czwartek, 5 września 2013

Greed


Parę słów wyjaśnień. Kamen Riderem jest Eiji Hino, a pomagał mu Ankh, który był Greedem (stworzeniem żywiącym się pragnieniami innych ludzi - tak w skrócie). Ankh na pewien czas przejął ciało detektywa - brata Hiny Izumi, dziewczyny o nadludzkiej sile. Hm.. To chyba wszystko, co powinno się wiedzieć, jeśli chce się to przeczytać, a nie zna się dramy.
Starałam się oddać charakter postaci, lecz mi chyba nie wyszło. Właśnie dlatego zastosowałam końcówki -kun, -san i -chan używane przez bohaterów. Jeśli coś Wam się nie podoba, proszę dać mi znać :)

Pairing: Eiji x Ankh (Kamen Rider OOO)
Gatunek: nie wiem
Ostrzeżenia: spoilery z ostatnich odcinków


- Ankh…
Eiji westchnął, patrząc na dwie części złamanego medalu. Nie miał teraz żadnego pragnienia oprócz tego, żeby Ankh do niego wrócił… Brakowało mu jego obecności, docinek, nawet pozornej obojętności. Bo mimo wszystko, pomógł mu na końcu za cenę własnej egzystencji.
- Kiedyś… Jakoś… Przywrócę cię do życia.
Hino obiecał to sobie po raz kolejny w ciągu tych paru miesięcy. Od śmierci Ankha i pokonania doktora Makiego minęło prawie pół roku. Od kiedy wszystkie Greedy zostały zniszczone, nie pojawiały się żadne potwory, które żerowały na ludzkich pragnieniach i Oz odszedł w zapomnienie. Eiji mógł sobie nareszcie pozwolić na długie, zasłużone wakacje, w czasie których udał się na wycieczkę po różnych krajach. Pierwszą od momentu, gdy poznał Ankha i został Kamen Riderem. Jednak czegoś mu brakowało i filantropia już go tak nie cieszyła. Dlatego teraz, po kilku miesiącach, znowu stał przed restauracją, w której jeszcze tak niedawno pracował.
Wszedł niepewnie do środka i uśmiechnął się nieznacznie. To miejsce było jak zwykle żywe, a sądząc po ubraniach Chiyoko i Hiny, dziś była tematyka indyjska. Pierwsza zauważyła gościa Hina i natychmiast się na niego rzuciła, miażdżąc mu żebra w stalowym uścisku.
- Eiji-kun! Wróciłeś…
- Hina-chan…! – wydusił jedynie z siebie chłopak, a dziewczyna momentalnie zorientowała się, że robi mu krzywdę i go puściła.
- Wybacz, ciągle nie potrafię wyczuć mojej siły – powiedziała zmartwiona.
- Dobrze ci idzie – pocieszył ją Hino i podszedł do Chiyoko.
- Eiji-kun – uśmiechnęła się kobieta. – Jak wycieczka?
- Bardzo dobrze, Chiyoko-san. A, mam coś dla was – wyciągnął z torby dwa spore pakunki i wręczył je właścicielce, a potem Hinie. – Sari.
- Byłeś w Indiach? – spytała zdziwiona dziewczyna. – Jakie piękne!
- Tak, byłem. Ach, Chiyoko-san, mogę się tutaj zatrzymać?
- Oczywiście! Twój pokój nadal na ciebie czeka.
Eiji uśmiechnął się z wdzięcznością. Poprawił torbę na ramieniu i poszedł do pokoju. Nic się tu nie zmieniło. Nadal na podeście była czerwona satyna po Ankhu, a w rogu łóżka leżała złożona, świeża pościel, jakby Chiyoko wiedziała, że wróci. Eiji rzucił torbę na podłogę, zasłał kołdrę i padł na nią zmęczony. Prawie wszystko było jak dawniej. Prawie. Chłopak sięgnął do woreczka na szyi i wyciągnął z niego kawałki medalu Ankha. Ile by dał, żeby przywrócić go do życia… Eiji zasnął, przyciskając odłamki do swojego serca.
Miał niespokojny sen, pełen koszmarów, których i tak by rano nie pamiętał. Ciemność, strach, zniekształcone postacie, i ten dobrze znany głos, który go nawoływał.
- Eiji. Eiji! Oi, Eiji, wstawaj!
Hino obudził się zlany potem, a pierwsze co zarejestrował, to duże brązowe oczy podkreślone kredką, które się wpatrywały w niego z niejaką kpiną.
- Dobrze spałeś?
- Ankh? – spytał z niedowierzeniem Eiji. – Przecież ty…nie żyjesz.
- Nie żyję? – fuknął Ankh. – Nie wierzysz w to, co widzisz?
- Więc jesteś prawdziwy? Nie jesteś moim snem?
Ankh sięgnął do torby i wyciągnął z niej podręczny scyzoryk. Przyłożył go do wewnętrznej strony dłoni i zrobił małe nacięcie, z którego popłynęła krew.
- Ty krwawisz – zauważył zdziwiony Eiji. – Jak? I skąd wiedziałeś, gdzie co trzymam?
- Bo ciągle z tobą byłem – odparł Ankh – tylko w duchowej postaci.
- Przecież zawsze twierdziłeś, że Greedy nie mają duszy – Eiji wywindował się do siedzącej pozycji.
- Najwyraźniej się myliłem – przyznał niechętnie blondyn i usiadł obok Hino. – A teraz jestem człowiekiem. Moje pragnienie się spełniło, Eiji!
Eiji natychmiast otworzył pięść, którą przez cały czas zaciskał, ale nie było w niej kawałków medalu. Nie było ich nigdzie.
- Ale…jak? – chłopak ciągle nie potrafił tego zrozumieć. – Po tylu miesiącach pojawiasz się w końcu, ale w postaci detektywa, i twierdzisz, że jesteś człowiekiem? Nie mów mi, że znowu przejąłeś jego ciało.
- Nie zrobiłem tego – warknął Ankh. – Za kogo ty mnie masz? Zresztą sam nie wiem, jak to się stało. W jednej chwili byłem niczym więcej niż tylko duchem, a w drugiej człowiekiem!
Nie wierząc w tę historię, Eiji musiał wszystko jeszcze raz przeanalizować. Szczerze powiedziawszy nie sądził, że jeśli Ankh zostanie przywrócony do życia, pierwszą rzeczą jaką zrobi będzie kłótnia z nim.
- Więc czujesz? – zapytał w końcu.
- Ciepło, zimno…
- A to? – Eiji położył delikatnie dłoń na policzku Ankha.
- Czuję – blondyn przymknął lekko oczy.
- A to? – teraz ręka zaczęła wodzić po jego twarzy, zahaczając o podbródek, nos, wargi.
- Czuję.
- To też? – ostatnie pytanie i Eiji przywarł wargami do ust Ankha, który westchnął lekko i zarzucił chłopakowi ręce na szyję.
Pocałunek był długi i gwałtowny. Zawarta w nim była cała tęsknota, ból i niepewność, które nagromadziły się w ciągu tych paru miesięcy.
- Też – przytaknął Ankh, gdy odsunęli się od siebie.
- Wybacz. Nie wiem, czemu to zrobiłem – mruknął Eiji i zaśmiał się sztucznie. Nie był zbyt dobry w radzeniu sobie w takich sytuacjach.
- Ja wiem. Tęskniłeś za mną – w głosie blondyna nie było ani krzty złości. – Ja za tobą też.
- I nie znikniesz już?
- Nie, nie zniknę. Zostanę z tobą.
Eiji podniósł się z łóżka i poprawił swoją koszulę w kolorowe wzroki. Zerknął na Ankha, który wyglądał tak jak zwykle – farbowane blond włosy, biała koszula, czerwone spodnie. Jedyne, czego brakowało, to ręka Greeda. Więc naprawdę był człowiekiem.
- Dziękuję – powiedział Ankh, a na jego usta wpłynął lekki uśmiech.
- Za co?
- Że o mnie nie zapomniałeś.
- Czemu miałbym zapomnieć? Jesteś ważną częścią mnie. Walczyliśmy razem, uratowałeś mnie. To nie jest warte zapomnienia.
Ankh spojrzał na swoje ręce i odezwał się cicho.
- Teraz, gdy jestem człowiekiem, nie mam ci czego zazdrościć. Moje jedyne pragnienie zostało spełnione – podniósł głowę i natrafił na ciepły wzrok Eijiego. – Naucz mnie. Naucz mnie tego, co ludzkie. Przyjaźni, miłości…
- Przecież już to wszystko znasz.
I Ankh przypomniał sobie, jak się poświęcił dla Eijiego i Hiny, oraz to, co przed chwilą zaszło w tym pokoju między nim a chłopakiem. Racja, znał te rzeczy. Już nie był pusty. Już nie był Greedem…


5 komentarzy:

  1. Muszę przyznać, że bardzo mi się podobało :) Szkoda, że takie krótkie :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie się czyta, wszystko się rozkręca, sporo ułatwiających poruszanie się w tekście objaśnień dla takiego ciemniaka jak ja, który o Kamen Rider słyszał tylko dlatego, ze Gackt coś tam kiedyś zagrał... A tu nagle koniec D: TO BYŁO NIE FAIR, ŻONA! xD Myślałam, że to będzie dłuższe D:

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam pojęcie kto, jest kim, co z kim, ani o co chodzi, ale było ciekawe. Tylko krótkie, a szkoda, bo zapowiadało się chyba na dłuższą historię^^.

    Tak krótko, bo jeszcze tyle do nadrobienia...
    Pozdrawiam, i życzę dużo momentów inspiracji=^.^=
    Rena X

    OdpowiedzUsuń
  4. NIE WIEM CO TO I KTO TO ALE KURCZACZKI CHCE JESZCZE XD za krótkie ._.
    Ale ładne bo w sumie nie potrzebuje aż tak bardzo wiedzieć co było wcześniej XD ale.. DALEJ CHCE

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekaj chwilę...
    ...
    ...
    Dobra, już mogę pisać. To było niesamowite i piękne. Uwielbiam postać Ankh'a. (znam Kamen Rider: OOO i W). Błaaagam, napisz coś jeszcze o Ankh'u. Prooooooszę. O:-)

    OdpowiedzUsuń