środa, 15 listopada 2017

...just a little 4/6

Hejo. To znowu ja (bo kto innym, hah). Może trochę krótszy rozdział, ale jest. Fajnie, że ktoś jeszcze czyta tego bloga :) W tej części jest malutki zwrot akcji, a jeśli chodzi o chłopaka Kyo, to po prostu jakiś random. Choć nie obrażę się, jak ktoś będzie tam widział Hazukiego z Lynch :D Postaram się ostatnią część napisać jak najdłuższą.


Dzień zaczął się zwyczajnie. Kot obudził Kyo włażąc mu na twarz i próbując najwyraźniej go udusić, a obok niego leżał mężczyzna, z którym spotykał się od dwóch miesięcy. Mężczyzna, który był dla niego nikim więcej niż ledwie znajomym, którego poznał całkiem niedawno, a jakoś wpasował się idealnie w życie, które wokalista prowadził.
– Hej – Hazuki ziewnął szeroko, przygarniając Kyo do siebie i nie pozwalając mu wstać. – Nie idź nigdzie – mruknął, chowając twarz we włosach Tooru.
I właśnie z tym Nishimura miał ostatnio problem. Z poczuciem winy. Od początku był szczery z Hazukim. Nie czuł do niego nic więcej, więc nie chciał pozostawiać mu złudzeń, lecz mężczyzna traktował go za dobrze. Spełniał wszystkie zachcianki Kyo, był wyrozumiały i cierpliwy. Był wszystkim tym, co wokalista pragnął mieć znowu z Daisuke.
– Nie mogę – Tooru westchnął i wyswobodził się z uścisku silnych ramion. – Jestem umówiony na dzisiaj z agentem nieruchomości.
– A więc jednak sprzedajesz to mieszkanie – Hazuki wstał z łóżka i zaczął zbierać swoje ubrania z podłogi, zakładając je powoli na siebie.
– Nie chcę go.
Mam z nim związanych za dużo wspomnień, pomyślał Kyo. Miał w planie kupno jakiegoś domu na obrzeżach Tokio. Nie obchodził go w tym momencie dojazd do pracy, chciał jedynie uciec tak daleko jak tylko się da. Jak najdalej. Nie mógł przecież mieszkać wiecznie w mieszkaniu przyjaciela, który pojechał na parę miesięcy do USA.
– Nie myśl o tym – Hazuki podszedł do Kyo i objął go w pasie, składając krótki pocałunek na jego skroni. – Jeśli będziesz chciał o tym porozmawiać, powiedz mi.
Czemu to nie mógł być Hazuki? Czemu Tooru ciągle musiał myśleć o Daiu? Kyo poczuł się żałośnie. Miał wrażenie, że w tym momencie zachowywał się tak jak Andou, choć od początku dał do zrozumienia Hazukiemu, czego od niego oczekuje.
– Zawsze możesz zamieszkać u mnie.
Serce urosło Kyo do niewyobrażalnych rozmiarów a żołądek zawiązał się w supeł.
– Hazuki…
– Wiem – mężczyzna uśmiechnął się pogodnie. – To była jedynie propozycja.
Widząc że Hazuki nie ma problemu z decyzją Nishimury, humor wokalisty uległ znacznej poprawie i przestał martwić się na zapas.
Kyo ruszył w stronę kuchni, by zrobić im śniadanie, włączając przy okazji telewizję na poranne wiadomości. Hazuki poszedł za nim i usiadł na krześle przy stole, patrząc jak Tooru wyciąga potrzebne rzeczy z lodówki i wstawia wodę na kawę, słuchając jednym uchem co mówi prowadzący. Mniejszy mężczyzna wyglądał ciągle dość nieszczęśliwie, więc Hazuki podszedł do niego od tyłu i znowu przytulił go do siebie.
– Hej, co byś zrobił, gdybym się w tobie zakochał? – spytał Kyo po długim namyśle.
– Byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi – odparł Hazuki, obejmując ciaśniej wokalistę swoimi ramionami.
W tym momencie przyszła Tooru do głowy myśl, że może mógłby to zrobić. Może mógłby się w nim zakochać. Był przystojny, miał wspaniały charakter i pożądał Nishimurę. Czego więcej można było chcieć? Przecież nic Hazukiemu nie brakowało.
Ktoś załomotał w drzwi.
– Tooru?
Kyo wszędzie rozpoznałyby ten głos. Serce podeszło mu niemal do gardła.
Daisuke.

Przyszedł akurat w tym momencie, gdy Tooru zdecydował się ułożyć swoje życie na nowo. Nosz jasna cholera.

3 komentarze:

  1. "Nosz jasna cholera." idealne podsumowanie : D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale Die go kocha tylko sobie jeszcze tego nie uświadomił

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, szkoda, że już tak dobrze nie pamiętam co było wcześniej. Ale żeby w takim momencie urwać? Naprawdę zła z Ciebie kobieta.

    OdpowiedzUsuń