sobota, 8 marca 2014

Bittersweet


Pairing: Kyo x Hizumi
Gatunek: ?
Ostrzeżenia: -


- Gwiżdże!
- Co gwiżdże?
- Woda. Nie słyszysz?
Hizumi wzdycha ciężko i idzie do kuchni zrobić herbatę. Szczerze powiedziawszy, nie uśmiecha mu się odrywanie od nowo znalezionej gry RPG, lecz narastający dźwięk jest tak nieznośny, że nie sposób go zignorować. Kyo chyba doszedł do tego samego wniosku, bo inaczej by się nie wydarł na całe mieszkanie z zamiarem obudzenia zmarłych.
Wchodzi więc Hizumi do kuchni i robi sobie herbatę. W drzwiach napotyka na blondyna, który wygląda jakby dopiero wstał z łóżka.
- A mi nie zrobiłeś? – pyta lekko schrypniętym głosem.
- Nie jestem twoim służącym – prycha Hiroshi i znika w czeluściach swojego pokoju, zostawiając zirytowanego Kyo samego.
Kiedyś tak nie było. Kiedyś byli sobie bliscy i to bardzo. Spotkali się na jakiejś imprezie i – jak to czasem bywa – zakochali się w sobie. Po paru miesiącach bycia w związku wspólne zamieszkanie wydawało się naturalnym krokiem, dlatego znaleźli mieszkanie gdzieś w centrum Tokio i je kupili. I byli naprawdę szczęśliwi. Lecz po czasie Kyo zaczął zauważać wady kochanka. Na początku wydawało mu się, że to tylko jego wyobrażenia, że to chwilowe i niedługo minie. Ale nic nie mijało i blondyn odkrył, że nie jest już w stanie spać z Hizumim w jednym łóżku, że przeszkadzają mu dziwnie sterczące włosy bruneta, jego głos, częste napady melancholii… Nawet oplatające go w nocy ramiona były jakieś nie te. A Hizumi to widział. Widział, jak Kyo pod pretekstem oglądania filmu idzie spać do innego pokoju, jak wraca późnymi wieczorami śmierdząc alkoholem, jak na szyi ma nieudolnie starty ślad czerwonej szminki… Dopiero wtedy obaj wokaliści zrozumieli, że popełnili duży błąd. Coś, co jeszcze niedawno brali za miłość, było w gruncie rzeczy zwykłym zauroczeniem, które powoli mijało, przynajmniej w wypadku Kyo.
I wtedy przyszedł ten dzień. Hizumi wrócił do domu zmęczony i sponiewierany po długim dniu walki z Tsukasą, więc jedynie się przebrał i poszedł spać. Parę godzin później obudziły go jakieś trzaski i huki dochodzące z innej części mieszkania. Zaspany, wsunął kapcie na stopy i poczłapał sprawdzić, co się dzieje. To, co zobaczył, przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Pijany Tooru dobierał się do równie wstawionego i półnagiego Shinyi na podłodze w przedpokoju.
- A jak on nas zobaczy? – zachichotał perkusista, gdy Kyo oderwał się od jego obojczyka.
- Nie przejmuj się nim – odparł wokalista i czknął głośno. Tak, doprawdy wzruszające.
To jedno zdanie sprawiło że krew w Hizumim zawrzała i ogarnęła mężczyznę wściekłość. Podszedł do Kyo i kopnął go w żebra, a blondyn przeturlał się z jękiem na plecy.
- Z nami koniec – oznajmił ze złością i zwrócił się do wystraszonego Shinyi. – Wypierdalaj z tego domu.
Perkusista zebrał szybko swoje rzeczy i wypadł półnagi na korytarz, jakby go demon gonił. W tym czasie Hizumi zostawił Tooru samego na podłodze i zamknął się w sypialni. Nie było sensu rozmawiać z Nishimurą w stanie upojenia alkoholowego. Hiroshi czuł się poniżony i niechciany, a jego serce wypełniła gorycz. Potem Kyo przepraszał go za to wielokrotnie, lecz brunet nie chciał go nawet słuchać. Obaj wiedzieli, że tego nie da się już naprawić, że wszystko stracone.
Żaden z wokalistów nie chciał rezygnować z domu i zostawiać go temu drugiemu. Wspólnie go kupili i wspólnie opłacali rachunki, dlatego też jakoś doszli do porozumienia i postanowili tego nie zmieniać. Na pewno wpływ na decyzję miała ich duma, zranione ego i upartość. Kosztowało Hiroshiego wiele samozaparcia i spokoju. Bolało go, kiedy Kyo spraszał do siebie kolejne nic nie znaczące osoby, jakby na złość Yoshidzie. Nie, nie toczyli ze sobą wojny, przynajmniej nie otwarcie, lecz to nie powstrzymało wcale Hizumiego przed różnymi głupimi wybrykami w akcie zemsty.
Hiroshi potrząsa głową i przestaje wspominać momenty z ich wspólnego życia, które wydarzyły się przecież tak niedawno. Szczerze powiedziawszy, to nie ma zielonego pojęcia dokąd to wszystko zmierza i co należy zrobić. Może gdyby nie byli tacy pochopni, tak ślepi, może wtedy byliby szczęśliwi. Jednak to marzenie ściętej głowy. Czasu nie da się cofnąć, a pewnych czynów naprawić i Hizumi ma dość różnych dziwnych scenariuszy oraz pomysłów, które podsyła mu umysł. Odstawia kubek na szafkę i siada na łóżku. Przecież to chore, niezdrowe mieszkać w jednym domu z osobą, która go zdradziła i która wcale tego nie żałowała. Bo przecież przeprosiny Kyo były puste. Bardziej przepraszał za to, że został złapany, a nie za to, co zrobił z Shinyą. Cała ta atmosfera, która między nimi panuje… Tak, Yoshida to wszystko wie. Rozmawiał nawet niedawno z Matsumurą i gitarzyście udało się w końcu przekonać Hizumiego, by dał sobie spokój i zaczął nowe życie. Zaoferował nawet wspólne mieszkanie, żeby tylko przyjaciel się go posłuchał.
Ktoś dzwoni do Kyo, słychać przez ścianę, a Yoshida słucha spokojnie tego, co mówi blondyn sącząc herbatę. Nie ma żadnych wyrzutów sumienia, nie w stosunku do Tooru.
- Tak, rozumiem. Niedługo będę.
Kyo się rozłącza, szybko ubiera i wychodzi z mieszkania, a Hizumi zastanawia się mimowolnie, gdzie on poszedł i kto zadzwonił, bo to nienaturalne dla Nishimury tak się spieszyć. Po chwili Yoshida przypomina sobie, że nie powinno go to interesować i robi coś, co należało zrobić już dawno – dzwoni do Karyu.
- Przyjedź po mnie za dwie godziny – prosi, a gitarzysta się zgadza, bo niby czemu miałby odmówić?
Dwie godziny to wbrew pozorom bardzo mało, więc Hizumi czym prędzej rozpoczyna pakowanie. Zabiera tylko swoje rzeczy. Te Kyo i te kupione wspólnie zostawia na miejscach, bo nie chce mieć niczego, co by przypominało mu o blondynie.
Gdy Karyu przyjeżdża, na dole czekają już dwie duże torby i parę sporych pudeł. Mimo tego co się może wydawać, Hizumi wcale nie chce uciekać z domu jak złodziej. Po prostu wie, że ciężej będzie go opuścić. Pomaga więc gitarzyście załadować wszystko do auta i wraca na chwilę, by jeszcze raz się upewnić, że zabrał wszystko. Kyo nadal nie ma, gdy Hizumi opuszcza mieszkanie, więc brunet zamyka drzwi, a klucze wrzuca do skrzynki na listy. Bez żadnego pożegnania, bez ani jednego słowa wyjaśnienia. Coś takiego jest całkowicie zbędne po tym, co zrobił Nishimura.
Hizumi wsiada do wozu Karyu i po chwili odjeżdżają. Yoshidzie wydaje się, że widzi Tooru, jak wchodzi do jubilera, ale bierze to za zwidy. Nishimura nigdy nie chodzi do takich miejsc, nawet wszystkie swoje kolczyki kupił od razu przy przekłuwaniu, a inne dostawał w prezencie. Hizumi siedzi więc spokojnie w fotelu i chce się jak najprędzej znaleźć u Karyu, by trochę odpocząć i pomyśleć.
W mieszkaniu Matsumura przygotowuje dla wokalisty mocną kawę i siada z nim na kanapie. Dobrze wie, że Hiroshi musi się przyzwyczaić do nowej sytuacji, że żyje już bez Kyo przy boku.
- Pewnie o nim nie zapomnisz – mówi – ale kiedyś znajdziesz kogoś lepszego – pociesza w ten sposób przyjaciela.
Yoshida uśmiecha się pod nosem. Wie, jaki jest patetyczny. Chociaż Tooru już dawno przestał go kochać, to w Hizumim nadal jest małe ziarnko uczuć w stosunku do blondyna.

***

Yoshida powoli znowu zaczyna układać sobie życie. Yoshitaka i reszta chętnie mu w tym pomagają, chociaż Zero mógłby poprzestać jedynie na chęciach. Hizumi nie jest w takiej depresji, żeby korzystać z usług zamówionej przez basistę prostytutki. Od Kyo nie ma żadnych informacji, więc podejrzewa, że Nishimury jego zniknięcie zbytnio nie obeszło.
Szuka nowego mieszkania, chociaż Karyu starał się go przekonać, żeby na razie nie był sam. Gitarzysta wie, że mimo wszystko Hizumi kochał Kyo i może nawet nadal kocha, dlatego stara się, żeby z wokalistą prawie zawsze ktoś był. Hiroshiego to irytuje i się wścieka, lecz jest świadomy, że jego przyjaciele wcale nie chcą zrobić mu na złość, a jedynie się o niego martwią.
Lecz Tooru wcale o nim nie zapomniał.
Prawie miesiąc później dzwoni do Hiroshiego nie kto inny, a blond wokalista. Hizumi zastanawia się dłuższą chwilę czy odebrać i czy w ogóle chce słuchać Kyo, lecz w końcu naciska zieloną słuchawkę i przykłada telefon do ucha.
- Słucham.
- Sprzedałem nasz dom – mówi Tooru bez owijania w bawełnę.
- Ach tak – Yoshida nie potrafi ukryć przygnębienia w swoim głosie. – Najwidoczniej tak musiało być.
- Może – Nishimura zbywa to jednym słowem. – W każdym razie chcę oddać ci połowę tej kwoty.
Hizumi nie ma już złudzeń. Wszystko się skończyło zanim na dobre zdążyło się rozpocząć.
- Hizu..?
- Nie mów tak do mnie – warczy Yoshida. – Prześlij mi na konto. Znasz numer, prawda?
Kyo milczy przez chwilę zastanawiając się, czym tak rozsierdził bruneta, lecz nie potrafi zrozumieć co takiego zrobił. Zaczyna więc wchodzić na temat, o którym od początku chciał porozmawiać.
- Oczywiście – przytakuje. – Wiesz… Myślałem nad tym od pewnego czasu i… może byśmy spróbowali wszystko od nowa?
Może i Tooru powinien o tym mówić twarzą w twarz z Hizumim, lecz nie potrafiłby wydusić z siebie słowa i zżarłoby go poczucie winy. Za to Hiroshi jest zaskoczony. Tego wcale się nie spodziewał i ma nadzieję, że to nie jest głupi żart.
- Sprzedałeś nasze mieszkanie, a teraz prosisz, bym do ciebie wrócił? – pyta z niedowierzaniem.
- Mniej więcej tak to wygląda – przytakuje Kyo. – Chciałbym, żebyśmy zaczęli wszystko od początku, tak całkowicie. Przysięgam ci, że już się na mnie nie zawiedziesz.
Mimowolny uśmiech gości na twarzy i decyduje się dać szansę Nishimurze.
- Yoshida Hiroshi, wokalista D’espairsRay, który aktualnie nie ma nic do roboty.
- Nishimura Tooru, wokalista DIR EN GREY i zaprasza cię na kawę.
Uśmiech Hiroshiego się poszerza.
- Ale nadal nienawidzę Terachiego.

5 komentarzy:

  1. To było...
    Słodkie :)

    Chociaż zupełnie nie spodziewałam się takiego zakończenia.
    Myślałam " o znów na smuty trafiam" ale potem aj tam dobra przeczytam i .. Jestem miło zaskoczona :D !

    Masz bardzo fajny, ładny styl pisania, podoba mi się :3

    Tak na marginesie.. Zabiła mnie logika Kyo :D

    Weny życzę i ściskam cieplutko
    ~xMidziak

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdanie podsumowujące najlepsze xD (...fuck, nie dodało mi za pierwszym razem komentarza D: )
    Trochę zmieniłaś swoją zwyczajową stylistykę pisania w tym opowiadaniu... Ciekawie się przez to czytało :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham to opowiadanie! Jest super.... Tak "płynnie" napisane. Wszystko idzie miarowym tempem. A i pomysł bardzo mi się podoba, zwłaszcza końcowka.
    //Yūko-san

    OdpowiedzUsuń
  4. O, jeszcze jeden fick z tym pairingiem! Bardzo się cieszę <3 Końcówka była... naprawdę rozczulająca, chociaż czy aby nie za szybko sobie wybaczyli? Przynajmniej się zgrali i od razu zrozumieli. Chyba nic konstruktywnego dziś nie napiszę, więc utnę w tym momencie, by nie wysuwać już żadnych idiotycznych wniosków, na widok których będziesz pewnie chciała walić głową o klawiaturę... albo ja będę chciała, gdy sobie zobaczę ten komentarz. To powiem krótko - podobał mi się shot, ale oczywiście "kwintesencją" była końcówka. :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super :d Końcówka mnie rozbroiła :D

    OdpowiedzUsuń