciebie kolejna część. Mam nadzieję, że jest w miarę dobra, bo osobiście uważam, że zepsułam.
Kita: Nie jestem dobra w nazywaniu gatunków takich tekstów jak np. poprzedni, dla mnie to był angst xD
Zero zdziwił się na drugi dzień,
gdy stwierdził, że dobrze bawił się z Matsumurą w kawiarni. Nie to, żeby był
fanem cukierkowej atmosfery, ale Matsumura okazał się dowcipny, a jego
inteligencja mieściła się w standardach pisarza i wcale nie oznaczało to debilizmu.
Doszło nawet do tego, że wymienili się numerami telefonów. Może jednak Hizumi
miał rację i należało, choćby dla głupiej poprawy nastroju, kogoś poderwać i
czemu na przykład tym kimś nie mógłby być Karyu? Miły, zabawny, inteligentny,
ze świetną figurą i twarzą. To zastanawiające, że ktoś taki był kasjerem –
takie myśli nachodziły Michiego, który siedział na łóżku i oglądał, jak ludzie
na wielkich piłkach naparzają się gumowymi młotkami.
Zadzwonił dzwonek do drzwi i
Michi niechętnie zszedł ze swojego miejsca i poszedł otworzyć.
- Na Boga, nie chcę cię od rana
oglądać w bokserkach – Hizumi zasłonił sobie ręką oczy wchodząc do środka, a na
twarzy Zero pojawił się diabelski uśmiech.
- Och, to nie po to teraz do mnie
przyszedłeś? – spytał pisarz, idąc poszukać spodni.
- Nie, przyszedłem raczej
usłyszeć jak sobie spierdzieliłeś wczoraj randkę – powiedział wprost Yoshida
zamykając za sobą drzwi i podążając za przyjacielem.
- O dziwo poszło bardzo dobrze,
więc nie masz czego słuchać – Zero znalazł w szafie na dnie jakieś czyste
ubranie i założył je na siebie. – W gruncie rzeczy, to powinienem ci
podziękować.
- Było tak dobrze? – Hizumi usadowił
się wygodnie na łóżku Zero.
- Niczego sobie nie dopowiadaj –
zastrzegł od razu Michi, wiedząc, co Yoshida sobie teraz wyobraża. – Nie
robiliśmy niczego niemoralnego. Po prostu rozmawialiśmy.
Rośliny, które stały w doniczkach
w kącie pokoju, wołały o pomoc przesuszonymi liśćmi i źle ściętymi gałązkami.
Hizumi wiedział, że Zero nienawidził wszelkich kwiatów i to z prostego powodu –
nigdy nie pamiętał o podlaniu i nie umiał się nimi zająć – dlatego rzadko kiedy
przyjmował jakiekolwiek zielsko w postaci prezentu. Te drzewka z kolei pisarz
dostał od mamy, dlatego nie był w stanie ich wyrzucić. Doniczki dawno popękały,
przez co na podłodze leżało trochę ziemi, ale Zero nic z tym nie robił.
- Jak przyjdę następnym razem,
zajmę się tym – rzekł edytor, nie mogąc znieść tego widoku.
- Czym? – Michi spojrzał na niego
z niezrozumieniem. Wzrok pisarza podążył za wyciągniętym palcem Hizumiego i
Zero zrozumiał. – Rób co chcesz, tylko nie roznieś mi mieszkania.
- Nie mam takiego zamiaru.
Zresztą, czy może być gorzej? – burknął urażony Yoshida, zakładając ręce na
ramionach. – Obraziłem się, zrób coś z tym – poinformował oschle Michiego.
Patrząc na swoje odbicie w
lustrze na drzwiach szafy, Zero zaczął się zastanawiać, czym sobie zasłużył na
takiego przyjaciela. Nie był złym człowiekiem. Nie wyrywał owadom nóżek, gdy
był dzieckiem, nie rzucał kamieniami w bezdomne psy i koty, nie zapładniał
dziewczyn (w jego wypadku byłoby to trochę trudne, zważywszy na okoliczności),
nawet czasem modlił się do Boga (zwykle o cierpliwość do ludzi), więc czemu?
- Dobra, już dobra – westchnął
bezsilnie. – Opowiem ci o moim spotkaniu z Karyu.
- Zamieniam się w słuch – odparł
Hizumi radośniejszym już głosem.
- Poszliśmy do kawiarni..
Przestań, bo nie będę opowiadać – warknął, gdy z ust Hiroshiego wydobył się
piskliwy śmiech.
- Wybacz, po prostu ciężko mi
sobie ciebie wyobrazić w takim miejscu.
Hizumi miał rację. Zero nie
przepadał za kawiarniami, wesołymi miasteczkami czy cyrkami. Czuł się źle w
takich miejscach szczególnie, gdy wyglądały jak wyjęte rodem z najnowszego
filmu o Barbie. Być może miała na to wpływ jego siostra. Gdy byli dziećmi Michi
był zmuszany do różnych przebieranek, dbania o siostrę i zabierania jej tam,
gdzie sama chciała. Zero wzdrygnął się na samo wspomnienie kolorowych wstążek
we własnych włosach.
- Byliśmy w kawiarni – podjął
Zero – i rozmawialiśmy. Trochę o mnie, trochę o nim. Naprawdę, nic wielkiego.
O, jeszcze opowiedziałem mu jak zostałem pisarzem. To wszystko, czego się
spodziewałeś? – uniósł brew, widząc sceptyczną minę Hiroshiego.
- Nie wiem, że zaciągnąłeś go do
mieszkania i zrobiłeś to, na co miałeś ochotę? – stwierdził szczerze edytor,
zyskując tylko uderzenie w głowę. – Nie musisz mnie bić – powiedział z
wyrzutem.
- Najwyraźniej muszę.
Może i Zero przeważnie spraszał
potencjalnych kochanków do siebie, ale też nie rzucał się na każdego ładnego
chłopaka w zasięgu jego rąk. Poza tym w Karyu było coś, co sprawiało, że Michi
raczej nie chciał go zranić i wolał spróbować się zaprzyjaźnić, mimo
wcześniejszych obiekcji. Nie był przecież draniem bez serca i chociaż Matsumura
był przystojną osobą i go w jakiś sposób pociągał, Zero wiedział, gdzie leży
granica i zdawał sobie sprawę ze sprzeczności swoich uczuć. Raz nie chciał mieć
z Karyu nic do czynienia, innym razem chciał się z nim zaprzyjaźnić, a jeszcze
innym zaciągnąć do łóżka.
- Jeśli Yoshitaka będzie chciał
robić ze mną to, co roi się w twojej głowie, nie będę się opierać. Jednak jeśli
nie, do niczego nie dojdzie – stwierdził Zero, wzruszając ramionami. – Nie
każdy jest gejem, mówiłem ci to kiedyś.
Chcąc nie chcąc, Hizumi musiał
przyznać mu rację. Tak zwana depresja Zero zwykle brała się stąd, że nie czuł
się usatysfakcjonowany wszystkim dookoła, więc edytor stwierdził, że najlepiej
będzie, jak pisarz kogoś znajdzie. Teraz dopiero przyszło mu do głowy, że może
Michi chciał robić wszystko w swoim własnym tempie.
- Nie mogę dzisiaj długo zostać –
stwierdził Yoshida, wstając z miejsca i czując lekkie zażenowanie. – Mam
jeszcze spotkanie z szefostwem.
- Do kiedyś tam – pożegnał go
Michi i odprowadził do drzwi.
***
- Halo? – Michi odebrał telefon,
wygrzebując go z pościeli.
- Zero?
- Z kim mam przyjemność? – pisarz
nie był w stanie zidentyfikować głosu.
- Z tej strony Matsumura.
No tak, przecież wymienili się
numerami telefonów.
- O, Karyu, co tam? – Zero prawie
wymruczał swoim głębokim głosem przy próbie przeciągania się, lecz coś
przeskoczyło mu w plechach. – Au!
- Coś się stało? – zaniepokoił się
Matsumura.
- Nie, nie – powiedział szybko
Michi, siadając na łóżku i masując sobie plecy. – Czemu dzwonisz? – spytał
trochę niegrzecznie.
- Jutro mam wolne i zastanawiałem
się, czy miałbyś chęć się ze mną spotkać.
Styl, jakim powiedział to Karyu,
zadziwił lekko Zero. Brzmiało dokładnie tak, jakby Yoshitaka zapraszał jakąś
ładną dziewczynę na randkę i się przy tym stresował.
- Jasne, ale nie bardzo chce mi
się wychodzić z domu. Jak chcesz, to możesz do mnie wpaść, obojętnie o której.
- Nie ma sprawy – odparł radośnie
Matsumura, a Zero podał mu adres. – Do zobaczenia!
Chwilę po zakończeniu rozmowy,
Michi wpatrywał się w telefon jakby miał przewidzenia. Nie, na pewno jego mózg
interpretował to inaczej, niż było naprawdę. Ktoś taki jak Karyu nigdy nie
zainteresowałby się Zero. Był przecież… Ale z drugiej strony Michi nie zapytał
o orientację, co na początku znajomości byłoby dużym nietaktem. On zakładał.
Może dlatego wiele okazji do szczęścia prześlizgnęło mu się przez palce.
***
Szybki rzut oka na poszczególne
pomieszczenia w mieszkaniu uspokoił niejako Zero. Wszędzie było tak czysto, że
można było wręcz jeść z podłogi i nie bać się o żadne zarazki. Pisarz nie
wiedział, czemu posprzątał specjalnie na przyjście swojego gościa, ale czuł
dziwną satysfakcję, że udało mu się ruszyć leniwy tyłek.
Dzwonek do drzwi wyrwał Michiego
z zamyślenia.
- Hej – powitał go w progu
uśmiechnięty Karyu. – Przyniosłem coś do picia – podniósł do góry siatkę z
puszkami piwa.
- Nie musiałeś – odparł Zero,
wpuszczając gościa do środka. – Mam tego cały zapas.
Nie, Michi nie był alkoholikiem i
bynajmniej nie pił codziennie, tylko jak były okazje do świętowania nie chciało
mu się wtedy iść do sklepu.
Pisarz obserwował jak Matsumura
rozgląda się z zaciekawieniem po domu i dotyka delikatnie różnych rzeczy. Co
dziwne, Zero wcale nie martwił się, że coś zostanie zbite. Palce Karyu
zakończyły wędrówkę na kolekcji filmów Marvela i chwyciły za pierwszy tytuł.
- „Kapitan Ameryka: Pierwsze
starcie” – przeczytał na głos tytuł. – Jedyne, co oglądałem, to filmy o Hulku,
ale niezbyt przypadły mi do gustu – powiedział, czytając opis filmu z tyłu.
- I tak Hulk jest lepszy od
„Ghost Ridera” – Zero rozłożył się wygodnie na kanapie w salonie.
Klimatyzacja w domu działała bardzo dobrze i
była ustawiona, jak lubił Zero, na dwadzieścia sześć stopni. Paradował więc w
krótkich spodenkach i luźnej koszulce. Zrobił to trochę umyślnie, chciał
zobaczyć, jak zareaguje Karyu i jak na razie reakcja była normalna.
- Co byś polecił? – Karyu
odwrócił się w stronę pisarza i założył przydługie włosy za ucho.
- Nie wiem, zależy od tego, co
lubisz – Michi wzruszył ramionami – chociaż osobiście najbardziej podobało mi
się „Avengers”.
Karyu pokiwał głową, wstał z
klęczek i podszedł do Zero. Było w tym coś dziwnego, lecz pisarz nie potrafił
powiedzieć, co takiego.
- Pamiętasz naszą ostatnią
rozmowę? – Matsumura usiadł obok niego.
- Jasne – Zero poczęstował się
jedną puszką piwa, a drugą dał Karyu. – Co w związku z tym?
- Jestem ciekaw, jakie było twoje
pierwsze opowiadanie.
Zdziwienie w oczach Michiego
zauważył nawet Karyu, który zazwyczaj miał problemy z dostrzeżeniem prostych
rzeczy.
- Coś nie tak? – spytał z pewną
rodzaju bojaźnią. – Jeśli nie chcesz, nie musisz mi go pokazywać.
- To nie tak – zaśmiał się Zero.
– Prawie nikt mnie nigdy o to nie prosił. Chwila, zaraz je poszukam.
Chociaż Michi idealnie wpasowywał
się w stereotyp pisarza i pozbywał się swoich nieudanych dzieł, tego nie
potrafił wyrzucić. To było pierwsze opowiadanie, od którego wszystko się
zaczęło.
Podszedł do szafy stojącej koło
kanapy i wyciągnął z niej małe pudełko, a z niego niewielki zeszyt.
Przekartkował parę stron upewniając się, że to ten, i wrócił z powrotem do
Karyu.
- Uprzedzam cię, jeśli czytałeś
resztę moich książek, to to opowiadanie jest całkowicie inne. Do tego jest
bardzo krótkie, był limit słów.
- Na pewno będzie świetne – tak,
Matsumura najwyraźniej lubił się bardzo często uśmiechać. – W końcu ty to
napisałeś.
I teraz dla Zero stało się jasne, że Karyu go
podrywa. Tonacja głosu i sposób, w jaki z nim rozmawiał, ciągły kontakt
wzrokowy na Michim i chęć przebywania z nim, same o tym świadczyły.
- Pokazałbym ci jeszcze wiele
innych świetnych rzeczy – rzucił sugestywnie Zero, zadowolony niejako z siebie.
– Chcesz, żebym je przeczytał? – pomachał zeszytem przed twarzą Matsumury.
- Jasne!
Dawno, dawno temu żył pewien rolnik. Nie był człowiekiem bogatym, tak
po prawdzie, to nie posiadał prawie nic, jedynie mały skrawek ziemi i miejsce
do spania, które ciężko było nazwać domem. Ciężko było z tego wyżyć, jedzenia
starczyło ledwie dla niego, więc o sprzedaży nie było nawet mowy. Lecz była
jedna jedyna rzecz, bardzo cenna dla rolnika – figurka pięknej kobiety, którą
znalazł kiedyś w niedalekim lesie. Figurka była wykonana z drewna, które
zostało pomalowane, i z misternymi rzeźbieniami, których mężczyzna nigdy nie
widział na oczy. Codziennie patrzył na nią i żałował, że nie może mieć takiej
pięknej żony, choć wiedział, że nie potrafiłby utrzymać ich oboje.
Raz w tygodniu rolnik chodził do świątyni pomodlić się do bogów o
kolejny dobry tydzień, to było coś w rodzaju rytuału. Pewnego razu poczuł w
końcu, że samotność doskwiera mu aż zanadto, by dalej dawać samemu sobie radę,
więc zaczął się modlić o jeszcze jedną rzecz, o pięknej i dobrej kobiecie, jak
jego figurka. Modlił się i modlił przez okrągły rok, dwa, trzy, aż pewnego dnia
bogowie wysłuchali jego próśb. Na oczach rolnika jego figurka zamieniła się w
żywą istotę! Mężczyzna nie posiadał się ze szczęścia widząc, jak figurka
zwiększa swoje rozmiary, by w końcu dorównać wzrostem przeciętnemu człowiekowi,
a następnie ożywa.
Rolnik ją bardzo kochał. Przeżył z nią najszczęśliwszą jesień, zimę i
wiosnę, lecz wraz z nastaniem lata, pojawiły się kłopoty. Kobieta zaczęła
dostawać coraz więcej zmarszczek, a jej włosy były już całkiem siwe. Mężczyzna
nie wiedział, co ma robić, więc pobiegł do świątyni po radę, lecz nikt nie
potrafił mu pomóc. Zanim rolnik zorientował się, o co chodzi, jego ukochana już
nie żyła. Była z drewna, więc uschła jak kwiat bez wody. Biedny rolnik nie
wiedział, co ma począć. Nie miał już niczego, co by kochał i na czym by mu
zależało. Postanowił pochować ciało ukochanej. Jak postanowił, tak też uczynił
i jakie było jego wielkie zdziwienie, gdy na drugi dzień przyszedł odwiedzić
grób i zastał go porośniętym pięknymi liliami, które kwitły nieprzerwanie aż do
chwili, gdy mężczyzna zmarł ze starości, a wtedy porosły i jego grób. Mężczyzna
do końca życia wiedział, że już nie jest sam.
- Bardzo piękna historia –
zachwycił się Karyu i wytarł łzy z kącików oczu. – Wzruszyłem się.
- Przynieść ci chusteczki? –
zażartował Zero. – Zaraz mi się tutaj popłaczesz.
- Bez przesady, aż tak się nie
rozkleiłem – odciął się Karyu i upił łyk piwa. – Skąd przyszedł ci pomysł na
opowiadanie? – zaciekawił się.
- Bo przez większość swojego
życia byłem sam, więc wymyśliłem coś na pocieszenie samego siebie.
- Ach tak.
Podejrzane. Karyu był dla Zero
bardzo podejrzany.
Co ty tu kombinujesz? .__.' Co ten Karyu..? Swoją drogą rzeczywiście historyjka wyszła Ci ładna :3
OdpowiedzUsuńA mangi mi oddasz w urodziny moje xD
Och tak, druga część, specjalnie dla mnie *^* xD
OdpowiedzUsuńA ja wcale nie uważam, że zepsułaś, wręcz przeciwnie, ten rozdział był taki przyjemny, spokojny. Rozmowy Hizu i Zero są piękne xD Opowieść o rolniku również :3 trochę za krótko, moim zdaniem, mogłaś jeszcze trochę przedłużyć spotkanie Karyu i Zero, ale dobra, nie czepiam się xD
Opowiadanie jest trochę dziwne, ale nie powiem że ciekawe. Zero mocno trzyma się w swojej skorupie, to będzie ciekawe jak zostanie ona złamana.
OdpowiedzUsuńJa chcę część 3 i to jak najszybciej! Czytam teraz tylko twoje opowiadania i Reili, więc szybko mi tam z tym pisaniem :D
OdpowiedzUsuńNotka jest świetna czekam na kolejne części
OdpowiedzUsuń