Wesołych Świąt wszystkim <3 Dużo miłości, jedzenia i prezentów, a mało depresji i niskiej samooceny.
Ktoś mówił, że będzie 5 części? Kłamałam. Została jeszcze ostatnia.
Wątpliwości. Całą drogę Daisuke czuł wątpliwości. Nie
miał najmniejszego pojęcia, czy Kyo będzie chciał go w ogóle słuchać po tym
wszystkim, co Dai mu zrobił. Pokonywał kolejne skrzyżowania, utykał w kolejnych
korkach, a jedyną myślą, którą miał w głowie, było właśnie jak zmusić wokalistę
do rozmowy.
– Szlag by to – warknął zły na siebie Andou,
uderzając w kierownicę, gdy po raz kolejny zaświeciło się przed nim czerwone
światło.
Było już tak blisko, ale miał wrażenie, że
wszystko go zatrzymuje przed dotarciem do Kyo. Zupełnie jakby wszechświat
twierdził, że to nie jest dobry pomysł. Może i nie był, ale Daisuke był
zdeterminowany i pragnął postąpić słusznie choć jeden raz.
Zaparkował w końcu auto na parkingu przed
mieszkaniem wokalisty i wręcz wybiegł z
samochodu, pędząc następnie po schodach do tak dobrze znanych sobie
drzwi. Zapukał i odczekał chwilę, lecz nikt mu nie odpowiadał. Uderzył więc o
wiele mocniej kolejny raz.
– Tooru?
Chwila ciszy, a potem ciężkie kroki, które zaczęły
zbliżać się niezbyt spiesznie. Daisuke wydawało się (a może nie?), że nawet
usłyszał krzyk „Nie!”, lecz dosłownie sekundę później ktoś przekręcił zamek w
drzwiach i Andou stanął twarzą w twarz z kimś obcym. Mężczyzna był wysoki,
wyższy nawet od gitarzysty. Wzrost w połączeniu ze zmarszczonymi w poirytowaniu
brwiami sprawiał, że wyglądał nieco onieśmielająco.
– Tak? – mężczyzna otaksował go spojrzeniem, a
zmarszczki u nasady nosa pogłębiły się jeszcze bardziej.
– Jest może Nishimura? – spytał niepewnie Daisuke
nie wiedząc, z kim ma do czynienia.
– Znam cię – odparł zamiast tego nieznajomy. –
Andou Daisuke, taaak – wymruczał z zastanowieniem. – Tooru wcale nie chce cię
widzieć.
Tooru.
Kyo pozwolił mu używać swoje imię, dotarło do gitarzysty. W tym momencie Daiowi
przyszło coś do głowy.
– Czy to ty jesteś tą osobą, która go krzywdzi? –
Andou warknął nieprzyjemnie. – To przez ciebie ma siniaki?
– Co? Ma, ale… Zresztą to nie twoja spra-
– Ty skurwielu!
Daisuke nawet nie poczekał na wyjaśnienia (nie,
żeby jakieś miał otrzymać), tylko uderzył mężczyznę pięścią w twarz. Tamten
upadł na ziemię łapiąc się jednocześnie klamki od drzwi i jednocześnie
otwierając je na oścież. Wtedy Andou go zobaczył – Kyo – w głębi mieszkania.
Podkrążone oczy po nieprzespanej nocy, za duża koszulka odsłaniająca jedno
ramię, spodnie do połowy łydek i rozczochrane włosy. Może nie był to grecki
ideał piękna, ale Daisuke poczuł się tak, jakby zobaczył Tooru pierwszy raz.
Zapatrzył się na ładnie wykrojone usta, które otworzyły się i wrzasnęły na
niego:
– Co ty, kurwa, robisz?!
Gitarzysta mrugnął, nie bardzo odnajdując się w
tej nowej sprawie. Przecież nie tak, według jego planu, powinna wyglądać
reakcja Tooru. Ale przecież dużo rzeczy ostatnio nie szło po jego myśli.
– Krzywdził cię – Daisuke niemal szepnął, czując
na sobie osądzający wzrok Kyo.
– Skąd przyszło ci to do głowy?!
– Kaoru zasugerował…
Kyo westchnął ciężko, a jego gniew opadł. W tym
momencie Daisuke wiedział, że zrobił źle. Znowu. I dla nich obu nie było to
żadną nowością. Gitarzysta poczuł się głupio, choć nadal nie wiedział
najważniejszego.
– Więc skąd te siniaki?
Przecierając zmęczone oczy ręką, Nishimura
podszedł do Hazukiego i wziął go pod ramię, pomagając wstać. Z jakiegoś
dziwnego powodu to bolało.
– Poprosiłem go o to. Chciałem, żeby mnie
skrzywdził – przyznał Kyo, unikając wzroku Daisuke. – Proszę, zostaw go w
spokoju. Kocham go.
Kocham go.
Kocham go.
W tym momencie Andou wydawało się, że słyszał
jakiś trzask. To jego serce rozpadło się na tysiące kawałków. I ciągle nie
wiedział, co to oznacza.
_____________
– Nie powinieneś tyle pić.
Daisuke spojrzał na barmana i zmrużył powieki. Nie
lubił, gdy ktoś wciskał nos w nieswoje sprawy.
– Co cię to interesuje – warknął. – Powinieneś się
cieszyć, że zostawiam ci swoje pieniądze.
Andou natychmiast zostawił Hazukiego i Tooru
samych, kierując swoje kroki do najbliższego baru. Wiedział, jak żałośnie to
brzmi i wygląda, lecz potrzebował teraz czegoś mocnego. Najwyraźniej ten barman
tak nie uważał.
– Powinienem – zgodził się mężczyzna, nalewając
mimo wszystko w pustą szklankę kolejnego drinka. – Lecz wyglądasz tak
nieszczęśliwie, że nie jestem pewien czy to dobry pomysł.
Prychając, Dai sięgnął po szklankę i opróżnił jej
zawartość jednym łykiem. Naprawdę nie był w nastroju do słuchania wykładów
jakiegoś obcego człowieka. Moralizowanie nie miało tu sensu.
– Zły dzień – powiedział Andou, licząc że barman
zostawi go w spokoju.
– Nie mam na to specjalnie teraz ochoty, ale jeśli
chcesz, możesz się wyżalić. Wyrzucić to z siebie, wiesz?
Irytujący. Ten barman był po prostu irytujący.
Gitarzysta powoli zaczął odczuwać chęć rozerwania tego człowieka na strzępy.
Nawet jego twarz zaczęła go wnerwiać. Otworzył usta, by kazać mu spierdzielać,
ale zamiast tego mimowolnie zaczął opowiadać całą historię. Opowiadał o jego
związku z Kyo, o tym, że właściwie był szczęśliwy, że Kyo był dla niego
specjalny, że nie przeszkadzała mu wizja spędzenia całego życia z tym
mężczyzną. I że na jego widok jego serce kiedyś dziwnie trzepotało, lecz potem
Daisuke się do tego przyzwyczaił i przestał to zauważać. Ale przecież miłość
powinna być czymś wyjątkowym, prawda?
– I powiedziałeś mu, że go nie kochasz? – spytał zdziwiony
barman.
– Bo tak jest – odrzekł poirytowany gitarzysta.
– Martwisz się o niego. Uważasz go za
najpiękniejszą osobę na świecie. Pociąga cię. Zrobiłbyś dla niego wszystko. Czy
to właśnie nie jest miłość?
Szklanka wypadła z ręki Daisuke. Poturlała się do
skraju blatu i spadła, rozpryskując się po posadzce we wszystkie strony.
– Kurwa – jęknął Andou. – Byłem głupi.
– Racja. Wolałeś żyć niebiańską wizją miłości,
która jest wręcz przykładem tandetnego romansidła. Rzeczywista jest inna. Była
dokładnie taka jak twoja, tyle że ty wolałeś tego nie zauważyć. Wolałeś żyć
fantazją. Najgorsze jest to, że jeszcze parę tygodni temu mógłbyś to naprawić…
- rzekł mężczyzna, zawieszając na końcu swój głos.
– Teraz już mnie nie zechce – dokończył za niego Daisuke,
opierając czoło o swoje przedramię na blacie.
– Wątpię.
Nie!!!! Dlaczego to zakończyłaś?! Ja chcę ciąg dalszy teraz! Bierz się za pisanie ^^
OdpowiedzUsuń