środa, 1 stycznia 2014

Synapse 5 [koniec]


Wszystkiego najlepszego w nowym roku~
Co do poprzedniej notki.. Czemu Stefan? Samo tak wyszło. Wzięłam pierwsze imię, które przyszło mi na myśl.
Zmiana czasu w stylu narracji celowa.

Rozumiem, że nie chcecie korzystać z bloga, który powstał dla was. Bo jak dotychczas, nie było żadnych zgłoszeń, jedynie prośba o zareklamowanie jednego bloga.


Zawołałeś mnie. Myślałem, że mnie nie widziałeś, że przejdę obok ciebie niezauważony. Odwróciłem się powoli, choć wcale nie chciałem na ciebie patrzeć. W końcu udało mi się pogodzić z sytuacją, z tym, że nie będę z tobą. Coś mi podpowiadało, że znalazłeś już kogoś, kto o ciebie będzie dbał, kto cię doceni i będzie traktował tak, jak na to zasługujesz. Ja tego nie potrafiłem.
Jeden krok.
Drugi.
Moje nogi mimowolnie prowadziły mnie w twoją stronę. Ciało wiedziało czego chce, lecz umysł się wzbraniał. Jakie mam prawo do ciebie? Jakie mam prawo do zabierania ci szczęścia? Nie tak to powinno wyglądać… Niepotrzebnie tu przyszedłem, jedynie moje serce znalazło się w kawałkach.
Czemu tak na mnie patrzyłeś? Z wyrzutem, bólem i czułością? Proszę, nie każ mi niczego mówić. Nie każ mi podejmować decyzji. Wiem, że tego ode mnie oczekujesz, widzę to po tobie. Za długo z tobą byłem, by nie znać mowy twojego ciała. Samo ułożenie twych rąk, lekko zgarbione plecy i to proszące spojrzenie…
Wiem, czemu się boisz. Nie chcesz ponosić odpowiedzialności za decyzję. Dobrze wiesz, że cokolwiek wybierzemy, ktoś zostanie zraniony. Tyle że ja też nie chcę wybierać. Podświadomie wiem, że będę tego żałować, lecz…
- Witaj, Aiji – uśmiecham się krzywo. Czuję, jak mięśnie twarzy odmawiają mi posłuszeństwa.
- Kirito…
Nie wiem, jak dalej poprowadzić rozmowę. Czy to nie byłoby dość infantylne, gdybym spytał, co tam u ciebie słychać? Przecież nie rozmawialiśmy tak długo… Mam się zachowywać tak, jakby nic się nie stało?
- Widzę, że ułożyłeś sobie życie – mówię zamiast tego.
- Nie, ja…
- Myślę, że tym razem dobrze trafiłeś – przerywam ci. Muszę. Dla nas. Bo to nie może mieć szczęśliwego zakończenia. Nasze życie nie jest bajką, której autor może zmieniać dowolnie zakończenie. – Coś mi mówi, że będziesz z nim szczęśliwy – chociaż naprawdę tak myślę, nie potrafię ukryć gorzkiego tonu słów.
- Ja… też tak uważam – odpowiadasz, lecz widzę, że wcale nie jesteś zadowolony z tego, co powiedziałem. Skrzywdziłem cię, znowu. Lecz tak będzie lepiej. – Dobrze było cię zobaczyć. Mam parę rzeczy do zrobienia – wskazujesz kciukiem mieszkanie za tobą. – Muszę iść. Ale może spotkamy się innym razem.
Dobrze wiesz, że to nie nastąpi. Mówisz to tylko i wyłącznie dlatego, żeby zachować pozory normalności. Widzę, jak cię to zraniło.
Wybacz mi…wybacz.
Po prostu nie możemy być razem. Nie potrafiłbym cię w pełni uszczęśliwić. Nie zasługuję na ciebie i wiem, że i tak bym wszystko zepsuł, prędzej czy później. Może mnie za to znienawidzisz, może zapomnisz… Ale ja ciebie nigdy. Jeśli się spotkamy za parę, paręnaście lat… Jeśli będziemy w stanie ze sobą normalnie rozmawiać, powiem ci:
- Nadal cię kocham.
Lecz w zamian usłyszę:
- Kochałem cię, kiedyś.
Przepraszam… Wybacz mi. Tak będzie lepiej. Dla mnie, dla ciebie, dla otoczenia. To moja ostateczna decyzja – przerwanie ostatniej nici nadziei.
Żegnaj…
…i żyj własnym życiem.

The end

2 komentarze:

  1. no i się popłakałam :( To było takie smutne

    OdpowiedzUsuń
  2. To było piękne. Podobała mi się postawa Kirito, zachował się jak dorosły pozwalając mu na szczęście, bo wiedział, że sam mu je nie da. Ale myślę, że się myli ze swoim myśleniem i jak powie za kilka lat, gdy będą mogli z sobą normalnie porozmawiać ,,nadal cię kocham", myślę, że Aiji odpowie ,,ja ciebie też". Piękne zakończenie, postąpił słusznie jak wiedział, że nie da mu szczęścia.

    OdpowiedzUsuń