czwartek, 6 grudnia 2012

Kawiarnia 1



Ten oneshot jest dla Kity, bo domagała się Zero x Hizumi. Przepraszam, że takie krótkie, samo jakoś tak wyszło. Pisane przy Brilliant Despów, więc jest lekko pesymistyczne. Może też to wynikać z moich wahań nastrojów. Tak na marginesie, proszę komentować bo przynajmniej wtedy widać, że kogoś to interesuje.

Pairing: Hizumi x Zero
Gatunek: angst
Ostrzeżenia: w tej części brak; w drugiej śmierć bohatera

  
Widziałem go tu zawsze. Od momentu, gdy pierwszy raz zacząłem pracować w tej kawiarni. Nie wiedziałem po co, dlaczego i skąd zawsze ma na to czas. Nigdy nie zamieniłem z nim ani jednego słowa, lecz obserwowałem spokojnie zza automatu z kawą. Przez te parę miesięcy nauczyłem się jego twarzy na pamięć. Wszystkie rysy wyryły mi się w umyśle, każda zmarszczka, znamię, skrzywienie czy grymas. Nic nie stanowiło dla mnie tajemnicy.
Przychodził co dnia o tej samej porze, zamawiał kawę u mojego kolegi i siadał przy tym samym stoliku prawie za każdym razem. Czasem czytał gazetę lub książkę, a czasem patrzył się bez większego sensu w okno. Może o czymś rozmyślał albo przyglądał się ludziom, nie wiem tego. Pewnego razu podszedł do mnie. Wyglądał jakby chciał o coś poprosić, coś zamówić. Nie odezwał się wtedy ani słowem, tylko wcisnął w moją rękę jakąś karteczkę i wyszedł. Patrzałem chwilę za nim, nie rozumiałem tego dziwnego zachowania. Gdybym tylko zdawał sobie sprawę z tego jaki głupi byłem…
Włożyłem tą kartkę do kieszeni spodni i zapomniałem o niej. Nie rozwinąłem jej, nie spojrzałem na jej zawartość. Znalazłem ją dopiero przypadkiem jakiś czas później robiąc pranie. Była już tak wyblakła i pomięta, że nie dało się odczytać jej treści.
I wtedy przestał przychodzić, już ze dwa tygodnie. Zauważyłem to od razu, w końcu był stałym klientem. Zapytałem chłopaka, z którym pracowałem, czy wie coś o tym mężczyźnie.
– Zero? Chodziłem z nim kiedyś do gimnazjum.
Gdy spytałem, czy zna jego adres zamieszkania, podał mi bez wahania mówiąc przy okazji, że mógł się stamtąd wyprowadzić, bo to stare dane. Nie przeszkadzało mi to, spacer dobrze by mi zrobił.
Poszedłem tam po pracy. Nie wiem, co sobie wtedy myślałem, chyba chciałem się tylko dowiedzieć dlaczego nie przychodzi. Lecz stojąc już pod drzwiami zacząłem się zastanawiać czy aby na pewno to był dobry pomysł. W końcu on mnie nie zna, a ja jego. Kto normalny przychodzi do klienta, bo przestał przychodzić do sklepu?
– Nie ma go – powiedział ktoś za moimi plecami. – Nie przyjdzie tu już.
Zerknąłem przez ramię spostrzegając dosyć wysokiego mężczyznę opartego niedbale o ścianę.
– Kim jesteś? I co miałeś na myśli mówiąc, że nie przyjdzie już więcej?
– Tsukasa – przedstawił się nieznajomy, podchodząc do mnie i podając rękę, którą uścisnąłem niepewnie. – Zero się wyprowadził.
– Gdzie teraz mieszka? – poczułem lekki zawód, choć przecież od początku wiedziałem, że jest taka możliwość.
– W Anglii.
Czyli już go nie zobaczę. Westchnąłem lekko i obróciłem się na pięcie.
– Dziękuję za informacje. Muszę już iść, cześć.
– Zaczekaj! Jak się nazywasz?
– Hizumi.
– Hizumi? Ten Hizumi?!
Nie podobało mi się jak zareagował Tsukasa. Sam fakt, że mnie znał, dawał wiele do myślenia.
– Coś nie tak?
– Nie, nie – mężczyzna zaprzeczył prędko. – Zero dużo o tobie mówił.
Moje zdumienie osiągnęło apogeum. Jak mógł o mnie mówić Tsukasie, skoro nigdy ze sobą nawet nie rozmawialiśmy?
– Nie bardzo rozumiem…
Mężczyzna przyjrzał mi się bacznie, a później wydał z siebie ciche ‘och’, jakby coś sobie uświadomi,ł i zaczął mi opowiadać wszystko od początku. Mówił dużo i szybko, jakby bał się, że ucieknę z krzykiem. Opowiadał, jak Zero zobaczył mnie w kawiarni i zauroczyłem go, jak się bał do mnie odezwać i wolał po prostu na mnie popatrzeć, mimo że Tsukasa przekonywał go, prosił by zmienił nastawienie. Lecz Zero nie chciał, bał się odrzucenia z mojej strony; w końcu nie znał mojej orientacji.
W miarę jak Tsu wyjaśniał, wszystko nabierało sensu w jakiś pokrętny sposób. Nie chciałem jakoś wierzyć, to wydawało się takie nierealne.
– Dlatego właśnie wyjechał, za bardzo go to uczucie bolało – powiedział mężczyzna na zakończenie. Sposób, w jaki to powiedział, mógł sugerować, że obwinia za to mnie. I słusznie. – Powiedziałem mu, żeby zapomniał o tobie, ale nie sądziłem, że wyjedzie za granicę.
Wierzyć w tą historię czy nie? Jestem ciekaw czy gdyby Zero wiedział, że czułem wobec niego pewnego rodzaju fascynację, to by został. Byłem zły na siebie, że nie podszedłem do niego ani razu. Przecież nic by się nie stało, prawda?
– Dziękuję za wyjaśnienia – ukłoniłem się i ruszyłem w stronę wyjścia.
Tsukasa krzyknął wtedy za mną, że będzie mnie informować. Jakby wiedział, że Zero mnie jednak obchodził.

Od tych wydarzeń minął rok. W ciągu tego czasu wiele rzeczy się zmieniło. Zaprzyjaźniłem się z Tsukasa, zmieniłem pracę i obecnie pracowałem jako stylista zespołów muzycznych. Teraz nie dość, że zarabiałem więcej to jeszcze zyskałem przyjaciela. O Zero jednak nie zapomniałem i szczerze mówiąc, nawet się nie starałem. Tsukasa nie miał od niego żadnych wieści, więc nie wiedzieliśmy co się z nim dzieje.
Jeśli chodzi o moje życie uczuciowe, to nie układało się przez pewien okres czasu, lecz teraz byłem całkiem szczęśliwy w związku z Akane. Tak, całkiem. Była miła, ładna, opiekuńcza, ale mimo wszystko czegoś mi brakowało. Miałem w sercu jakąś pustkę, której nie potrafiłem wypełnić. Zacząłem przez to spędzać więcej czasu z Tsukasa, bo tylko on mnie rozumiał. Akane nie mała mi nawet tego za złe, wybaczała mi wszystko.
Pewnego razu trochę za dużo wypiłem. Ostatnio coraz częściej mi się to zdarzało. Wydawało mi się, że dzięki temu zapomnę o swoich problemach… Wtedy był ze mną Tsu. Kazał mi odstawić szklankę i odeskortował mnie do domu. Nie pamiętam dokładnie jakim cudem do tego doszło, lecz zdradziłem wtedy moją dziewczynę. Gdy przyznałem się Akane do tego, ona tylko spytała z kim.
– Z Tsukasą.
Nie było żadnych łez, żadnego krzyku czy wyzwisk. Podeszła do mnie i przytuliła mocno, a ja rozpłakałem się jej w ramionach. Tak bardzo mi tego brakowało.
Została przy mnie. Może jednak Tsukasa nie był jedyną osobą, która mnie rozumiała. Właśnie, Tsu… Na drugi dzień przyszedł do mnie. Widząc mnie skulonego na fotelu jak przestraszone zwierzątko, powiedział tylko, że sam tego chciał i nie ma pretensji, jednak jego bolesny skurcz twarzy świadczył co innego. Chyba nie to chciał powiedzieć.

Parę dni później wracałem z pracy wcześniej niż zwykle. Zepsuło mi się auto, więc zostawiłem je pod budynkiem i poszedłem na piechotę. Jakoś nie chciałem dzwonić po pomoc drogową. Przechodziłem akurat obok tej kawiarni, w której kiedyś pracowałem; wróciły wspomnienia. Nie wiem, co mnie wtedy podkusiło, nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Rozejrzałem się po pomieszczeniu – nic się nie zmieniło, ciągle staromodne i w ciepłych kolorach. Mój wzrok natrafił na postać przy stoliku, przy którym zwykle siadał Zero. Przez chwilę myślałem, że to on, lecz to była jakaś kobieta. Zamówiłem rozpuszczalną kawę i usiadłem w kącie tak, by móc obserwować ludzi. Sącząc powoli napój zastanawiałem się czy kiedykolwiek zmieni się moje życie. Choć z drugiej strony, jeśli sam do tego nie będę dążyć to można tylko o tym pomarzyć.
Siedziałem tak z godzinę, może trochę dłużej. Nikt nie wszedł ani nie wyszedł. Miałem jakąś bezsensowną nadzieję, że może jednak go spotkam, że może jednak tu wejdzie. Lecz z każdą minutą coraz bardziej zdawałem sobie sprawę z niedorzeczności tej nadziei. Przecież Zero był za granicą.
Już miałem się zbierać, gdy ktoś wszedł do kawiarni. Machinalnie spojrzałem na tą osobę i zaniemówiłem. Trochę inna fryzura, inne ciuchy, ale to był Zero! Mimo, że wcisnąłem się jak najbardziej w kąt, zauważył mnie. Nie podszedł ani nic nie powiedział, tylko stał i się na mnie patrzył. W moim umyśle zapadła momentalnie decyzja. Wstałem powoli z mojego miejsca i ruszyłem w jego kierunku. Stojąc naprzeciw niego i patrząc mu w oczy, bałem się jak cholera. Lecz przecież nie miałem nic do stracenia.
– Znowu ode mnie uciekniesz? – spytałem.
– Nie, nie tym razem.

6 komentarzy:

  1. oj śliczne :) lubię takie yaoi :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej! Zero x Hizumi! I to dla mnie! *ślini klawiaturę* Wielkie Arigato! *kłania się w pas*
    Mimo że jako tako jakiejś żywej akcji nie był i postawiłaś głównie na opisy przeżyć wewnętrznych Hizu (tak jak ja to często robię) cholernie mi się podobało! Zresztą... Mi się podoba wszystko, co dotyczy tego paringu :)
    Urwałaś "po mistrzowsku" w najbardziej ekscytującej chwili. Szczerze to z chęcią przeczytałabym jeszcze drugą część tego opka, gdzie wyjaśniłoby się, co Zero robił w Anglii, dlaczego pojechał akurat tam, dlaczego wrócił i skąd wiedział, że Hizu będzie w tej kawiarni? A może to był tylko czysty przypadek? No i oczywiście chciałabym wiedzieć co było dalej - happy end i ostry seks, czy w Tsu nagle nie odezwą się jakieś uczucia? Bo to się tylko mówi, że seks nie zobowiązuje...
    No tak, przeczytałabym sobie, przeczytała tą drugą część, ale... pewnie jej nie dostanę, co? ;_; Chyba za dużo wymagam... *plakusia* Ale co ja poradzę, że kocham tego basistę i wokalistę, i chcę żeby oni kochali się także? Mój umysł jest spaczony... xD
    Czekam na cokolwiek innego od ciebie :)
    I pamiętaj o jeszcze jednej mojej prośbie - w Cocoon zrób z Hizu homo albo chociaż bi, ok? *uśmiecha się ładnie* Plllosę!
    Opko świetne ;] Lubię takie wewnętrzne rozterki
    Next!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc to nawet nie zastanawiałam się nad kolejną częścią. Pisząc to w ten sposób (pourywane wątki) chciałam żeby czytelnik sam sobie dopowiedział xD Więc wychodzi na to, że kolejnej części nie będzie. Ale nie martw się, mam w planach napisanie jeszcze czegoś z tą parą ^^
      Co do Hizu... Może być bi ale tylko jeśli w twoim opowiadaniu będzie Karyu x Tsukasa, mwhahah. Taki szantaż xD
      Cieszę się, że przypadło Ci do gustu. Myślałam, że trochę za bardzo Hizumiego zgnębiłam, ale cooo tam.

      Usuń
    2. No dobra - to będzie taki układ. Ja zrobię w swoim opku Karyu x Tsukasa, a ty dodasz coś z paringiem Zero x Hizumi! :)
      Już nie mogę się doczekać!

      Usuń
  3. Fajny one shot. Na końcu takie niedomówienie zostało, jakby miało coś jeszcze być

    OdpowiedzUsuń
  4. *bije głową w klawiature*.... *chwila refleksji* ja tu nie mam klawiatury o.o ok... nie ważne...
    no a wiec kiedyś du byłam (w sensie na blogu) i DLACZEGO GO NIE ZAPISALAM? ale już swoj błąd naprawiłam... idę czytac dalej...

    synek ; ; nie ucikaj mi od Hizu!!

    OdpowiedzUsuń