poniedziałek, 30 września 2013

Hate to love: Prolog


Wena wcale mi nie wróciła. Po prostu przepisałam z zeszytu coś, co już miałam napisane od pewnego czasu. Mam nadzieję, że prolog nowego opowiadania wyda się Wam ciekawy. Jeśli chodzi o matkę Shinyi, nadałam jej charakter osoby, którą znam, dlatego proszę nie pisać, że tacy ludzie się nie zdarzają.

Pairing: Shinya (DIR EN GREY) x Hiroaki (12012)
Gatunek: nie wiem, na pewno nie komedia
Ostrzeżenia: brak




- Pierdolony Sakai! Znowu jest na pierwszym miejscu!
Shinya przeglądał najnowszy ranking młodych powieściopisarzy i był na drugim miejscu. Zaraz za Sakai Hiroakim. Po raz kolejny został wyprzedzony przez tego kretyna, który śmiał brać do ręki długopis lub korzystać z laptopa i niszczyć piękno japońskiego języka. Jak ktoś taki mógł być bardziej doceniany niż Shinya? To przecież nie miało sensu! Terachi był starszy o trzy lata, miał większe doświadczenie, ale i tak za każdym razem był drugi. Jak to było możliwe?
- Czego? – warknął Shinya do słuchawki, gdy zadzwonił telefon.
- Jakie „czego”, Terachi? – spytał pozornie spokojnie Kyo.
- A, to tylko ty – pisarz spuścił od razu z tonu, słysząc głos swojego edytora. – Co chcesz?
- Co chcę? Terachi, nie pogrywaj sobie ze mną, bo źle się to dla ciebie skończy. Miałeś mi przesłać dwa pierwsze rozdziały nowej książki! Pominę już fakt, że powinieneś mi wysyłać je pojedynczo i od razu jak skończysz. Jeśli sądzisz, że będę to sprawdzał na dzień przed dostarczeniem go do wydawcy, to upadłeś na głowę. Dbanie o własny tyłek jest formą egoizmu.
- Wybacz, Tooru, zapomniałem - przeprosił Shinya. – Poza tym po raz kolejny zmieniłeś adres maila i mi go nie podałeś. Znowu.
- Nie jesteśmy ze sobą tak blisko, żebyś mógł się zwracać do mnie po imieniu – zauważył chłodno Kyo, przez co pisarz zasępił się bardziej. Pracowali razem już dwa lata i mimo starań Shinyi, Nishimura nadal wcale nie chciał się zaprzyjaźnić z pisarzem. – Boże, Terachi. Nie rób problemów, bierz kartkę i zapisuj.
- Jesteś przecież ateistą – mruknął Shin, ale posłusznie poszukał jakiegoś kawałka papieru i czegoś do pisania.
Kyo prychnął pogardliwie i zaczął dyktować pisarzowi maila, a następnie rozłączył się mrucząc coś o pracy. Shinya odłożył komórkę na bok. Może Kyo miał rację? Może naprawdę nie zwracał uwagi na innych.
Włączył laptopa i zalogował się na swoim koncie. Dodał do wiadomości dwa załączniki w postaci rozdziałów i wysłał ją na podanego emaila z podpisem. Nowa książka miała być krótka; zaledwie cztery rozdziały po dwadzieścia stron A4, ale Shinya uważał, że będzie najlepsza ze wszystkich, jakie dotychczas napisał. Zazwyczaj skupiał się na dialogach, a teraz większą część utworu stanowiły uczucia bohatera i jego przemyślenia wewnętrzne, co bynajmniej nie czyniło całości mniej ciekawej. Znaczy, całości dwóch pierwszych rozdziałów, które były skończone. Jeszcze tylko niecałe dwa miesiące pracy i Shinyę czekał końcowy efekt w postaci książki, a właściwie książeczki w formacie A5.
Terachi wyłączył laptopa i potarł palcami powieki. Było już późno, a jutro należało wcześnie wstać i pojechać w odwiedziny do rodziców. Mężczyzna wstrząsnął się na samą myśl. Najbardziej na świecie bał się konfrontacji twarzą w twarz z matką. Co innego telefony, które łatwo można zakończyć.
Pisarz podniósł się z krzesła i powędrował do łazienki. Wziął szybki prysznic, wysuszył włosy i poszedł do sypialni, by zaraz potem zakopać się w miękkiej pościeli na swoim łóżku. Lecz sen nie przychodził. Shinya za bardzo się stresował, dlatego sięgnął po gazetę i zaczął ją przeglądać. 10 sposobów na upięcie włosów, horoskop na nadchodzący tydzień, Hiroaki Sakai… Terachi stłumił w sobie ochotę odrzucenia od siebie tego szmatławca i mimowolnie zaczął czytać króciutki artykuł poświęcony pisarzowi. Nie było w nim niczego, czego Shinya by nie wiedział, poza tym, że za tydzień ma być premiera nowej książki Hiroakiego. Mimo że obaj mężczyźni należeli do tego samego wydawnictwa, Terachi nie potrafił pozbyć się tej palącej niechęci, która towarzyszyła mu od chwili, gdy poznał Sakaiego. Młody pisarz od początku wywarł na nim negatywne wrażenie. Shinyę zalewała krew, gdy ktoś ich porównywał i wcale nie chodziło o styl pisania a o wygląd – podobne pełne usta, delikatne rysy twarzy, proporcje ciała. Natura najwyraźniej postanowiła być niesprawiedliwa.

***

- Shinya, kochanie – mała szczupła kobieta uśmiechnęła się na widok swojego syna. – Dobrze cię widzieć.
- Mamo… - na twarzy pisarza zagościł sztuczny uśmiech. Mężczyzna nie potrafił zdobyć się na nic więcej. Wolał nie mówić nieszczerego „i nawzajem”.
Wszedł za matką do mieszkania, a ta usadziła go w salonie i zastawiła stół jedzeniem, nie przyjmując do wiadomości, że jej syn wcale nie jest głodny.
- Jak ci idzie pisanie? – spytała.
- Dobrze – odparł zgodnie z prawdą Shinya, pomijając fakt, że już odpowiadał na to pytanie przy wczorajszej rozmowie telefonicznej. – Pracuję właśnie nad nową książką.
- To świetnie! Ayano…kojarzysz ją? To ta idiotka mieszkająca dwa domy dalej. Stare babsko z dwoma psami… Własnych dzieci nie potrafi wychować, a cudzych się czepia – fuknęła kobieta.
- Zbaczasz z tematu – pisarz skrzywił się nieco, słysząc, jak matka zaczyna się rozkręcać.
- Ayano zaczęła wtrącać nos w nieswoje sprawy. „Kiedy twój syn napisze coś dobrego? Nie mogę patrzeć na jego brednie.” Głupia suka – syknęła.
- Nie każdemu muszą się podobać moje książki – Shinya wzruszył ramionami.
- Nie masz własnej dumy? – naskoczyła na syna matka. – Nie interesuje cię, co myślą inni? Jeśli ktoś miesza cię z błotem, chcesz na to pozwalać?
- Nic na to nie poradzę. Jakoś nie martwią mnie takie sprawy – przyznał Terachi.
- Taki wstyd… Nic dziwnego, że nadal jesteś sam. Powinieneś się martwić o rodziców! Stracimy twarz, jeśli tak dalej pójdzie. Gdzie idziesz? – warknęła.
- Do łazienki. Poczekam aż ochłoniesz.
- Ty niewdzięczniku! Debilu!
 Reszta wyzwisk została przyciszona, gdy Shinya zamknął za sobą drzwi. Wyciągnął telefon z kieszeni i zadzwonił do Kyo.
- Terachi, ty wiesz, że nadal nie… Czy to nie radosny głos twojej mamy? Jak miło ją słyszeć – rzekł Nishimura z ironią. – Podziwiam takich elokwentnych ludzi jak ona.
- Tooru, mógłbyś po mnie przyjechać? – spytał cicho Shinya.
Dało się słyszeć głębokie westchnięcie i Kyo odpowiedział po chwili, ignorując to, że pisarz zwrócił się do niego po imieniu.
- Będę za jakieś dwadzieścia minut.
Może i Nishimura był oziębłym draniem, ale nadal miał serce.

6 komentarzy:

  1. Piękne, podoba mi się, jak wena wróci, to pisz dalej, bo jest to ciekawe :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie to opowiadanie! Tak czekałam, co z tego będzie, jak mi wspomniałaś raz o tym komentarzu. Bo to naprawdę interesujący pairing. Chociaż szczerze powiedziawszy, nie znam ani Hiroakiego, ani zespołu, w którym występuje, ale mniejsza z tym. Jest Shin, jest moc ;>
    Miałaś bardzo oryginalny pomysł z tym, by zrobić z nich powieściopisarzy i tak bardzo NIEoryginalny, by z Kyo zrobić zimnego drania... nie lubię, jak taki jest w fickach, ale wiem, że czasem po prostu pasuje (wiem, że tobie pasuje xD). I szkoda, że cię wena opuściła. Mi wróciła w niedzielę i mam nadzieję, że nie tylko na chwilę.
    Ale będę z utęsknieniem wyczekiwać pierwszego rozdziału tego opowiadania!
    Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Och... Nie przepadam za nadawaniem postaciom istniejącym na prawdę innych zawodów, niż wykonują w rzeczywistości (nie pytaj dlaczego, nie mam zielonego pojęcia x.x"), ale... To intrygujące O.o
    Już przemilczę fakt, że cierpię na straszny niedosyt zarówno weny swojej jak i cudzej, bo nikt nic nie pisze i już czytam wszystko, jak popadnie, nie zwracając uwagi na pairing D: ach, worth it, podniosę Ci i Kicie statystyki xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam, że na początku nie byłam nastawiona do tego zbytnio entuzjastycznie ze względu na paring, ale teraz to się absolutnie zmieniło. Bardzo mi się podobało :) Od początku utożsamiłam się z Shinem (mimo iż nie przepadam zbytnio za Dirami). Zachowuję się identycznie jak on - pisanie jest dla mnie całym światem i nie wyobrażam sobie, że mogłabym spaść na drugie miejsce. Poczułabym się wtedy... Och, okropnie w każdym razie! Rozumiem Shina... Biedaczek,... Odkuje się! Nie mogę jakoś pozbyć się wrażenia, że jeszcze razem z Sakaim napiszą wspólnie książkę... Ogólnie to jestem ciekawa, jak opiszesz ich pierwsze spotkanie (w sensie pierwsze spotkanie, które będzie nam udostępnione, że tak się wyrażam. Wspomniałaś, że Shinya wcześniej spotykał Sakaiego, ale nie było opisane jak wtedy się czuł - mimo iż można wywnioskować, że nie był zbyt zachwycony; w każdym razie lubię opisy przeżyć wewnętrznych i zwracam na to uwagę, dlatego nie mogę się już doczekać kolejnej części.)
    Mam nadzieję, że niedługo znów coś napiszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak mówiłam wcześniej, jak mi wysłałaś fragment, jest to świetne. Naprawdę dobry pomysł i niespotykany. Aż mi się przypomniało, takie fajne anime yaoi XD. Ale bohaterowie redagowali tam mangi.
    Większość matek jest wkurzająca. Ale może tylko dla nas. Może nasze dzieci też będą niezadowolone z tego, że mają taką mamę, a nie inną. Choć myślimy, że będziemy lepsze dla swoich dzieci niż nasze mamy, to wcale może tak nie być.
    Hiroaki nie ma takich delikatnych rysów, jak Shinya. Nie ma mocnych, ale też nie takie lekkie. Chociaż Shinye nie pomylisz z kobietą, bo nie ma też takich strasznie delikatnych rysów. Chociaż nie, w Cage wygląda jak dziewczyna, z tymi długimi włosami.

    OdpowiedzUsuń