Postanowiłam napisać kontynuację Kawiarni, choć ta część równie dobrze może być czytana bez zapoznania się z pierwszą częścią. Nigdy się nie spodziewałam, że napiszę coś takiego. W tym opowiadaniu został wykorzystany tekst piosenki Kohaku D'espairsray. Chciałabym wiedzieć co o tym sądzicie :)
Wtedy
też padał śnieg…
Minęło
tyle lat, a ja nadal nie potrafię o tobie zapomnieć. Ból w sercu, którego nie
potrafię wymazać ani chociaż zagłuszyć. I ta pamięć o wszystkich dobrych
chwilach ten ból wywołująca. Ciągle mam przed oczami twój uśmiech, twoje oczy,
twoją twarz…
Bez wiary w cokolwiek,
szepnęłaś
"Nie ma tu
nikogo..."
Swoim cichym, słabym
głosem.
Kiedy
nadchodziła zima, lubiłeś wylegiwać się w łóżku do późna. Zmuszałeś mnie wtedy,
żebym leżał z tobą i ci śpiewał. Wsłuchiwałeś się w mój głos tak jak ja w twój
spokojny oddech podczas snu. Czemu ci nigdy nie powiedziałem, że cię kocham?
Wydawało się to takie oczywiste, dlatego myślałem, że słowa są zbędne. Że nie
muszę ich mówić. Lecz teraz, patrząc na to z perspektywy czasu, chyba chciałeś
je jednak usłyszeć.
Chciałbym cię zatrzymać.
Jeśli żal pokrywa cię całkowicie,
pokażę ci, że mogę
stopić go namiętnością.
Śnieg
pada, a ja siedzę przy oknie i myślę o tobie. Pamiętasz chociaż o mnie?
Wspominasz na mnie? Pewnie nigdy się tego nie dowiem. Tak bardzo chciałbym
przeprosić cię za wszystkie krzywdy, jakie ci wyrządziłem. Wydaje mi się, że
było ich więcej niż powinno. Tak bardzo cię przepraszam.
Samotna
łza wyznaczająca szlak na mojej twarzy…
Byłeś
idealny. Perfekcyjny. Wybacz, że tego nie doceniałem. Pamiętasz, jak
spacerowaliśmy razem po tych zatłoczonych ulicach trzymając się za ręce mimo
nieprzychylnych spojrzeń innych ludzi? Bałem się wtedy. Bałem się, co o mnie
pomyślą, bałem się, że mnie nie zaakceptują, bałem się… Po prostu się bałem.
Chciałem wyrwać rękę z twojego uścisku, lecz ty jej nie puściłeś. Ta awantura,
jaką później ci wywołałem… Głupi byłem. I jestem nadal, bo nie potrafię
zapomnieć. A może wcale nie powinienem? Może właśnie wszystko opiera się na
pamięci?
Trzymam
na kolanach kartkę papieru i próbuję napisać tekst piosenki, jednak nie
potrafię znaleźć odpowiednich słów. Ja, który tyle napisałem w swoim życiu. Nie
wydaje ci się, że to śmieszne? Gdy się wypalamy, nie potrafimy znaleźć sposobu,
by odnaleźć się w swojej byłej pasji. Tylko że ja nie potrafię też odnaleźć się
w moim życiu. Choć z drugiej strony wcale nie chcę żyć, gdy ciebie tu nie ma.
Słyszysz
moje wołanie o pomoc? O zapełnienie pustki w tym zniszczonym życiu? Nie
potrafię już pomóc sobie ani tym bardziej komuś innemu… Jestem żałosny.
Powinienem przestać żyć przeszłością i ruszyć przed siebie, ale nie potrafię.
Tak bardzo mi ciebie brakuje.
Pamiętasz,
jak spotkaliśmy się pierwszy raz w tej kawiarni? Gdybym odezwał się do ciebie
już na początku, może spędzilibyśmy ze sobą więcej czasu. Chodź z drugiej
strony nie wiem, kto w tamtym czasie był większym głupcem – ty czy ja. W końcu
chciałeś uciec przede mną na drugi koniec świata. Ale wróciłeś. Do mnie. Dla
mnie. Nawet nie wiesz, jak byłem szczęśliwy z tego powodu.
Podnoszę
telefon leżący obok i patrzę na wyświetlacz. Jedno połączenie nieodebrane od
Tsukasy. Nie mam ochoty z nikim rozmawiać, nie dzisiaj. Dlatego wyłączam
urządzenie i wstaję z parapetu. Też lubiłeś tam siadać i obserwować świat za
oknem. Może dlatego tak bardzo przywiązałem się do tego miejsca. Wszystko mi
ciebie przypomina…
Boże,
wybacz. Nigdy Cię o nic nie prosiłem, o nic nie błagałem. Dlatego spełnij to
jedno małe życzenie. Prześlij mu.. powiedz mu, że go kocham. Że za nim tęsknię
i przepraszam. Że nie mogę bez niego żyć. Tylko tyle pragnę. Chcę, by wiedział;
może wtedy moja dusza będzie choć trochę spokojniejsza.
Podchodzę
do szafy, wyciągam z niej parę spodni i jakiś ciepły sweter. Przebieram się w
te ciuchy i idę do przedpokoju, lecz nagle się zatrzymuję i rozglądam wokół
siebie. Wydawało mi się przez chwilę, że czuję twój zapach. Ale to niemożliwe,
prawda? Nakładam szybko płaszcz oraz buty i wychodzę z mieszkania zabierając ze
sobą pieniądze i klucze. Na zewnątrz jest niesamowicie zimno, a płatki śniegu
giną mi we włosach. Może i wszystko dookoła wygląda pięknie pod białym
płaszczem, ale ja tego nie potrafię dostrzec. Nie potrafię się znowu tym
zachwycić, od kiedy ciebie już nie ma. Choć może to egoizm z mojej strony.
Po
drodze wstępuję do kwiaciarni, by kupić ci bukiet niezapominajek. Pamiętam, jak
bardzo je lubiłeś. Mówiłeś, że każdy kwiat coś oznacza, chce coś przekazać.
Wtedy nie znałem znaczenia niezapominajek, a teraz już wiem. ,,Nie zapomnij o
mnie.” To to chciałeś mi przekazać. O to tak bardzo się bałeś.
Ponownie tracisz
wszystkie cenne rzeczy, jedna po drugiej.
W tym bezsennym mieście,
gwiazdy nie ozdabiają nieba.
Ulica
jest zatłoczona, ale ja się czuję jakbym był na niej sam. Nikt mnie nie
rozumie; mojej samotności, mojego cierpienia. Idę powoli przed siebie. Pewnie
byłoby szybciej, gdybym pojechał autobusem, lecz wolę się przejść. Może to
trochę głupie, ale czuję się tak, jakbym był bliżej ciebie.
"Nie ma tu
nikogo..."
Byłeś
pełen wiary w ten świat, mimo wszystkich jego niedoskonałości. Podziwiałem cię
za to. Ja tak nie potrafiłem i nadal nie potrafię. Wojny, głód, bieda… Jak
mogłeś wierzyć w coś takiego? Zawsze mnie to zastanawiało.
Chciałbym tak jak ty
usłyszeć piosenkę o świecie..
Chciałbym pokazać ci
światło tego świata...
W
końcu docieram do bramy cmentarza. Na sam jego widok mam ochotę wybuchnąć
płaczem; w końcu to tu cię złożono. Przełamuję się jednak i po chwili czuję,
jak nogi prowadzą mnie wąską alejką między grobami. Twój widzę już z daleka;
biały marmur jest łatwy do zauważenia na tle ciemnej zieleni sosny nie pokrytej
do końca śniegiem.
-
Przyszedłem…
Ciekawe
czy się cieszysz z tych odwiedzin. Co byś mi teraz powiedział, gdybyś mnie
zobaczył?
Pamiętasz
nasz ostatni wspólny dzień? Przypominasz go sobie, Zero? Padał śnieg i pokrywał
cały świat. Pokłóciliśmy się wtedy o jakąś drobnostkę. Byłem zbyt uparty, by
przyznać ci rację…
-
Patrzysz na ten świat przez pryzmat bólu, Hizumi – powiedziałeś i wyszedłeś,
nie chcąc się ze mną dłużej kłócić.
Może
gdybym natychmiast wziął sobie te słowa do serca, pobiegł bym za tobą. Może
udałoby mi się zmienić przyszłość…
Ponieważ twoje serce
jest przy mnie, chciałbym cię zatrzymać.
Nie
pobiegłem. Nie zatrzymałem cię. Modlę się o to, żebym nigdy nie odebrał tamtego
telefonu. Wiadomość o tym, że nie żyjesz była niczym cios prosto w serce. Nawet
nie wiesz, jak wtedy cierpiałem i jak nadal cierpię.
-
Bardzo mi przykro, ale potrącił go samochód…
W
tamtym czasie nienawiść do ludzkości wypełniła mnie całego.
-
Kocham cię Zero – szepczę klęcząc przy nagrobku.
W
końcu jestem na tyle dojrzały by ci to powiedzieć. Szkoda tylko, że ty tego nie
słyszysz.
Ponownie tracisz
wszystkie cenne rzeczy, jedna po drugiej.
W tym bezsennym mieście,
gwiazdy nie ozdabiają nieba.
Wtedy
też padał śnieg…
Dziękuję za dedykację, nie wiem czy tak cię wspieram. Miło mi, że do czegoś jednak się przydaje. Ten tekst jest taki piękny i tak bardzo mi się podobał. Świetnie dopasowałaś słowa piosenki do niego. Wydaje mi się, że jest lepszy od pierwszej część. Nie lubię czytać opowiadań, gdzie jeden z głównych bohaterów umiera i czytam takie opowiadania z przymusem. Do twojego nie musiałam się zmuszać, czytałam go z przyjemnością i ta śmierć tu pasowała bez niej ten tekst nie był by piękny. Bardzo podoba mi się, jakie uczucia przekazałaś przez Hizumiego, są bardzo realistyczne i szczere. Dla mnie ten tekst jednym słowem jest idealny.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci się podobało. Tym tekstek tak trochę przekazałam własne uczucia.
UsuńWow, to było piękne :)
OdpowiedzUsuńAwwww, z dedykacją :D Jeszcze nikt mi nic nie dedykował! Dziękuję :D
OdpowiedzUsuńCo do tej części. Wspaniała, naprawdę. Przykro mi, że Zero nie żyje :( Hizumi naprawdę cierpi i to idealnie pokazałaś :D
Dziękuję za dedykację do tak wspaniałego tekstu.
OdpowiedzUsuńOgólnie to nie lubię takich dramatycznych tekstów, ale ten był... awesome, że tak zabłysnę znajomością języków obcych xD
Było to taki wręcz melodramatyczne, ale... jednocześnie takie głębokie, że kiedy dowiedziałam się, że jednak zabiłaś mojego Zero to miałam ochotę się rozryczeć jak małe dziecko :'( To mnie poruszyło do cna i przypomniało jedną z moich ulubionych piosenek - dziękuję ci za to <3
To było boskie! Piękne, urzekające... etc. (czyt. pozostałe określenia jakie można znaleźć w słowniku słów pokrewnych i synonimów).
Idę czytać jeszcze raz!
A tak w ogóle to nowy wygląd jest świetny - lepszy niż poprzedni, choć żałuję, że w nagłówku nie ma już D'espairsRay.
UsuńDziękuję! Tamten wygląd mnie wkurzał bo nie przepadam zbytnio za jasnym fioletem (to po co ustawiłam? O_o) dlatego w końcu zmusiłam się do zmiany. Spokojnie, Despy wrócą xD
UsuńJeju.. to było... *beczy jak małe dziecko* nie powiem "śliczne", bo to nie pasuje. Słowo "wspaniałe" musi Ci wystarczyć ; ;
OdpowiedzUsuńI cytaty z Kohaku ; ;
UsuńNowy czytelnik :D Miło mi, że się podobało :)
UsuńHeej ;33 Niedawno trafiłam na twojego bloga, tak właściwie to przed chwilą, ale muszę powiedzieć, że już mi się podoba. Twój styl bardzo przypadł mi do gustu, a opowiadania zaciekawiły mnie xD
OdpowiedzUsuńNo, ale wracając do tej notki, to...
Kurde, no... Podobało mi się, wiesz? Jak zwykle się poryczałam, ale nie moja wina, noo... Ja lubię takie smutaski <33
Z początku nie wiedziałam, za bardzo o co chodzi. Nie widziałam powiązania z poprzednią częścią, jednak później wszystko złożyło się w... Całość? No, nie ważne w każdym bądź razie bardzo mi się podobało ^^
Zapraszam na mojego współbolga : http://yaoi-hidoi-chan-kizu-chan.blogspot.com/
Pozdrawiam i weny życzę <3
nie lubię smutnych opek i nie umiem ich pisać wiec podziwiam każdą osobę która jak ty potrafi napisać tak piękny tekst...
OdpowiedzUsuńchoć moim skromnym zdaniem (spóźnionym) mogłaś zrobić z tego shota bo powiem szczerze ze zastanawiałam sie czy aby na pewno xzytam cz. 2...
ale pięknie ci to wyszło..
Ja lubię pisać takie teksty... Uważam je za coś pięknego. Masz talent! :D życzę weny
OdpowiedzUsuńBosze, dlaczego to jest takie smutne. Aż mi łzy do oczu napłynęły. Naprawdę, piękny jest ten tekst. Naprawdę masz talent.
OdpowiedzUsuń