W końcu coś napisałam! Widziałam wyniki ankiety, ale parę głosów magicznie zniknęło, więc nie jest ona wiarygodna. W drodze jest jeszcze opowiadanie Karyu x Zero a dalej prawdopodobnie napiszę ,,Pokażę ci moją przeszłość" skoro zyskało najwięcej głosów. Ale do rzeczy.
Z racji Wielkanocy życzę Wam spełnienia marzeń, wyjazdu na koncert Deathgaze lub the Gazette i niezapomnianych wrażeń! Nie wiem jak Wy, ale ja czekam na jedzenie (ciaaasto~ xD)
To opowiadanie zostało zbetowane przez Amidamaru i jej jest dedykowane. Dziękuję za pomoc! Następne zbetuje Reila, ale mimo wszystko zgłaszam się do Was z prośbą. Kto zostanie moją betą?
Pairing: Toshiya x Shinya
Beta: Amidamaru
– Toshiya, jesteś świetnie
zapowiadającym się modelem – rzekł wysoki, chudy mężczyzna w średnim wieku. –
Ale musisz wybrać między muzyką a modelingiem. Kiedy jest jakiś casting, ty
akurat masz przesłuchanie do zespołu. Kiedy mamy zdjęcia, ty właśnie musisz
poćwiczyć grę na basie. Tak być dalej nie może.
– Ma pan całkowitą rację, managerze –
odparł bez chwili namysłu Totchi. – Dlatego dziękuję panu za tą dwuletnią
współpracę i cierpliwość do mnie. To muzyka jest tym, czym chciałbym zająć się
na dłuższą metę.
– Chyba nie mówisz poważnie!
– Przecież pan sam dał mi wybór. Dlatego
żegnam pana.
Toshiya narzucił na siebie kurtkę i
wyszedł z biura menagera. Uważał, że zrobił dobrze, choć nie miał koncepcji na
dalsze życie. Chciał żyć dniem i chwytać okazję.
Skoro został właśnie bezrobotnym, mógł
to przecież uczcić. Skierował swoje kroki w stronę najbliższego baru i wszedł
do środka. W nozdrza uderzył go ostry zapach dymu i alkoholu, ale nie przejął
się tym zbytnio. Podszedł do lady i usiadł na wysokim krześle, czekając na
barmana. Zerknął na prawo od siebie i zobaczył trzech chłopaków koło
dwudziestki przy stoliku, zawzięcie o czymś dyskutujących.
– Kaoru, mówię ci. Zrób to cholerne
przesłuchanie! – warknął blondyn z krótkimi włosami. – Basisty w krzakach nie
znajdziesz. I gdzie w ogóle jest pierdolony Shinya?
– Nie przeklinaj Kyo, to nie jest ładne
– odparł czerwonowłosy chłopak. – Niedługo powinien przyjść. Coś go zatrzymało.
– Będę mówił jak mi się podoba końska
mordo!
– Kyo, dość – nakazał kolejny głos
należący do osoby siedzącej najbliżej Toshiego. – Die, mówiłem ci, że zrobię to
przesłuchanie, ale dopiero pod koniec tygodnia. Teraz żaden z nas nie ma czasu.
Toshiya, słysząc tę całą rozmowę, miał
wrażenie, że trafił do innego wymiaru albo przynajmniej na paradę osobistości.
Już nawet nie chodziło o sam wygląd tych ludzi, ale o charakter i postawę jaką
sobą reprezentowali. Z pewnością według Totchiego najciekawszą postacią był
najniższy mężczyzna – Kyo, jak go określali koledzy. Gdy wstał, jego wzrost
momentalnie rzucał się w oczy i w połączeniu z „buntowniczym” wyglądem tworzył
całkiem ciekawą mieszankę.
Barman postawił przed Toshiyą kolorowego
drinka i odszedł do innych klientów, by przyjąć zamówienia. Chłopak podniósł
szklankę do ust i opróżnił ją kilkoma łykami. Co jak co, ale do alkoholu to
miał spust. Odchylił się lekko na krześle i zaczął się bujać uważając, by się
nie wywrócić.
– Barman, poproszę jeszcze raz to samo.
Znowu w szybkim tempie pozbył się
zawartości szklanki. Już chciał prosić o trzecią kolejkę, gdy poczuł w kieszeni
wibracje. Wyłowił szybko telefon z kieszeni i przeczytał wiadomość, którą, jak
się okazało, wysłał mu jego brat. „Toshi, gdzie jesteś? Wracaj szybko do domu,
mam do ciebie ważną sprawę.” Toshiya westchnął ciężko i odstawił szklankę na blat,
a obok niej zostawił określoną sumę pieniędzy. Zeskoczył z krzesła, ale tak
niefortunnie, że wpadł na kogoś, przewracając tą osobę.
– Bardzo przepraszam. Jesteś cała? –
spytał dziewczynę leżącą na ziemi i wyciągnął w jej stronę rękę by pomóc jej
wstać.
Uderzyła go jej uroda. Wycieniowane
platynowe włosy sięgające ramion, pełne usta, wielkie brązowe oczy.. Była
bardzo ładna i to nawet bez żadnego makijażu.
– Chyba tak – odparła, gdy stanęła już
na nogach. – Ale nie jestem..
– Wybacz, ale bardzo się spieszę –
przerwał jej szybko Toshiya. – Jeśli się kiedyś spotkamy, wynagrodzę ci to –
dodał po chwili, całując ją lekko w dłoń i odszedł w stronę drzwi.
Nagle rozległ się głośny śmiech trójki
mężczyzn.
– Ja pierdolę! – Kyo chichotał jak
opętany, lądując prawie na podłodze. – Wziął cię za kobietę! O stary. A
myślałem, że to tylko Daisuke jest taki ślepy.
– Zamknij się – warknął Shinya. – Nie
przyjrzał się dokładnie i dlatego się pomylił.
– Pocałował cię w rękę! – Die prawie
popłakał się ze śmiechu. – Jaki dżentelmen!
– „Wynagrodzę ci to” – Kaoru nawet nie
próbował powstrzymać pozostałej dwójki. – Zwieje jak tylko się dowie, że jesteś
facetem, haha! I nie zaciekawił go twój zbyt męski głos?
– Zamknijcie się wszyscy! – wrzasnął
Shin nie zwracając uwagi na zaciekawione spojrzenia pozostałych klientów
lokalu.
– Już dobrze Shin-chan, przepraszamy –
powiedział Kaoru, nadal lekko się uśmiechając. – Chodź, musimy omówić pewne
sprawy.
Gdy Toshiya znalazł się poza barem, prawie
biegiem ruszył na najbliższy przystanek. Jego dom nie był zbyt blisko tego
miejsca, więc musiał dojechać autobusem.
– Pięć minut czekania – westchnął, gdy
zobaczył rozkład jazdy.
Usiadł na ławce i wyciągnął przed siebie
długie nogi. Było bardzo ciepło, w końcu był sierpień. Nienawidził zimy i tej tony
ubrań, którą trzeba było wtedy nosić. A tak mógł nałożyć bez żadnych
konsekwencji trampki, spodnie ¾, czy lekką koszulkę, na co nie mógłby sobie
pozwolić w innych porach roku.
Był pochłonięty swoimi myślami, gdy
rozdzwonił się jego telefon.
– Tak?
– Zmiana planów. Wiesz gdzie jest stary
dom towarowy? Spotkajmy się przy nim – zarządził brat Toshiego.
– Teraz? – chłopak prawie jęknął. – Co
znowu wymyśliłeś?
– Dowiesz się na miejscu.
Toshiya westchnął ciężko i podniósł się
z miejsca. O tyle dobrze, że to nie jest daleko, pomyślał. Parę minut szybkiego
marszu i już stał przed domem towarowym, czekając na brata. Minęło dwadzieścia
minut i zaczęło go ogarniać coraz większe zniecierpliwienie.
– Toshi? Toshi! – rozległo się wołanie.
Chłopak odwrócił się i zobaczył
biegnącego w jego stronę brata. Wyglądali prawie podobnie, z tym, że Toshiya
był tak jakby.. Ładniejszy.
– Masz i chodź za mną – został prawie
zaatakowany futerałem z gitarą w środku. – Pewien zespół ma dzisiaj
przesłuchanie. Potrzebują dobrego basisty i zgłosiłem cię.
– A więc o to chodziło.. – eksmodel
pokiwał głową ze zrozumieniem.
– Jak było w pracy?
– Zwolniłem się – odparł spokojnie
Toshiya. – Jestem bezrobotny.
– A pomyślałeś o tym, że pieniędzy na
ulicy nie znajdziesz? – spytał Hiroki.
– Może i znajdę, a może i nie – odparł
wymijająco brat. – Za to widziałem dzisiaj śliczną dziewczynę – dodał.
– I co zrobiłeś?
Toshiya opowiedział wszystko, łącznie z
opisem trzech mężczyzn siedzących przy stoliku.
– Nie powiem, niezły sposób na podryw –
powiedział kąśliwie Hiroki. – Poza tym nie chcę cię uświadamiać, ale nie
jesteśmy we Francji. Nie każdej dziewczynie może się spodobać to, że ktoś ją
całuje w rękę.
– To był impuls! – bronił się Toshiya. –
Zresztą, pewnie już jej nie spotkam.
– Skąd to możesz wiedzieć? Życie
przygotowuje nam różne niespodzianki. O, to tutaj.
Garaż. Stali przed garażem.
– Jesteś pewny, że to tu ma być
przesłuchanie?
Hiroki nic nie odpowiedział, tylko
pociągnął Toshiyę za sobą i weszli do środka. Tam, za dwoma ławkami, siedziało
trzech mężczyzn. Totchi porównał ich w myślach do typowych podstarzałych metali
mimo, że wyglądali na jakąś trzydziestkę.
– Witam. Przyprowadziłem brata –
powiedział Hiroki.
– Niech podłącza gitarę i pokaże co
potrafi – odparł jeden z nich.
Toshiya aż skulił się w sobie pod
wpływem wzroku, jakim go obdarzyli i wyciągnął z futerału swój bas podłączając
go do pieca, który był obok niego.
– Mam nadzieję, że nastroiłeś – mruknął
cicho do brata i zaczął grać.
Zamknął oczy i dał się ponieść muzyce.
Grał przypadkowe kawałki, jakie przychodziły mu na myśl. Po dwóch utworach
chciał się wziąć za trzeci, ale zorientował się, że ktoś odłączył bas od pieca.
– Sądzę, że wystarczy – powiedział
mężczyzna, który to zrobił.
– Jesteś dobry, ale dla nas zbyt
wyzywający – dodał drugi. – Spróbuj szczęścia gdzie indziej.
– Nie znają się na sztuce – warknął
Toshiya, gdy znaleźli się na zewnątrz. – Skąd ich wytrzasnąłeś? Oni poza
garażem nie zagrają!
– Przez znajomego – przyznał Hiroki.
– Chodź do domu – powiedział z
westchnieniem brat.
Następnego dnia Toshiya już od rana
szwendał się po mieście bez celu. Teraz miał mnóstwo wolnego i nie potrafił
spożytkować całej tej ilości czasu. Zdążył już wejść do dziesięciu sklepów
odzieżowych, dwóch muzycznych i jednego ze zdrową żywnością i ciągle nie
znalazł nic dla siebie. Wyszedł właśnie z drogerii, gdy potrącił kogoś w
drzwiach.
– Bardzo panią przepra..O, to ty –
powiedział nadmiernie ucieszony Totchi, widząc dziewczynę z wczoraj stojącą
obok niego.
– Znowu się spotykamy – uśmiechnęła się
i założyła włosy za ucho.
– Dasz się zabrać na kawę? – spytał
Toshiya posyłając swój firmowy uśmiech.
– Czemu nie. Ale muszę ci coś
powiedzieć.. – wzięła głęboki wdech.
– O czym? – chłopak spojrzał dziewczynie
w oczy, a ona jakby się zawahała.
– Shinya. Jestem Shinya – powiedziała
niepewnie po paru sekundach, ale wyraz jej twarzy świadczył o tym, że nie to
chciała powiedzieć.
– Toshiya – Totchi uśmiechnął się
przyjaźnie i wziął ją za rękę pociągając za sobą.
– Więc mówisz, że grasz w zespole –
stwierdził chłopak, gdy siedzieli w przytulnej kawiarni przy stoliku dla
dwojga. – Na jakim instrumencie?
– Tak – potwierdziła z entuzjazmem. – Na
perkusji.
– Więc musisz być naprawdę dobra –
powiedział z uznaniem Totchi, na co dziewczyna się lekko zarumieniła.
– I to cholernie – mruknął chłopak,
który stanął właśnie przy ich stoliku.
– Kyo! Co ty tu robisz?
– Spokojnie, nie przyszedłem zniszczyć
ci randki. Pracuję tu – blondyn
pokazał swoją plakietkę. – Dopiero od niedawna, więc nie mogłaś o tym wiedzieć – rzeczony Kyo uśmiechnął się dosyć
dziwnie, jak na gust Toshiyi. – Jakie macie zamówienia?
– Kawa – Shinya i Toshiya powiedzieli
jednocześnie.
– Z mlekiem, ze śmietanką, czarna,
rozpuszczalna… - zaczął wymieniać kelner znudzonym głosem.
– Zwykłą czarną – poprosił Totchi.
– Dla mnie to samo – powiedziała dziewczyna.
Kyo spisał zamówienie na małej karteczce
i odszedł mrucząc coś pod nosem o popierdolonych amorkach z łukiem
strzelających tam gdzie nie trzeba.
– Kto to był? – spytał zaciekawiony
Toshiya.
– Kolega z zespołu, Kyo – padło szybko
wyjaśnienie. – Jest wokalistą. W tym małym ciele jest wielki potencjał.
– SŁYSZAŁEM! – rozległ się krzyk gdzieś
z zaplecza.
– Ma kompleks na punkcie swojego wzrostu
– dodała Shinya. – Oraz niebywale dobry słuch..
– Pewnie się nie nudzisz, mając kogoś takiego
w zespole – rzekł chłopak uśmiechając się przyjaźnie. – Wydaje się być
interesujący.
– Wierz mi, że Kyo to nic w porównaniu z
pozostałą dwójką – zaśmiała się dziewczyna, odgarniając włosy z twarzy. – A ty
z czego żyjesz?
– Do niedawna byłem modelem, ale
rzuciłem to – przyznał Toshi.
– Czemu? Źle płacili?
– To nie tak – chłopak zaprzeczył
szybko. – Po prostu ta praca nie była dla mnie.
– Cóż, uważam, że z twoją urodą ta praca
była dla ciebie idealna – skomplementowała go Shin.
Kyo, który właśnie podszedł do ich
stolika z dwoma filiżankami kawy, wywrócił teatralnie oczami i prychnął cicho.
– Proszę, wasze zamówienie – powiedział
ponuro i szybko odszedł.
Reszta czasu minęła Shinyi i Totchiemu
na miłej rozmowie. Fakt faktem, przeszkadzał w tym trochę Kyo, który chodził
wokół nich i zbierał zamówienia, oraz czynił jakieś dziwne aluzje, których
Toshiya nie rozumiał, a Shinya najwyraźniej tak, rumieniąc się coraz bardziej.
– Dziękuję, że mnie tu zabrałeś –
powiedziała po godzinie dziewczyna, gdy wychodzili z kawiarni.
– Nie ma za co – odparł Toshi otwierając
przed nią drzwi.
– Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się
spotkamy. Na razie!
Coś w Toshii pękło, gdy zobaczył jak Shinya
odchodzi.
– Czekaj! – zawołał za dziewczyną, która
odwróciła się zaskoczona; kilkoma długimi krokami znowu znalazł się przy niej.
– Pozwól mi… - poprosił cicho i pociągnął ją do siebie tak, że znalazła się w
jego ramionach a usta zetknęły się ze sobą na ułamek sekundy. – Wybacz mi –
przeprosił natychmiast. – Musiałem.
– Nic się nie stało – odparła
zszokowana.
– Do zobaczenia – powiedział Toshiya i
poszedł w swoją stronę.
Shinya stał przez długi czas na chodniku
analizując to, co właśnie zaszło. Nie mógł uwierzyć, że Totchi zrobił coś
takiego i czuł się źle z tym, że go oszukuje.
– Jak długo będziesz go zwodzić? –
spytał Kyo, który wyszedł właśnie na przerwę by zapalić. – Wszystko widziałem
przez okno.
– Nie spotkamy się już – rzekł Shinya,
odwracając się w stronę wokalisty. – Nie było sensu, żeby mu wyjaśniać.
– Jasne. Powiesz to samo przy następnym
przypadkowym spotkaniu i przy kolejnym, aż w końcu sam odkryje prawdę i tyle go
zobaczysz – powiedział poważnie mniejszy mężczyzna.
– Nie zależy mi.
– Nie kłam. Ty się w nim kurwa
zakochałeś! – Kyo oskarżycielsko wycelował w kolegę palcem. – Nie robi się
ludziom takich świństw!
– Nie istnieje nic takiego jak miłość od
pierwszego wejrzenia – syknął Shin.
– Wcale tego nie powiedziałem. Sam o tym
wspomniałeś – zauważył wokalista. – Ale nie wmówisz mi, że ci się nie spodobał.
Zrobisz, jak uważasz – uśmiechnął się złośliwie i po tych słowach wrócił do
kawiarni, pozbywając się uprzednio niedopałka.
Dwa dni później Hiroki znów chciał
wyciągnąć brata na przesłuchanie, ale szło mu to, bądź co bądź, kiepsko.
– Toshimasa Hara, rusz swój tyłek! – krzyknął
na Toshiyę, który leżał w łóżku z kołdrą naciągniętą na głowę i nic sobie nie
robił z poczynań Hirokiego. – Dobra, skoro nie chcesz, to sam pójdę na to
przesłuchanie.
– Nie bądź śmieszny – fuknął spod kołdry
Totchi. – Nie umiesz grać na żadnym instrumencie.
– Potem będziesz mi się żalił, że okazja
ci sprzed nosa uciekła. Rusz się, bezużyteczny śmieciu!
Toshiya mruknął coś nieskładnie i
wygramolił się spod kołdry. Doprowadzenie się do porządku zajęło mu jakąś
godzinę, z uwagi na fakt, że wyglądał koszmarnie, bo zarwał noc. Niestety, na
śniadanie nie starczyło już czasu, więc na przesłuchanie szedł dość głodny.
– Znowu to będzie jakiś podrzędny
zespół? – spytał zirytowany Toshi, gdy znaleźli się na ulicy.
– Nie, to zupełnie inna liga, niż
poprzedni zespół – odparł Hiroki, wcale się nie zrażając.
– Mówisz to za każdym razem..
Tym razem celem ich wyprawy była
opuszczona fabryka. Ze ścian odchodził tynk, ale konstrukcja wyglądała na
solidną.
– Garaż, fabryka.. Co będzie następne?
Katakumby? – ironizował Toshiya, wchodząc do środka za bratem.
Poszli korytarzem aż na sam koniec i
stanęli przed dużymi drzwiami. Hiroki zapukał, a słysząc głośne „proszę”,
otworzył je zamaszyście i wszedł pewnym krokiem. W środku była trójka mężczyzn.
Toshiya aż stanął z wrażenia, gdy zobaczył kim oni są.
– Kyo? – spytał z niedowierzaniem.
Blondyn otworzył szeroko oczy z
zaskoczenia i po chwili zaczął się psychodelicznie śmiać.
– O cholera, no to ma problem –
wyksztusił z siebie, prawie płacząc ze śmiechu.
– To wy się znacie? – spytał
czerwonowłosy mężczyzna.
– Niedawno się poznaliśmy przez wspólną…
znajomą – odparł Kyo, gdy się uspokoił.
Do Toshiyi podszedł mężczyzna w
fioletowych włosach, który również był wtedy w barze, i wyciągnął rękę.
– Kaoru Niikura, gitarzysta i lider –
przedstawił się. – Ten w czerwonych włosach to Daisuke Andou, również gra na
gitarze, a Tooru już znasz.
– Tooru? – spytał zbity z tropu Toshiya.
– Tooru Nishimura – przedstawił się
wokalista. – Dla przyjaciół Kyo.
– Zaraz zaczniemy przesłuchanie –
powiedział Kaoru. – Jeszcze czekamy tylko na naszego perkusistę.
– Perkusistę? Nie perkusistkę? – upewnił
się Toshi.
– Nie, dlaczego? – odparł zdziwiony
lider. – Wszyscy członkowie tego zespołu to mężczyźni.
Zanim Toshiya zdążył się o coś spytać,
drzwi otworzyły się i do pomieszczenia wkroczyła blondwłosa osoba.
– Przepraszam za spóźnienie, trafiłem na
korek.
– Shinya, jak dobrze, że jesteś! –
wykrzyknął nadmiernie uradowany Kyo. – Patrz kto przyszedł.
Totchi patrzył na osobę, która stała
przed nim i nie wierzył własnym oczom. Shinya. Jego Shinya była facetem!
– Ty.. Jesteś mężczyzną? – spytał cicho.
Shin dopiero teraz zauważył Toshiyę i
zrobił się czerwony na twarzy.
– To nie tak jak myślisz! Ja..
– A jak? – odparł chłopak. – Dobrze się
bawiłeś udając kobietę? Liczyłeś na coś więcej? A może chciałeś zabawić się
moimi uczuciami?! Jeśli tak, to ci się udało.
– To TY wziąłeś mnie za kobietę –
warknął wkurzony Shinya. – Już przy pierwszym naszym spotkaniu chciałem to
wyjaśnić, ale gdzieś się spieszyłeś. Później mi się spodobałeś, a że interesują
cię tylko kobiety to…
– Spodobałem ci się? – Toshiya aż nie
mógł uwierzyć w to, co słyszał.
– I to bardzo..
– Shin-chan się zakochał – zanucił Die.
– ZAMKNIJ SIĘ DAISUKE – ryknął na niego Kyo.
– O niczym nie wiesz to się nie wtrącaj!
– Wolałem tego nie wyjaśniać, bo gdybyś
się dowiedział, że jestem mężczyzną to nigdy byś się mną nie zainteresował –
kontynuował niezrażony Shinya.
– Oj ShinShin – zaśmiał się Toshiya. –
Dla mnie liczy się uczucie, a nie płeć – podszedł do perkusisty, który wyglądał,
jakby miał się zaraz rozpłakać ze szczęścia, i go przytulił.
– Czy wy przypadkiem o czymś nie
zapomnieliście? – spytał Kaoru, który śledził z zaciekawieniem bieg wydarzeń. –
Przesłuchanie!
– Przesłuchanie przesłuchaniem, ale
widzisz stary, prawdziwie kocha się tylko raz – stwierdził filozoficznie Kyo.
No to tak... Przeważnie nie czytam z DeG, bo zbytnio nie przypadli mi oni do gustu, ale cóż... Podobało mi się! <3 A najbardziej to Kyo-filozof xD Powaliło mnie to na kolana ;D Nishimura będzie od dziś prowadził WDŻ w szkole i tym podobne ;p
OdpowiedzUsuńWow... pierwsza O.o !!!
UsuńOooooooojjjjjjjjj.......
OdpowiedzUsuńJakie to było kawaiiii.....(ღ˘⌣˘ღ)
Chce jeszcze, chce jeszcze.....
To było takie słodkie !!!! :D Aż nie mogę się pozbyć uśmiechu z twarzy :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać o Diru... lubię ich^^. A to jeden z lepszych pairingów, jaki czytuję.
OdpowiedzUsuńSama sytuacja(to, że został wzięty za kobietę) jest bardzo fajna, i śmieszna sama w sobie:3. Biedny Shinya, nie wiedział jak ma mu się przyznać, a potem się w nim zakochał... A Totchci nie dał mu dojść do głosu. Najlepszy jest Kyo, i jego mądrości... lubię go^^. Bardzo mi się podobało i liczę że napiszesz coś jeszcze o Tym zespole^^
Pozdrawiam^^
Boski ten tekst, a końcówka najlepsza. W ogóle niektóre odzywki to boksie były XD
OdpowiedzUsuńHej, naprawdę ciekawy pomysł z tym, że Totchi wziął Shina za kobietę! Biedny Shin... w sumie, sam sobie winien XD Rozwaliły mnei niektóre teksty, i to, jak się śmiała reszta zespołu, kiedy Toshiya mówił do Shina w rodzaju żeńskim.
OdpowiedzUsuńAle to nie koniec, nie? No ja mam nadzieję, bo jestem ciekawa, co dalej zrobią i jak się potoczy akcja.
Weny życzę! ;*
co to bycia betą, może ja..? *nieśmiało podnosi rękę * a tekst fajny, mam nadzieję na dalszą część ^^
OdpowiedzUsuńJej... to było... to było... to było... ZAJEBISTE! (nie mogłam się powstrzymać xD) Więcej!~ Więcej!~
OdpowiedzUsuńMmmm, barwne postacie, dobrze napisane, ze szczyptą humoru-to lubię :D
Btw. o jaaaa... ktoś z Polski oprócz mnie zna Deathgaze~
Nyu :3
jest ze mną źle czytam opka o DeG i mi się podobają o.o Kyo-filozof xD
OdpowiedzUsuń