wtorek, 14 maja 2013

My own angel 2


Nie wiem czy ktoś na to czekał, ale macie.
Kryzys twórczości... Chyba piszę coraz gorzej, nie podoba mi się ten rozdział.. I tak został jeszcze tylko jeden z tej serii. Ale co tam, i tak nie przeczytacie...

Pairing: Aoi x Uruha

Beta: Kyou Niimura


– Aoi, musimy stąd iść. – Reita chciał odciągnąć chłopaka od martwego ciała. – Niedługo zjawi się policja.
Yuu nic nie odpowiedział, tylko siedział na ziemi z Kouyou w ramionach. Nie obchodziło już go czy będzie złapany czy nie. Jaki był sens dalszego życia, skoro umarła za niego niewinna osoba? Jako zabójca miał kodeks, którego bezwzględnie się trzymał. Wszyscy ludzie, którzy zginęli z jego ręki byli w coś zamieszani. Złodzieje, kryminaliści, mordercy, dilerzy narkotyków… A Kouyou przecież do żadnej z tych kategorii się nie zaliczał. Dlaczego musiał zginąć?
– Aoi!
Krzyk Reity przywołał Yuu do porządku. Wstał, uważając by nie naruszyć martwego ciała (nawet nieboszczykowi należy się przecież szacunek) i schował szybko broń.
– Zostawimy ich tak? – wskazał na dwie martwe postacie; Reita pojawił się na tyle szybko, że posłał mężczyznę, który zastrzelił Takashimę, na tamten świat zanim udało mu się cokolwiek zrobić.
– Zdążyłem już zawiadomić szefa. Zajmie się tym, dlatego musimy uciekać!
Jakby na zawołanie dał się słyszeć w oddali dźwięk syreny policyjnej. Nie ulegało wątpliwości, że lada chwila przybędą na miejsce, dlatego trzeba było działać. Chłopcy spojrzeli szybko wokół siebie, czy aby nie zostawili jakichkolwiek śladów swojej obecności i pobiegli w przeciwnym kierunku do nadjeżdżających radiowozów.

***

Zewsząd otaczało go białe, oślepiające światło. Nigdy nie czuł się tak spokojny i odprężony.
– Gdzie jestem?
– Powinieneś to wiedzieć.
Racja. Tylko nie powinien tu być.
– Czemu tu jestem?
– Twój uczynek, czysto bezinteresowny, ofiarował komuś możliwość na dalsze życie.
– Ale to nie zmieni tego co robiłem wcześniej.
– Dlatego nie przejdziesz dalej.
Fałszywy uśmiech na twarzy nie zmył goryczy w sercu. Bo przecież to nie była jego wina. A przynajmniej nie cała.
– Ale jest światło nadziei. Wrócisz i będziesz jego stróżem. Jeśli dobrze wypełnisz swoje zadanie, zostaniesz wpuszczony dalej, a jeśli nie, to zostaniesz tu na zawsze. Zgadzasz się?
– Tak – nie miał już nic do stracenia.
– Oby ci się powiodło…
Światło zaczęło bladnąć, a głos słychać było jakby z oddali i nagle zapadła ciemność.

***

Godzinę później obaj chłopcy szli podziemnymi tunelami w całkowitych ciemnościach. Musieli się zdać na zmysł orientacji, żeby dotrzeć na miejsce, bo czekało ich parę rozwidleń. Gdyby nie znali układu tuneli, z pewnością by się zgubili, więc teraz nic takiego im nie groziło. Chodzili do kwatery głównej niezliczoną ilość razy, więc znali drogę na pamięć.
– Skąd wiedzieli? – spytał Yuu Kaia, gdy tylko wszedł do środka pomieszczenia na końcu tego labiryntu.
Kai, a tak naprawdę Tanabe Yutaka, był dobrze zbudowanym młodym brunetem o ciemnych włosach i oczach, a przede wszystkim był tutaj szefem. Kierował organizacją składającą się z 5 zabójców i 2 hakerów w taki sposób, że policja nie miała nawet pojęcia o ich istnieniu. Mimo miłej powierzchowności potrafił manipulować ludźmi i dopierać swego, jeśli uważał, że ma rację. Aoi bardzo go szanował i nie wyobrażał sobie by S.L. mógł kierować ktokolwiek inny. Kai posiadał informacje na prawie każdy temat i miał haka na większość osób. Zwykle wiedział o ważnych wydarzeniach szybciej od innych, co dziwiło większość ludzi. Dlatego Yuu liczył na to, że się czegoś dowie.
– To była pułapka – odparł Kai ze swojego miejsca za laptopem, który stanowił nieodłączny element mężczyzny.
– Ktoś się o nas dowiedział? Chcą nas zlikwidować? – zaczął dopytywać Akira, który wszedł za kolegą.
– Podejrzewają, ale nie wiedzą wszystkiego – Yutaka spojrzał w końcu na chłopaków, przeszywając ich swoim wzrokiem. – Miesiąc temu zabiliście szefa yakuzy, który okazał się być bratem naszego hakera, a ten w ramach zemsty zastawił na was pułapkę.
– Nie wyszła mu – mruknął Reita. – Sam stracił życie.
– I nie tylko on – dodał Aoi. – Kouyou Takashima również. Co z jego rodziną?
– Zajmę się tym – obiecał Kai, szukając czegoś w szufladzie biurka. – Pojadę do jego domu i …
– Pozwól mi jechać z tobą!
Mężczyzna spojrzał uważnie na chłopaka, jakby doszukując się drugiego dna w jego prośbie, lecz po chwili kiwnął twierdząco głową.
– Pojedziemy tam jutro. Jest duże prawdopodobieństwo, że jego matka albo nie wie o jego śmierci albo jest właśnie przesłuchiwana. A nie chcemy się pakować w ręce policji, prawda?

***

Kouyou otworzył oczy i rozejrzał się wokoło. Ze zdziwieniem odkrył, że jest we własnym pokoju, widząc otaczające go zewsząd plakaty z ulubionymi zespołami. Odrzucił na bok kołdrę i wstał z łóżka. Otworzył drzwi pokoju i wyszedł na korytarz kierując się od razu w stronę schodów. Zszedł na dół i zastał mamę przygotowującą śniadanie.
– Cześć mamo – powiedział, lecz nie uzyskał żadnej odpowiedzi.
– Mamo? – podszedł do niej i chciał dotknąć jej ramienia, lecz nie mógł jej dosięgnąć. Zupełnie jakby otoczyła ją jakaś bariera. – Mamo!
Kobieta odwróciła się i przeszła obok niego tak jakby go nie widziała. Kouyou momentalnie zrozumiał – to nie był sen. On naprawdę był martwy!
– Nie.. To nie może być prawda…NIE! – wrzasnął i z całej siły uderzył w ścianę, ale nie poczuł bólu.
Zabrzmiał dzwonek do drzwi. Matka Kouyou podeszła do nich i je otworzyła.
– Pani Takashima? Moglibyśmy wejść na chwilę?

***

Na drugi dzień Yutaka przyjechał do Yuu swoją Hondą Civi by zabrać go do mieszkania Takashimy. Była sobota i Aoi miał problemy by wyrwać się z domu, bo przecież opuścił wczoraj urodziny własnej matki, która nie była dzisiaj skora do wypuszczenia go na zewnątrz. Ostatecznie udało mu się ją ubłagać i gdy tylko zobaczył samochód Kaia na widoku, od razu wyszedł z domu.
– Zapnij pas –  powiedział Yutaka, gdy Yuu usiadł na miejscu pasażera i ruszył z miejsca.
Aoi został momentalnie wciśnięty w fotel. Jechał parę razy z Kaiem i wiedział, że ten lubi szybką jazdę, ale równocześnie był świetnym kierowcą.
– Jest parę rzeczy, o których nie możesz powiedzieć pani Takashima – rzekł Tanabe po paru minutach jazdy.
– To znaczy?
– Że spóźniał się na lekcje, że widziałeś go o późnych porach poza domem, a najważniejsze – że ze szkoły go odbierał mężczyzna w drogim ferrari.
– Czemu mam o tym nie mówić? – zdziwił się Yuu. – I w ogóle skąd wiesz te rzeczy?
– Wszędzie mam swoich informatorów – Kai uśmiechnął się lekko. – I nie mów o tym, bo jego matka o tym nie wie. Nie wie, że jej syn był męską prostytutką.
– CO TAKIEGO? – ta wiadomość zwaliłaby z nóg Aoiego gdyby już nie siedział. – Nie wierzę ci!
– Nie musisz. Ale sytuacja jego rodziny nie jest za ciekawa. Matka niedawno straciła pracę, ojciec zniknął przed jego urodzeniem a siostra chodzi dopiero do przedszkola. Całe utrzymanie spadło na barki Kouyou. Ciekawe jak sobie bez niego poradzą…
– Nie mówisz poważnie, prawda? – Aoi nie wiedział jak ma na to zareagować. Czuł do siebie odrazę, że wydał tak szybki osąd o Takashimie, nie wiedząc co się dzieje w jego życiu.
– Najpoważniej na świecie. Ten mężczyzna z ferrari, on go głównie utrzymywał. Oczywiście w zamian za… usługi – Kai wdepnął mocniej pedał gazu a samochód przyspieszył.
Aoi już nic nie odpowiedział. Żadne słowa nie oddałyby tego co czuje. Miał ochotę krzyczeć i walić głową w coś twardego. Jak mógł być taki ślepy? Jako zabójca powinien być dobrym obserwatorem!
Gdy dojechali na miejsce i wysiedli z samochodu. Kai poszedł przodem a Aoi kroczył niepewnie za nim. Zapukali do drzwi i otworzyła im ładna kobieta po czterdziestce. Miała czarne długie włosy i była niewysoka zaś ubrania jakie nosiła były całe czarne. Żałoba po synu.
– Pani Takashima? Moglibyśmy wejść na chwilę?
Kobieta wpuściła ich do mieszkania zamykając za nimi drzwi. Yuu aż otworzył szerzej oczy na tą nędzę, jaka była w tym domu. Poszli za nią do salonu i usiedli na kanapie a kobieta usiadła po drugiej stronie stołu na fotelu.
– Jestem Tanabe Yutaka a to Shiroyama Yuu. Przyszliśmy złożyć pani najszczersze kondolencje z powodu śmierci pani syna. To wielka strata. Znaliśmy go dobrze, lubiliśmy i ceniliśmy… Możemy coś dla pani zrobić? – powiedział oficjalnie Kai naginając znacznie prawdę.
– Nic już nie da się zrobić… - powiedziała cicho pani Takashima. – Kouyou był dobrym dzieckiem – łzy napłynęły kobiecie do oczu. – Po prostu znalazł się nie tam gdzie trzeba… Mój syn coś dla ciebie miał – oznajmiła nagle kobieta Yuu wstając nagle z miejsca. – Zaraz to przyniosę.
Kouyou patrzył na to wszystko zszokowany. W jego salonie siedział Aoi i jeszcze jakiś mężczyzna, którego nie znał a który kłamał jego matce…
Yuu…
Podszedł do czarnowłosego chłopaka.
– Może i mnie nienawidziłeś… Ale tęsknię za tobą…
– Mówiłeś coś Kai? – spytał Aoi słysząc jakiś szept.
– Nie, nic.
– Dziwne… Wydawało mi się, że coś słyszałem – chłopak pokręcił głową.
Pani Takashima wróciła niosąc w rękach gitarę, którą sprzątnął mu sprzed nosa Uruha.
– Syn zostawił to dla ciebie. Powiedział, że to miał być prezent…
– Ale…Ja nic nie rozumiem! Przecież on ją chciał – Aoi prawie krzyknął.
– Nic mi nie powiedział – odparła kobieta. – Tylko to, co ci powiedziałam.
– Od początku miała być dla Ciebie, Yuu – szepnął Uruha.
Kouyou… W co on się bawił? Zawsze wywyższał się przed Aoim, traktował go jak ścierwo, nie liczył się z jego zdaniem, wyśmiewał się... Gdzie tu sens? Gdzie logika?
– Mógłbym panią o coś prosić? – zapytał po dłuższej chwili bicia się z własnymi myślami.
– O co takiego?
– Mógłbym zobaczyć jego pokój?
– Po schodach na górę, pierwsze drzwi po prawej stronie.
Yuu podniósł się z miejsca zostawiając Kaia pogrążonego w rozmowie z kobietą i poszedł do pokoju Uruhy. Było tu nienaturalnie czysto. Wszystkie rzeczy były na swoich miejscach, żadnych ciuchów czy papierków po jedzeniu na podłodze. Jakby w tym pomieszczeniu mieszkał dorosły.
Kouyou poszedł za Yuu i patrzył jak chłopak ogląda jego pokój. Nigdy nie przypuszczał, że kiedyś dojdzie do podobnej sytuacji – Aoi w jego królestwie. Zobaczył, że czarnowłosego chłopaka zaciekawił kawałek zeszytu wystającego spod jego łóżka. Chciał go w pierwszym odruchu powstrzymać, ale znowu, przecież nie żyje. Już nic się nie liczy.
Aoi wyciągnął zeszyt i zaczął go przeglądać. Numery, jakieś nazwiska i liczby. Po dłuższej analizie zorientował się, że to były dane „klientów” Kouyou. Skrzywił się mocno i przekartkował zeszyt dalej. Gdzieś od środka zaczynały się wpisy, prawdopodobnie pamiętnik.
Nienawidzę siebie… Ciężko jest wyżywić rodzinę, a czasu mi nie starcza. Lepiej zarabiać pieniądze w ten sposób niż iść do pracy. Jeśli jesteś ładny i młody, szybko znajdziesz bogatego klienta, a w pracy, takiej na możliwości ucznia liceum, zarobiłbyś o wiele mniej i nie starczyłoby na utrzymanie trzech osób. (…) Yuu mnie nienawidzi…Lecz sam na to zapracowałem. Lepiej być nienawidzonym niż odrzuconym. Bo przecież co innego by zrobił? A tą gitarę… Tą gitarę dam mu na zakończenie liceum. To będzie prezent pożegnalny… Mój sposób na „żegnaj”…
– Głupek – warknął Aoi. – Debil! Kretyn!
– Wiem Yuu, wiem – Kouyou uśmiechnął się smutno. – Ale wierz mi, tak by było lepiej.
Chłopak odrzucił zeszyt na bok nie przejmując się nawet jego ukryciem i zbiegł na dół.
– Kai, idziemy. Dziękujemy pani bardzo, ale musimy już iść – rzucił szybko patrząc wyczekująco na szefa.
Ten pożegnał się z panią Takashimą i poszedł za Yuu do wyjścia. Ubrali buty oraz kurtki i wyszli z mieszkania. Zmieniła się pogoda. Gdy tu jechali, słońce wyglądało od czasu do czasu zza chmur a teraz lało jak z cebra.
– Czemu chciałeś tak szybko stamtąd wyjść? – spytał Kai, gdy znaleźli się w samochodzie.
– Znalazłem coś… Nie pytaj tylko co.
Yutaka wzruszył tylko ramionami i wyjechał z parkingu na jezdnię. Yuu przyglądał się przygnębiony światu za oknem, ale równocześnie zauważył, że od pewnego czasu jedzie za nimi czarny samochód skręcając w te same ulice co oni.
– Kai.. Chyba nas śledzą.
– Cholera!
Rozległ się brzdęk rozbijanej szyby.
– Kai, strzelają do nas!!

10 komentarzy:

  1. Ło ja cie nie moge oooo:
    Kto ich wydał? O: Dlaczego aż tak się mści? Skoro pracują o tam, gdzie zabijają, to jakoś reszcie chyba nie współczuł, a jak jemu to od razu tego chce. No kretyn. Jestem też ciekawa, jaka będzie rola Kou *-* Na prawdę jestem ciekawa!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza moja reakcja: "Jej! Aoi w końcu coś napisała!" + firmowy zaciesz; potem paczam dalej i widzę Gazetto i wyparował ze mnie cały entuzjazm. Zaczęłam się krzywić i już chciałam zamknąć tą kartę, ale... zdecydowałam się to przeczytać tylko ze względu na to, że napisałaś to właśnie ty.
    Wcale nie piszesz gorzej, jednak trochę zdziwiło mnie choćby to, że Uruha wiedział gdzie się znalazł. Może to było tylko takie moje odczucie, a może to było przez ciebie zamierzone, jednak odniosłam wrażenie, jakby on się tam znalazł PONOWNIE, jakby już tam kiedyś był... co znowu było dziwne. To od teraz tak się chodzi do "przedsionka śmierci" w tą i z powrotem? Taka nowa moda? xD
    Nie pasuje mi jeszcze jedna rzecz... Mianowicie wiek bohaterów. Aoi i Uru byli w liceum. Wybacz, ale jakoś nie umiem sobie wyobrazić licealistę-zabójcę. Ja co prawda siedzę w gimbazie i marzę o posiadaniu Death Note (oj przydałby się...) i utrzymuję, że byłabym lepszą Kirą od Lighta/Raito (zależy jak kto woli mangę czy anime), jednak co innego jest wpisywać imię i nazwisko kogoś do notatnika i zabić go pośrednio, a co innego spojrzeć komuś w twarz i pociągnąć za spust. Co innego, kiedy jest się zdesperowanym, pochodzi z patologii... To skrzywia psychikę, jednak nic nie wskazuje na to, że Yuu był w jakikolwiek sposób spaczony. Uważam, że każdy w życiu choć raz życzył komuś śmierci czy nawet rozważał zabójstwo, ale od myśli to jeszcze daleko do czynu. Zresztą... kto przyjąłby do takiej "gildii" zabójców nastolatka? To mało realne... Z hackerami jest podobnie. Dobra, ja też potrafię włamać się do cudzego komputera, ukraść dane, wysłać wirusa, ukraść konto na portalu internetowym... ale czy przyjęliby mnie do takiej pośredniej yakuzy? Wątpię... (a szkoda...)
    Mimo wszystko rozumiem, że wizja takiego niecodziennego życia jest pociągająca. Fajnie by było żyć w takim filmie akcji, ale nie oszukujmy się nie da się tego robić tak, aby rodzice się nie dowiedzieli (szczególnie, kiedy jest się jeszcze nastolatkiem i jest się wciąż od nich uzależnionym - choćby w małym stopniu, jednak zawsze) i normalnie kontynuować szkołę. Siedząc w ostatniej ławce na chemii, zastanawiam się, po co mi wiedzieć, że sód czy magnez jest metalem aktywnym, bo za chuja mnie to nie interesuje... jednak po głębszym zastanowieniu stwierdzam, że w patowej sytuacji, kiedy ktoś z piłą mechaniczną wpadnie do mojej szkoły, a ja zdołam ukryć się w pracowni chemicznej to wrzucę do wody słoik sodu i cisnę nim w napastnika, tworząc "polowy" granat. Taak... Wizja ciekawa, jednak nierealna. A szkoda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz wydaje się, że to takie proste. Dostać broń i posłać komuś kulkę. Oczywiście, fajnie by było mieć takie "drugie życie" pełne ekscytacji i adrenaliny; jeszcze większą radość sprawiałoby to, że inni o tym nie wiedzą i traktują mnie jak zwykłego dzieciaka, jednak ucząc się do pracy klasowej z historii z dwóch działów i piętnastu konkursów doszłam do wniosku, że nie dałabym rady. W sumie... Weźmy na tapetę choćby takiego Death Note. W sumie ta manga zyskała taką popularność, dlatego że zwykły uczeń, którym jest każdy z nas, nagle staje się niezwykły. W jednej chwili jego życie wywróciło się do góry nogami, a akcja fantasty toczy się w zwykłym świecie, który tak dobrze znamy. Ja też chciałabym mieć np. takie moce jak w "K project" czy coś... ale moja codzienność jest szara i nudna, i widocznie musi taka być. Może kiedyś to się zmieni; może kiedyś wpadnę w złe kręgi i będę obracać się wśród hackerów, zabójców, a dzień bez pościgu będzie dniem straconym, jednak szansa na to jest mniejsza niż najmniejsza, a zresztą... miedzy bogiem, a prawdą to takie życie wcale nie jest takie piękne jak mogłoby się wydawać. Nie ma gwarancji, że coś nam się uda jak w filmie. Nie ma kaskaderów, drugich ujęć... a oprócz adrenaliny doskwiera tak wielki stres, że można wykorkować... To nie jest tak, że zabójca idzie do szkoły/pracy, odbębni swoje, zje obiad, kogoś sprzątnie, a później odwiedzi rodzinę przypadkowego przechodnia, który napatoczył się w nieodpowiednim momencie... No niestety.
      Ogólnie pomysł fajny, ale ja bym dodała kilkanaście lat bohaterom i całkiem wciągnęłabym ich w świat yakuzy. Tak byłoby bardziej realnie.

      Usuń
    2. Jezu, znów musiałam podzielić komentarz... (/.-)''

      Usuń
  3. Podoba mi się :D Moim zdaniem nie ważne jest czy się jest licealistą, dorosłym czy nawet w gimnazjum... Wystarczy obejrzeć wiadomości, a widać jak zachowuje się dzisijesza młodzież.

    Ogólnie bardzo mi się podoba i czekam na ostatnią część z niecierpliwością:D I wcale nie piszesz gorzej, to ci się tylko tak wydaje. przemęczenie maturą, to się zdarza :D

    OdpowiedzUsuń
  4. To było super :D Chcę jeszcze :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! Na początku nie mogłam sobie przypomnieć co to za opowiadanie, ale szybko mi zaświeciło w głowie^^

    Kouyou... Nie, to straszne. Nawet nie chcę pisać, jak jest przykro. Ale jaki był sens w tym, że jego ''duch'' nadal jest? Ma jakąś misję? Znowu tyle pytań...

    Bardzo mi się podobało, i czekam na rozdział kolejny=^.^=
    Pozdrawiam i dużo inspiracji ^.~
    Rena X

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekalam na kolejna czesc! Jest swietna, tylko Kou... Nie spodziewalam sie, ze umrze. :c szkoda mi go... kiedy nastepna nota?

    didi ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sehr gut!
    Mi się strasznie podoba : fabuła + the gazette:)
    PISZ JAK NAJSZYBCIEJ!

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwsza myśl ' jak to nie żyje? Zabili mi Uru...zabili mi Uru......ZABILI MI URUSIA ZARAZ WSYSTKICH POWYSTRZELAM K ZROBIĘ SOBIE ŁADNE WSTAZECZKI Z ICH FLAKOW !!!!!!!!' najlepsze ze to wykryczalam a mama teraz zamiast o kielbaskach gada o psychologu i słucha jesteś szalona XD. Weź ja tu czytam i muzyki słucham i nagle przejście i scena z pamietnikiem i nagle włącza się piosenka z Tasogawe Otome x Amnesia (teraz będzie spoiler) jak Yuuko znikala ;-; (koniec spoilerow) weź siedzę w łazience po ciemku w pustej wannie i napełniam ją łzami ;-; kiedy dalsza część? NATALIA CHCE WIECEJ! weź w ogóle ja czytam pierwsze zdanie i się mózg położył spać wiec ja mogłam zacząć myśleć i gadam z moim pociachanym nożem i poszytym misiem o tym ze on mu da tę gitarę a przynajmniej dać miał...i nagle matka ją daje XD miś Cię pozdrawia i mówi tez coś o serniku xD nie wiem co jeszcze napisać bo jestem spiaca ;-;
    Pozdrawiam i obiecuje ze dziś (ale tak o 13 czyli jak wstane) napisze lepsze komentarze :3
    Życzę weny ^^! Miś życzy miodu xD

    OdpowiedzUsuń