poniedziałek, 7 stycznia 2019

...just a little 6/6

Jeśli ktoś tego bloga jeszcze przegląda...SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! Może ten będzie lepszy niż poprzedni! Jakby ktoś się pytał (choć nie pyta, wiem), to u mnie chyba wszystko dobrze. Inżynierka zdana, magisterka zdana, chęci do pisania wracają, ale chęci do bycia dorosłym już brak. W każdym razie biorę sobie za punkt honoru dokończyć zaczęte opowiadania. Wiem, że pewnie o tej bardzo krótkiej serii już zapomnieliście, więc takie krótkie przpomnienie:
Po 10 latach związku Daisuke przyznaje, że nie kocha Kyo. Nishimura jest zdewastowany.
Ewentualnie możecie przeczytać poprzednie części jeszcze raz. To nie tak, że są jakieś długie xD
__________________________________________________________

Parę dni po całym zajściu Kyo siedział z książką w ręce przy kuchennym stole i starał się skupić na czytanych słowach. Szło mu to nawet całkiem nieźle do momentu, w którym jego myśli nie zaczęły odbiegać od tematyki tekstu i zbliżać się niebezpiecznie w kierunku Andou. Z jednej strony Kyo był wściekły, że gitarzysta próbował wkładać długi nos w nie swoje życie, a z drugiej widać było po nim, jak bardzo był wtedy zmartwiony i wściekły. Bądź co bądź wokalista musiał przyznać sam przed sobą, że gdyby zobaczył siniaki na którymkolwiek ze swoich przyjaciół, wziąłby sprawy w swoje ręce. Może oprócz Daisuke. Andou ciągle znajdował się na czarnej liście Kyo, według którego minęło za mało czasu, by wybaczyć gitarzyście na tyle, by uważać go chociaż za przyjaciela.
Mężczyzna zamknął książkę z głośnym westchnięciem i odłożył ją na blat. Dalsze symulowanie czytania było całkowicie bez sensu, i tak by nic z tego nie zapamiętał, a fabuła na to nie zasługiwała. Telefon zawibrował mu w dresowych spodniach, więc wyciągnął go jedną ręką i sprawdził wiadomość.

Toshiya 10:21
żyjesz?

Ja 10:22
nie. umarłem. rzuciłem się pod pociąg, by maszynista miał traumę do końca życia. trzeba jakoś odejść z przytupem, nie?

Toshiya 10:22
boże. przepraszam, że się o cokolwiek spytałem

Ja 10:23
boga w to nie mieszaj. śmiem twierdzić, że twój nędzny tyłek wcale go nie interesuje

Gdy po paru minutach basista wcale mu nie odpisał, Kyo dopiero zdał sobie sprawę, że zachował się jak dupek bez żadnego konkretnego powodu. Poczuł, jak ogarnia go niesmak dla własnej osoby i jęknął żałośnie. Kogo właściwie usiłował oszukać? Był nieszczęśliwy. Przez te ostatnie miesiące nic się wcale nie zmieniło.

Ja 10:35
wybacz. nie chciałem

Toshiya 10:36
nic się nie stało. widzę, że nie masz chumoru. mogę ci go jakoś poprawić?

Ja 10:36
*humoru. nie musisz, już sam poprawiłem

Toshiya 10:37
…chyba już ci lepiej skoro wracasz do swoich nieśmiesznych żartów

Kyo rozbawiony parsknął pod nosem. Niemal słyszał pełen wyrzutu ton głosu Toshiyi w głowie.
–  Coś się stało?
Wokalista obejrzał się przez ramię na Hazukiego, który wyszedł właśnie z sypialni przecierając rękoma zaspaną twarz. Twarz, która w tym momencie nie wyglądała dla Nishimury w żaden sposób atrakcyjnie. Kyo zmarszczył brwi, czując zbierające się w nim dziwne uczucie paniki. Z Daisuke nie było takiego problemu. Gitarzysta zawsze był dla niego atrakcyjny, niezależnie od sytuacji i wyglądu. Ale Hazuki? Czy Kyo mógłby się budzić koło niego do końca swojego życia i zastanawiać się, co tak właściwie ten człowiek robi koło niego?
–  Tooru?
– Ja…
Czy Kyo tak naprawdę był gotów odrzucić tyle wspólnie przeżytych lat? Był gotów normalnie funkcjonować wiedząc, że gitarzysta nie będzie nigdy już jego? Nishimura nie był głupim człowiekiem, ale chyba w tym momencie podjął najgłupszą decyzję swojego życia.
– Przepraszam – powiedział Kyo.
Hazuki w jednej chwili wyglądał, jakby był w głębokim szoku, a w następnej jego usta wykrzywiły się w podkówkę. „Nie jestem w niczym lepszy od Andou” pomyślał wokalista wstając od stołu i idąc ku wyjściu.
– Zaczekaj – Hazuki złapał go za ramię i wcisnął do ręki klucze do samochodu, które ściągnął z haka na ścianie.
– Dziękuję – Kyo ścisnął jego dłoń i pognał przed siebie.

Nishimura zadzwonił parę razy dzwonkiem, ale nikt mu nie otwierał. Wiedział, że Kaoru pojechał na kilka dni do swoich rodziców, ale na pewno nie zabierał ze sobą gitarzysty. Nacisnął klamkę i z zaskoczeniem odkrył, że drzwi były otwarte. W mieszkaniu panowały niemal egipskie ciemności, ale nigdzie nie było śladu Daisuke. Już miał wychodzić, przeklinając głupotę gitarzysty na pozostawienie cennych rzeczy samopas i mentalnie obiecując sobie, że powie o tym Kaoru, ale przy wyjściu wpadł akurat na niczego niespodziewającego się Andou. Gitarzysta na jego widok otworzył szeroko oczy i cofnął się o krok do tyłu.
– Mogłem być złodziejem – Kyo podniósł jedną brew.
– Byłem jedynie w sklepie po drugiej stronie ulicy. Nie było mnie dosłownie 5 minut – Daisuke podniósł na dowód siatkę z zakupami. – Ale chyba nie jesteś tu po to, by plądrować to mieszkanie.
– Nie. Nie jestem – zgodził się Nishimura. – Muszę coś wiedzieć.
Andou spojrzał na niego pytająco, a Kyo wziął głęboki wdech, by uspokoić drżenie swojego głosu.
– Kochasz mnie?
Pytanie zadane przez Tooru zwisło w powietrzu. Ogromnie się bał odpowiedzi, mógł przecież usłyszeć to samo co za pierwszym  razem, ale musiał to wiedzieć. Coś mu mówiło, że wszystko będzie dobrze.
– Ja.. – zająknął się Daisuke. – Boże, tak. Kocham się. Tak bardzo cię przepraszam.
Wielki ciężar spadł z serca Kyo, który objął gitarzystę w pasie. Z ust Andou wylewał się potok przeprosin, błagań i zapewnień miłości, a Tooru mu wierzył.
– Shh – wokalista gładził rękoma plecy Daisuke. – Już wszystko dobrze. Naprawimy to.
– Tak, przepraszam. Zrobię wszystko. Jak bardzo cię przepraszam – mówił dalej Daisuke roztrzęsionym głosem póki Kyo nie wziął jego twarzy w swoje ręce i nie pocałował.
– Ciągle jestem na ciebie wściekły, ale za bardzo cię kocham – przyznał Kyo.

Zabierając rzeczy Daisuke do ich wspólnego mieszkania, którego Nishimura jeszcze nie sprzedał, Kyo nie mówi gitarzyście o sms-ie od Hazukiego, a Andou o mężczyznę nie pyta.

Hazuki 19:50
Wiedziałem, że wybierzesz jego a nie mnie, ale i tak nie mogłem się powstrzymać, by nie spróbować z tobą być. Nie oszukujmy się, po tym nie będziemy przyjaciółmi. Nie jestem nawet pewny czy na razie chcę cię widzieć, ale pisz do mnie od czasu do czasu. Wszystko będzie dobrze.

4 komentarze: