Byłam wczoraj na koncercie Dir En Grey. Pierwszy raz od kiedy ich słucham. Prawie się popłakałam ze szczęścia. Dlatego poczułam przypływ weny połączony wraz z moimi wewnętrznymi przemyśleniami. Dawno nie napisałam opowiadania na jednym wydechu. Mam też prawie skończony inny tekst, o D'espairsRay. Choć muszę jeszcze nad nim popracować.
Właśnie! Ze szczęśliwych wiadomości! Wrócił Hizumi z nowym zespołem! Obczajcie! Należy im się solidna baza fanów.
Pairing: Kyo x Daisuke
Gatunek: angst, mocny
Kyo sięgnął po kawałek kartki i długopis. Wygładził róg, który zagiął
się pod jego łokciem i zaczął intensywnie myśleć. Co właściwie chciał napisać?
Do kogo? Kogoś jeszcze interesował? Niebezpieczne myśli kłębiły się w jego
głowie, ale nie wiedział jak je zaadresować. A może powinien napisać to do
samego siebie? Tak, to był dobry pomysł.
Tooru,
nie wiem czego od ciebie
oczekuję. Jesteś dobry w pisaniu tekstów, w wyrażaniu emocji, ale jednocześnie
wcale nie..? Ciężko mi to wyjaśnić. Uzewnętrzniasz ostatnio jedynie swoje
negatywne emocje. Nie potrafisz się komunikować. Chcesz to zmienić, a nie
możesz. Nie potrafisz i nie wiesz jak. Dostajesz jakieś dobre rady, ale żadne
nie zdają się działać. I zaczynasz myśleć… zaczynasz myśleć, czy dasz radę.
Przyszłość nie kreuje się przed tobą zbyt jasno. Wydaje się raczej ciemna,
gęsta, zła. Pełna negatywnych odczuć, których nie jesteś w stanie w tym momencie
nazwać, ale podświadomie wiesz, czym są. Zaczynasz sobie mówić „do trzydziestki”.
„Wytrzymaj do trzydziestki.” Ale dalej co? Masz już przecież odpowiedź na to
pytanie, ale nie wiesz, czy jesteś gotowy powiedzieć ją na głos. Zbyt cię
przeraża. Twój umysł cię przeraża, ale nie chcesz o tym nikomu powiedzieć. Wolisz
nie wspominać o tych najgłębiej skrywanych emocjach. Te muszą zostać zamknięte,
najlepiej na kłódkę, której klucz wyrzuciłbyś gdzieś daleko. Mówisz za to o
tych trochę miej negatywnych rzeczach. Że nie czujesz się wystarczająco dobry.
Że się boisz podjąć nowe wyzwania. Ale to nie jest cała prawda. Bo ty wiesz. Że
jeśli nic się nie zmieni do tego terminu, który sobie wyznaczyłeś, nic nie
skończy się szczęśliwie. Czy właściwie zasługujesz na szczęśliwy koniec? Może nie
jesteś na tyle dobrym człowiekiem. Próbowałeś kiedyś pokochać, ale nie wyszło.
I nie wiesz, czy chcesz próbować jeszcze raz. Wszystko to kłębi się w twojej
głowie i po raz kolejny zaczynasz myśleć. „Byle do trzydziestki. Dalej już będę
wiedział, co należy robić.”
Patrząc na swoje dzieło, wszystkie skreślone wyrazy, które nie pasowały
do całości konwencji, Kyo zaczął się zastanawiać, po co to tak naprawdę
napisał. Jako pewnego rodzaju memento? Może potrzebował potwierdzenia dla
podświadomie wybranych decyzji, a może przypomnienia złych wyborów. Tylko czy
było już za późno, by je zmienić? Kyo
wziął kartkę do ręki i przypiął ją na tablicy korkowej wiszącej na ścianie.
Będzie tam wisiała, póki nie zdecyduje, co chce zrobić z tym dalej. Ale
przecież, nie zostało już mu wiele czasu.
Zawibrował telefon z wiadomością od Daia. „Zrób następną sobotę wolną. Mam dla ciebie coś specjalnego na twoje
urodziny.” Coś ścisnęło Kyo w klatce piersiowej. Niewypowiedziane uczucie
rozpaczy. I nagle nie był już taki pewien, co ma robić. „Nie trzeba, nic nie
chcę” odpisał. „To nie jest nic
materialnego.” Kyo nie ukrywał, trochę się zainteresował. Co takiego mógł
mu zaoferować gitarzysta? Wyjazd? Wspólne oglądanie filmów? „I posprzątaj mieszkanie. Przyjdę do ciebie”
przyszła kolejna wiadomość. Czy to takie głupie, że wokalista poczuł się nagle
lepiej?
***
I Kyo posprzątał. Może nie idealnie, ale nie można mu było odmówić
starań. Nawet specjalnie z tego powodu wstał wcześniej, bo Daisuke miał przyjść
dość wcześnie.
– Cześć – przywitał się
gitarzysta, gdy tylko zobaczył Tooru, obdarowując go promiennym uśmiechem. –
Okrągła rocznica, niesamowite! – objął Kyo ramieniem i razem wmaszerowali do
środka mieszkania.
– Nie ma czym się emocjonować, miałeś swoją dwa lata temu – odburknął wokalista,
próbując zrzucić z siebie niewygodną dłoń, ale Daisuke trzymał go jedynie
mocniej.
– Ale to twój dzień – odparł miękko. – Słuchaj, chcę ci coś powiedzieć.
– Czekaj, pójdę zaparzyć herbatę.
Umykając w popłochu do kuchni przed tym, co gitarzysta chciał
powiedzieć, wyciągnął z szafki dwa kubki i wstawił wodę. Wyszukał trzymane
gdzieś jeszcze torebki zielonej herbaty na ostatnią chwilę i wrzucił je do
kubków. Odetchnął głęboko, starając się mentalnie przygotować na nieuchronne,
ale przecież to był Daisuke. Kyo nie miał się czego obawiać. Gdy woda się
zagotowała, zalał herbatę i zabrał ze sobą do pokoju.
– Tooru.. – Daisuke zaczął niepewnie, a wzrok Kyo automatycznie utknął
w kawałku papieru, który Andou trzymał w swojej lewej ręcznie.
– Nie powinieneś myszkować – prychnął wokalista, zakładając wolne już
ręce na klatce piersiowej. Był wściekły na siebie, na Daia. Ale głównie na
siebie za to, ze pominął coś tak oczywistego. – Chciałeś coś wcześniej powiedzieć.
– Tooru, nie. Posłuchaj mnie proszę, tamto nie jest już ważne.
Posłuchaj jedynie, błagam.
– Masz trzydzieści sekund. Potem obleję cię wrzątkiem.
– Chcesz zrobić coś głupiego, prawda? – Daisuke zbliżył się do Kyo, a
ten odwrócił głowę, nie mogąc patrzeć na jego twarz. – Wiesz, że jesteś dla nas
ważny. Dla mnie.
– I co to kurwa zmienia? – fuknął Kyo. – Nie mów również, jakbyś
wiedział, co tam jest napisane. Nie stwierdziłem niczego wprost. Nie napisałem
moich planów. Po prostu nienawidzę tej rzeczywistości.
– Serio? Masz mnie za takiego idiotę? – Daisuke był ewidentnie
zraniony. – Napisałeś „byle do trzydziestki”. Wybacz, ale potrafię połączyć fakty.
– Powtarzam, co to zmienia?
– Nie liczę, że w magiczny sposób zmienisz swoje zdanie. Wiem, jak
potrafisz być uparty. Śmiem twierdzić, że nie liczysz się z innymi.
Kyo wiedział. Oczywiście, że wiedział. Dai nie powinien sypać soli na
jego rany i jeszcze ją wcierać. Czytał tekst. Tooru napisał przecież, że nie
potrafi się uzewnętrznić. Gitarzysta powinien umieć dobierać słowa.
– Uważaj – syknął Kyo, unosząc kubek z herbatą. – Stąpasz po
niebezpiecznej ścieżce. Nawet jeśli zmieniłbym zdanie, co byś z tego miał?
Daisuke podszedł do niego i wziął drugą dłoń wokalisty w swoją,
większą. Na jego twarzy pojawiła się determinacja, ale też strach.
– Jest to niejako powiązane z tym, co chciałem ci wcześniej
powiedzieć. Chciałbyś poświęcić mi swój czas?
– Przecież poświęcam – odparł Kyo, nie rozumiejąc o co może chodzić.
– Hah, nie – zaśmiał się niezręcznie Daisuke. – Poświęcić czas dla
mnie. Jeśli mnie chcesz Jeśli coś we mnie widzisz.
W głowie Kyo zapaliła się czerwona lampka. Automatycznie połączył ze
sobą fakty i musiał powiedzieć, że czuł do Andou coś na kształt podziwu. Takie
wyznanie musiało wymagać wielkiej odwagi, której on osobiście po prostu nie
miał.
– Miłość niczego nie rozwiązuje – Kyo pokręcił głową. – Nie uleczy
nikogo magicznie. To bzdura.
– Nie liczyłem nawet na to. Nawet nie wiem, czy mam szansę. Jako
mężczyzna. Ale nawet jako przyjaciel, chciałbym cię prosić chociaż o rok
więcej.
Kyo ostawił kubek i przetarł swoją twarz. Czuł pod opuszkami zalążki
zarostu, małe i drapiące. Zaczął się intensywnie zastanawiać nad prośbą.
– Twoja płeć nigdy nie byłaby problemem – odparł powoli. – Za to moja
świadomość, że mógłbym zranić przyjaciela już tak. Nie przeżyłbym tego. Wiem,
co wcześniej powiedziałem, i kłamałem. Liczę się z twoim zdaniem w większości
kwestii.
Daisuke zbliżył się do Kyo jeszcze bardziej, pochylając nad nim i
obejmując ciasno w pasie.
– Może to co mówię brzmi zbyt idealnie, ale jestem gruboskórny –
uśmiechnął się delikatnie. – Jeden rok więcej. Do trzydziestu jeden. – I pochylił
się, całując niższego mężczyznę w usta.
– Całowanie też niczego nie rozwiązuje – powiedział cicho Tooru
czując, że brakuje mu tchu. – Jeśli zawalę sprawę, zostaniesz zraniony. Nie
chcę tego.
– Tooru?
– Tak?
– Kocham cię. Proszę. Do trzydziestu jeden.
Jak po czymś takim Kyo mógł odmówić tej anielskiej twarzy?
Potem było trzydzieści dwa. Trzydzieści trzy.
W tym roku mijało czterdzieści cztery.
No nie wierzę! Ty coś napisałaś :D To było super!
OdpowiedzUsuńPs. piosenka boska :D